3 wrz 2014

Nowe Szanse - Prolog.


Making the decision to have a child is momentous.
It is to decide forever to have your heart go walkin around outside your body.
- Elizabeth Stone




Hermiona Granger zmęczonymi oczami patrzyła na swojego przyjaciela… Przyjaciela, który był dla niej niczym brat. W rękach trzymał małe zawiniątko. Spomiędzy cukierkowo różowego, pluszowego materiału wystawała malutka główka z krótkimi włoskami. Dziewczyna przymknęła oczy, by nie widzieć śladów zauroczenia na twarzy czarnowłosego mężczyzny. Ona po prostu nie rozumiała, jak Harry mógł patrzeć na to dziecko, a co dopiero je trzymać, kołysać i szeptać do niego. Mimo wszystkiego, co wiedział, co widział… on dalej próbował zmienić jej zdanie. 

Skrzypnięcie drzwi od sali wyrwało ją z wspomnień. Otworzyła oczy i, próbując ominąć sylwetkę chłopaka, spojrzała na niską kobietę w czarnym i eleganckim komplecie. W rękach trzymała równie czarny folder, na nosie miała brzydkie okulary, a na ustach był wielki uśmiech. Uśmiech, który Hermiona miała jej ochotę zmazać. 

– Hermiona Granger? Jestem mecenas Kathrin Roachee i reprezentuję państwa Quinee. Chcielibyśmy jak najszybciej podpisać papiery adopcyjne. 

Wolność. Ulga. To są słowa, które odbijały się w głowie kasztanowłosej dziewczyny. Już miała się podnieść do pozycji siedzącej, wyciągnąć drżącą rękę po czarną teczkę i się odezwać, kiedy ubiegł ją Harry. 

– Niech da nam pani dziesięć minut. 

– Panie Pott… 

– Proszę wyjść.

Przez chwilę mecenas stała w otwartych drzwiach i rozszerzonymi oczami spoglądała na bohatera magicznego świata. Hermiona dałaby sobie rękę uciąć, że zastanawiała się, czy ten zimny, ostry jak żyletka ton może należeć do człowieka uwielbianego przez większość magicznego świata. Po dwóch długich minutach kobieta wyszła - Hermiona znowu miała się odezwać - znowu ubiegł ją Harry. Głos miał ciepły, lekko drżący, a oczy jego matki spoglądały na nią, wyrażając, jakie uczucia nim targają. Bezgraniczna miłość, smutek, oddanie, żal, lojalność, poczucie winy. 

Odwróciła wzrok. Nie mogła dłużej na niego patrzeć. Nie, kiedy trzymał w swoich ramionach zawiniątko. Nie, kiedy próbował się pokrzepiająco do niej uśmiechnąć. 

– Hermiona, proszę cię… – Pokręciła głową, a włosy, które dwie godziny temu były splątane w warkocz, teraz rozwalone i lekko wilgotne, uniosły się do góry. – Weź ją tylko na ręce, popatrz na nią, ma twój nos, wiesz? Ma na nim jeszcze białe kropki… 

– Brak pigmentu – powiedziała automatycznie. 

– Wiem… Hermiona, to nie jej wina. Przecież nie chcesz jej ukarać za coś, co się stało, kiedy jeszcze jej nie było… 

– Ona jest tego owocem, Harry. Tak bardzo chcesz, żeby przez całe życie przypominała mi, co się stało tamtego dnia? Jesteś moim przyjacielem, powinieneś być po mojej stronie! 

– Jestem po jej stronie, ona nie umie się bronić! Ja wiem, że to boli, ale to minie. Miona, spójrz na mnie, proszę. – Brązowe oczy spotkały się z jego zielonymi. Podszedł do niej, po czym usiadł na skraju łóżka. Westchnął, wolną ręką dotykając jej dłoni. – Jesteś najsilniejszą osobą, jaką znam i mimo dobrych intencji, jakimi się kierujesz względem tej rodziny, wiem, że za kilka lat będziesz tego żałowała. Weź ją tylko na ręce, spójrz na nią, ale tak naprawdę. Jaka jest maleńka, krucha, i jak łatwo ją skrzywdzić. Nie chciałabyś móc jej bronić każdego dnia? Spójrz, jak się uśmiecha przez sen, na jej zadarty nosek w białe kropki. Dotknij jej włosów i wyobraź sobie, jak za dwa lata będziesz ją czesała… 

Hermiona zesztywniała. Patrzyła załzawionymi oczami na twarz przyjaciela i z całej siły próbowała się nie popłakać. Tak bardzo by chciała móc spojrzeć na swoją córkę oczami Harry’ego, ale wiedziała, że nie mogła. Tak często wyobrażała sobie to, o czym mówił, i tak bardzo tego pragnęła. Chciała zostać matką za kilka lat, chciała mieć dwójkę małych dzieci. O jasnych włosach, szarych oczach, jej ustach i nosach. Poczuła, jak materac się ugina bardziej, gdy Harry nachylił się nad nią i wolną ręką ułożył jej ręce. I nim się spostrzegła, trzymała zawiniątko w różowym kocyku. – Spójrz w jej oczy, Hermiona. Spójrz - już jej nie będziesz chciała oddać. 

I spojrzała na czerwone policzki. Pogłaskała drżącą dłonią jasne włosy, delikatne jak najczystszy jedwab. Malinowe usteczka, które miała po niej, były uchylone. Delikatny, ciepły oddech łaskotał i chłodził Hermiony rozgrzaną skórę szyi. Patrzyła jak zahipnotyzowana w twarz swojej córki i nawet nie zwróciła uwagi na to, jak jasne powieki ozdobione długimi rzęsami uniosły się do góry. Wzrokiem błądziła po małej twarzyczce, próbując znaleźć ślady swojego oprawcy w jej córce. I wtedy zauważyła jasno–szare tęczówki, pełne zaufania, wpatrujące się w nią. Te oczy, pomyślała i dłużej nie próbowała powstrzymać płaczu. 

– O Boże, o Boże – szeptała pod nosem. Uniosła zawiniątko wyżej i położyła jej główkę w łuku swojej szyi. Słone łzy leciały strumieniami i zostawiały po sobie palący ślad na zapadniętych policzkach kobiety.

O Boże… Moja córeczka, moja… Nie oddam cię, nie oddam nigdy. Jesteś moja i mama cię przeprasza, tak bardzo przeprasza. Już cię więcej nie skrzywdzę. 


~~*~~*~~


Harry Potter przetarł zaspane oczy i nadstawił uszu. Miał wrażenie, że przed chwilą słyszał kwilenie dziecka. Niania, która stała na szafce nocnej, pokazywała ruch w pokoju piętro wyżej, ale nic nie słyszał. Szybko wyskoczył z łóżka i na boso wbiegł po schodach. Musiał jak najszybciej sprawdzić, czy mała spała, czy Hermiona do niej poszła, czy Stworek ją kołysał. 

Drzwi koloru mahoniowego, strzegące pokoju dziecięcego były otwarte. Stworek stał przy ścianie zaglądając do środka, a Harry się uśmiechnął. Stworek, gdyby mógł, godzinami patrzyłby na śpiące niemowlę i się nim opiekował. Stanął za skrzatem, który, przykładając długi palec do ust, pokazał swojemu panu, by zachował ciszę. Już po chwili do Harry’ego uszu doleciała spokojna i kojąca melodia nucona przez Hermionę. Siedziała w fotelu na biegunach, trzymając zawiniątko w różowym, pluszowym kocyku. 

Po miesiącu już z wprawą karmiła piersią, co na początku przyprawiało ich dwójkę o ból głowy. Przez tydzień niemowlę w ogóle nie umiało załapać ssania, przez co mało piło, dużo płakało i nie przybierało na wadze tak, jak powinno. Hermiona chodziła cała w nerwach i ciągle płakała. Martwiła się, czy trzytygodniowe, przedwczesne wywoływanie porodu było błędem lekarzy. 

Spoglądał, jak wyciera małe usteczka z mleka, które uciekło niemowlakowi bokiem i kładzie sobie na ramieniu zawiniątko, by mu się odbiło po jedzeniu. 

– Twój tata został nazwany po jednym z wielu gwiazdozbiorów, wiesz, Słodyczko? To tradycja rodziny, z której wywodzi się jego mama. Bardzo stara, może ciebie także nazwiemy po jakimś gwiazdozbiorze. – Po pokoju rozniosły się małe beknięcie i perlisty śmiech Hermiony. – Powiedzmy, że spodobał ci się ten pomysł. Pomyślmy… Twój tata kiedyś mnie uczył tych wszystkich zbiorów, ale, szczerze powiedziawszy, wolałam wtedy na niego patrzeć. Miał taki zapał. W jego głosie słychać było pasję i oczy mu się ożywiły. Wyglądał przepięknie i chociaż wiem, że o facetach się tak nie mówi, to nie ma dla niego innego określenia… – Zamilkła na chwilę i Harry zastanawiał się, czy wejść, jej przerwać. To już trzeci raz, jak przyłapał ją, gdy mówiła swojej córce o jej ‘tacie’. Tak naprawdę nie miałby nic przeciwko, gdyby tylko wiedział, co się dzieje w głowie jego przyjaciółki. Martwił się, że to nie jest najlepszy pomysł. 

– Zobaczmy, mamy zbiór Małego Psa, jej gwiazdą jest Syriusz - imię bardzo ważne dla twojego wujka Harry'ego, wiesz? Więc zobaczmy, czy mamy tutaj idealne imię dla mojej Słodyczki. Hym… Niestety jedyne to Gomeisa i sobie je odpuścimy. Następnie mamy Andromedę, ale ona ma dużo gwiazd i żadne imię mi się nie podoba. – Znowu zamilkła. Hermiona ułożyła wygodnie dziewczynkę brzuszkiem na swojej piersi, a sama się ułożyła na oparciu i wprawiła fotel w ruch.

Harry po cichu pokazał Stworkowi, by wrócił do swojej spiżarni, a sam osunął się po ścianie na ziemię. Nogi wyciągnął przed siebie i słuchał melodyjnego szeptu Hermiony. Przerobiła kolejne trzy gwiazdozbiory i ich gwiazdy – Gwiazdozbiór Barana, Kil i Kasjopei, po czym w ostatnim przez chwilę zastanawiała się nad imieniem gwiazdy Cassiopeia. Niemalże widział jak jej mózg pracuje na pełnych obrotach i był pewny że robi listę za oraz przeciw. Chociaż widział, że imię jej się spodobało, to z jakiegoś powodu je odrzuciła. 

– Może zobaczymy, jakie gwiazdozbiory sąsiadują z twoim tatą… Pomyślmy. Jest Łabądź, później… – Cisza. Harry otworzył oczy i zobaczył, jak przez twarz dziewczyny przebiega cień smutku i siłą próbuje opanować łzy, które kolejny raz już w tym tygodniu zawładnęły jej oczami. – Gwiazdozbiór Lyrae… Lyra, co o tym sądzisz, słodyczko? 

– Idealnie – powiedział. 


~~*~~*~~


Czteroletnia dziewczynka wbiegła do sypialni jej rodziców. Skoczyła na łóżko pomiędzy dwójkę dorosłych, by zacząć skakać. Rudowłosy mężczyzna łypnął na nią spod przymrużonych oczu, na co odpowiedziała głośnym śmiechem. Ojciec się skrzywił, wysunął spod kołdry i nie odwracając, wyszedł z pokoju. Mała Lyra spuściła głowę,wpełzając na jego miejsce. Ciepłe ręce przyciągnęły ją do siebie; wtuliła głowę we włosy swojej mamy wciągając różany zapach. 

– Wszystkiego najlepszego, Słodyczko! Jak to jest mieć już cztery lata? 

– Fajowo! – krzyknął dziecięcy głos, a Hermiona parsknęła śmiechem. – Jestem dorosła, mamo! 

– No… nie do końca, pani dorosła, ale na pewno zbliżasz się do tego wielkimi krokami. 

– Ojj, mamo! 

Godzina leżenia, wygłupiania się, skakania po łóżku, opowiadaniach o różnych rzeczach; Lyra dostała, swoje ulubione racuchy robione w specjalny sposób przez jej mamę. To było śniadanie, które Lyra zawsze miała na śniadanie w swoje urodziny. Jabłko, zamiast być starte, było pokrojone w plastry i takie zawsze maczane w gęstym cieście. Po śniadaniu przyszedł czas na spacer z Harrym i jego świeżo upieczoną żoną, Ginny. Harry zabrał ich do wesołego miasteczka, w którym jadła watę cukrową, dużo waty cukrowej. Harry kupił ją pod warunkiem, że nie powie mamie. Jeździli samochodzikami i specjalnie wjeżdżali w Ginny, która niepewnie czuła się w mugolskim parku rozrywki. Jeździła na karuzeli pełnej pięknych koni, a Harry robił jej zdjęcia. 

Dziewczynka ciągle się uśmiechała, biegała dookoła parku rozrywki i dostawała wszystko, co chciała. I nawet kiedy Lyra zażyczyła sobie, by wujek Harry wygrał dla niej największego misia w zabawie, której nikt nie wygrywa - ZROBIŁ TO! Piłką tenisową, która była minimalnie mniejsza od dziury w długich i wąskich ‘beczkach’, trafił magicznym sposobem tyle razy, że zebrał się koło nich niemały tłum gapiów. Lyra dostała największego pluszaka, który był prawie tak duży jak Ginny i wyglądem przypominał siedzącego białego jednorożca ze skrzydłami. 

Po trzech godzinach wrócili do domu, gdzie dalej brakowało jej ojczyma, ale byli wszyscy inni. Babcia Jane i dziadek, Narcyza, wszyscy Weasleyowie, mama, Rose i James z Albusem.

Hermiona przesunęła się jeszcze na chwilę na tyłu pokoju, by dobrze ująć wielkiego jednorożca, pomiędzy którego nogami siedziała jej mała dziewczynka. Włosy miała roztrzepane po bieganiu i lataniu na miotle z Harrym, policzki jeszcze trzymały różowy kolor, a sukienka była cała wysmarowana w truskawkach i torcie czekoladowym.

– Już, mamuś? – Hermiona wcisnęła zielony guzik na kamerze i kiwnęła głową do córki. Czterolatka wyszczerzyła się do obiektywu, ukazując brak lewej jedynki. 

– Siemanieczko! Dziś mam cztely lata i jestem dolosła, wiesz? Tylko mamusia mi nie wiezi, więc musimy ją psiekonać. Latałam dziś na miotle z Hawwym i powiedział, że mam talent po tacie. Mama zlobiła wtedy śmieszną minę! I byłam w wesołym miasteczku! Widzisz jedno… jednolo… loszca za mną? Hawwy dla mnie wyglał, bo chciałam, ale mama mówi, że musiał oszukiwać. Niedobly. 

Lyra zeskoczyła z łóżka i ku zdziwieniu mamy podbiegła do stojaka z kamerą. Powiedziała Hermionie, by ją obniżyła, więc kobieta wyjęła kamerę ze stojaka i kucnęła. Lyra podeszła jeszcze bliżej, tak, że jej zamyślona twarz zajmowała cały kadr i zaczęła szeptać. Wystarczająco cicho, by Hermiona ledwo ją słyszała, ale wystarczająco głośno, by kamera wychwyciła głos. 

– Mam dla ciebie dwa seklety, ale nikt nie może wiedzieć! Nawet mama, tak Hawwy powiedział. Więc… zjadłam duuuuuuuuuuzio waty cuklowej. Była pomalańciowa, lóżowa, biała i niebieska. I… Hawwy powiedział, że będę niedługo miała przyjaciolke. I że nalazie lośnie ona w brzuszku cioci Ginny snowu. ‘

Lyra zamilkła całkowicie i popatrzyła na mamę, a jej piękne jasne oczy pociemniały od smutku. 

– Mama nie mówi o Tobie już tak dużo. Mówi, że Lon się denerwuje, a ja tak baldzo za Tobą tęsknię! 

Hermionę serce zabolało na dźwięk rozgoryczenia jej córki. Zakończyła nagrywanie, odłożyła kamerę na ziemię i na kolanach przesunęła do blondynki. Złapała ją w ramiona i przycisnęła do siebie, z całej siły całując ją po głowie i w kółko przepraszając. Głaskała jasne loki i próbowała spojrzeć w twarz Lyry. W szarych oczach zbierały się wielkie łzy i nim Hermiona zdążyła coś zrobić, razem siedziały na ziemi i płakały. 


~~*~~*~~


– Gdzie jest tata? – Hermiona spojrzała na córkę, a Ronowi z brzękiem wypadł z dłoni widelec. 

– Przecież siedzi tutaj, Lyra. Czasami jesteś głupia! – krzyknęła czteroletnia Rose. Hermiona już miała zwrócić młodszej córce uwagę, gdy wyprzedziła ją Lyra. 

– Mój tata, Rose. Twój tata to nie mój tata! I sama jesteś głupia. 

Hermiona widziała, jak Ron zaciska dłonie w pięści na stole i czekała tylko na wybuch. Im starsza robiła się Lyra, tym częściej zadawała pytania odnośnie jej kochanego taty. Wiedziała, że to nie dlatego, że nie kochała Rona - bo kochała. Tylko dlatego, że tata nigdy jej nie skrzywdził, a Ron nigdy nie miał czasu z nią się bawić, gdy była młodsza, ani teraz, by zabrać ją na plac zabaw czy przeczytać jej jakieś książki, o co prosiła go raz na miesiąc. Hermiony już dawno nie pytała, umiała sama czytać, ale raz w miesiącu zawsze dostawała złudnej nadziei, że ojczym ją pokocha. I boli to kobietę niezmiennie tak samo, każdego miesiąca widzieć smutny i rozczarowany wzrok starszej córki. I za każdym razem, raz w miesiącu żałowała, że dała się Ronowi namówić na to małżeństwo. I mimo że pokochała go na nowo po tym, jak ją potraktował, to powoli odpychał ją od siebie raz jeszcze. Obiecywał utworzenie szczęśliwej rodziny, że zajmie się Lyrą, tak jakby była z jego własnej krwi, ale jedyne, co mieli wspólnego, to nazwisko. I tego także zaczynała żałować. Z każdym dniem przekonywała się, że nie powinna dawać jej jego nazwiska, powinna jej dać swoje – Granger. 

– Lyra, tata jest w lepszym miejscu. Patrzy na ciebie z góry i nie może być bardziej dumny z tego, jaką ma wspaniałą dziewczynkę – powiedziała. Ron prychnął, wstał od stołu, zabierając talerz z niedojedzonym śniadaniem i wrzucił wszystko do zlewu, po czym wyszedł. Hermiona wstrzymała oddech na dźwięk tłuczonego naczynia.

– Dlaczego tata jest zły? – zapytała Rose. 

– Bo mnie nie lubi – odpowiedziała Lyra, wstając od stołu i także wyszła z kuchni. 


~~*~~*~~


Wieczorem, Hermiona wyślizgnęła się z sypialni i weszła do pokoju Lyry. Sufit świecił gwiazdozbiorami, których Lyra nauczyła się na pamięć, kiedy dowiedziała się, że po jednej ma imię, jak jej tata. Kilkakrotnie pytała, która jest jej taty, ale Hermiona nigdy nie odważyła się tego powiedzieć. Kobieta dobrze wiedziała, że nie jest to popularne imię w świecie czarodziejów, a co dopiero mugoli. Tak samo wiedziała, że w przyszłości poprzez gwiazdy i imię, będzie próbowała się dowiedzieć kim jest mężczyzna, którego powinna nazywać swoim ukochanym tatą. 

Rozejrzała się po pokoju, poszukując córki. Na łóżku ani w kącie czytania jej nie było. Znalazła ją na podłodze, a raczej na jej dwuletniego jednorożca ze skrzydłami. Mimo że Lyra nie miała już czterech lat, tylko sześć, ta maskotka dalej była dla niej przyjacielem. W nią płakała, w nią krzyczała, śmiała się i opowiadała swoje przygody i wspomnienia. 

Podeszła do swojej córki i położyła głowę na boku maskotki, zaraz koło Lyry. Założyła pasmo włosów za jej ucho i westchnęła. Mimo, że Lyra była szczęśliwym dzieckiem, dużo się śmiała i tryskała energią, mało osób wiedziało, że kilka razy na miesiąc płakała tak długo, że zasypiała z wycieńczenia. Czerwone policzki i opuchnięte oczy powiedziały Hermionie, że jeszcze niedawno ściany pokoju słuchały płaczu, a maskotka wsiąkała w siebie słone łzy. 

– Nigdy tego nie chciałam. Miało być inaczej, lepiej. Gdybym mogła, cofnęłabym czas, posłuchała Harry'ego i miałabyś tatę na, którego zasługujesz, który by cię kochał bardziej niż ja - chociaż nie wiem, czy to możliwe, twój tata zawsze chciał córeczkę. I wiem, że gdyby cię poznał, zawładnęłabyś jego światem. I przepraszam, że nie dałam ci tej szansy, że odebrałam ją nam obu. 

– Mamuś, to ty? – usłyszała. Hermiona uśmiechnęła się przez łzy, wzięła na ręce swoją filigranową jak Calineczka córkę i położyła ją do łóżka. Po namyśle sama również się wślizgnęła pod kołdrę. 

– Kocham cię, Słodyczko. 

– Ja ciebie też… 


Tekst Betowała przemiła i wytrwała Katja z

Jak widać pojawił się pierwszy rozdział w postaci Prologu. Będzie kilka zmian odnośnie dat, które nie pasowały mi z książki do opowiadania, ale to nic wielkiego... mam nadzieję :) Jeszcze pracuję nad blogiem i mam nadzieję, że nie długo wszystko się ułoży. Chociaż z moim ograniczonym czasem widzę to kiepsko. Pranie, sprzątanie, gotowanie i syn zajmuje większość mojego czasu, jednak mam nadzieję, że jakoś dam radę!

Mam nadzieję, że się podobało, albo nie? Napiszcie, co myślicie i jakie są wasze odczucia. Ja tym czasem lecę spać. Xoxo. 

EDIT: Tekst został w całości zbetowany i dzięki Katji z www.betowanie.blogspot.ie naprawdę głupie pomyłki są poprawione. Nawet nie wierzę, w niektóre błędy. Dziękuję : ) 

26 komentarzy:

  1. No cóż na prolog to zapewnie troszeczkę za długie, więc nazwę to rozdziałem pierwszym ;) Bardzo fajnie się zaczyna.. Doszukałam się kilku błędów logistycznych jak i brak gdzieniegdzie interpunkcji.. Ale opowiadanie jest oryginalne, jeśli chodzi o wątki poboczne :3 z chęcią przeczytam nowy rozdział
    Ann
    Ps: czy mogłaby powiadomić mnie w komentarzu na moim blogu (http:/hermione-and-draco.blogspot.com) o nowym rozdziale?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie umiem pisać komentarzy, ale spróbuję ;D
    Ten prolog jest niesamowity <3
    Popłakałam się, a to dopiero początek ;)
    Zyskałaś sobie stałą czytelniczkę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę! Zauważyłam, że kilka osób, co obiecywało przeczytać i skomentować, tego nie zrobiło, także przyznam Ci się, że nie trzymałam nadziei z Tobą. Tak się cieszę, że udowodniłaś mi jak się myliłam!
    Ja też nie umiem, dlatego wystarczy mi tylko, jeśli ktoś napisze, że mu się podobało i np, że najbardziej było to zachowanie Hermiony, albo sytuacja ta i ta, bez rozpisywania tylko. To samo się tyczy krytyka, jeśli Ci się coś nie podobało, możesz śmiało napisać co, w ten sposób uczę się na błędach!
    Nie myślałam, że kiedyś doprowadzę kogoś do łez! I temu blogowi przydadzą się stałe czytelniczki! : )

    OdpowiedzUsuń
  6. No witam bardzo serdecznie :)
    Twojego bloga polecono mi na grupie o tematyce ff; szukałam czegoś niebanalnego o Nowym Pokoleniu i znalazłam Ciebie (:
    Cóż... No muszę napomknąć o błędach, które niestety rzucają się w oczy... Masz ich tu trochę - ortograficzne, interpunkcyjne, składniowe. Może znalezienie bety byłoby dobrym pomysłem? No ale już Cię nie pouczam, sama nie jestem mistrzynią poprawności językowej :)
    Od razu widać, że masz swoją koncepcję, co jest ważne, jak nie najważniejsze - oryginalność do podstawa!
    Wcale nie mam Ci za złe przedstawiania Rona jako takiego... buraka. Nigdy go nie lubiłam:D
    Lecę czytać dalej, na pewno napiszę jeszcze coś bardziej konstruktywnego!
    A imię głównej bohaterki mnie oczarowało! :3

    [disconsolate-generation.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam.
    Prolog cudny, Hermiona idelana w roli matki, Lyra wspaniała córka. Ron no.. tez okey hah. Bardzo mi się podoba wzmianka o gwiazdozbiorze właśnie. Ogólnie postać Lyry jest świetna.
    Jedna mała uwaga, prolog trochę za długi ale jest super. Będę to czytać i czytać i polecać innym. Bo naprawdę prze cudne ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Przybyłam! :)
    Zacznę od tego, że czytam na telefonie, a wersje mobilne czasem potrafią coś zmienić i właśnie mam wrażenie, że zepsuło się formatowanie.
    Prolog nieco chaotyczny - przynajmniej w moim odczuciu. Nie bardzo wiedziałam, czym się różnił tekst zwykły od tego o innym kolorze. I myliły mi się fragmenty, bo tak nagle z jednego przeskakiwałaś w drugi (możliwe, że są tam odstępy między poszczególnymi fragmentami, ale jak wspominałam - czytam na telefonie i u mnie wszystko ma takie same odstępy).
    Co do stylu, lekki i przyjemny, bez błędów (yaay!) i (chwała Bogu) dobrze postawionymi przecinkami. :)
    Treść zdecydowanie nietypowa. Może i długo sama nie pisałam ale za to czytałam sporo. Ciekawy pomysł i jeśli pierwszy rozdział także mi się spodoba, to zostanę na stałe. :)
    Ah, i jeszcze Ron... Jejku, jak ja go nie lubię, grr... A tutaj jest jej mężem! Ale cieszy mnie fakt, że nie akceptuje L. bo dzięki temu mogę go nie lubić coraz bardziej! (^^)
    A teraz w końcu odezwę się do koleżanek, bo co chwilę słyszę "co ty tam robisz w tym telefonie?", a za każdym razem odpowiedź brzmi "piszę komentarz". Więc do zobaczenia później w Twoim rozdziale. :)
    Pozdrawiam,
    Koneko

    ---
    omnia-tempus-habent-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. To ja, Lora z Jestem. Latam. Marzenie.

    Tak jakoś mnie dziś tu pociągnęło. Sama nie wiem...czemu. :)
    I dobrze, bo wreszcie zaczęłam czytać.
    Czy ja dobrze to rozumiem, Draco ma nie żyć? Czy jeszcze będzie jakaś jedna druga wielka niespodzianka która wszystko tłumaczy?
    Hm
    Bardzo czule opisałaś scenę kiedy Harry próbuje namówić Mionę, aby nie oddawała dziecka. Naprawdę bardzo delikatna i piękna scena.
    Podoba mi się jak przedstawiasz Lyrę i relacje z nią do Hermiony. Te rozmowy i dialogi. Bardzo uczuciowe.
    A że jestem również bardzo uczuciowa... to przypadło mi to do gustu.
    Mimo, iż w sumie nie za bardzo lubię opowiadań gdzie Hermiona już jest dorosła, to tu jest inaczej. Może dlatego mam jakąś urazę bo jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś...naturalnym. Że tak mogło by się wydarzyć, a to dla mnie również ważne.
    Zaciekawiłaś mnie.
    Uważała bym tylko jedynie na niektóre powtórzenia w zdaniach. I może żeby pismo w jednym rozdziale było sformatowane. Czyli... tak nie raz w kursywie, raz pogrubione i na środku czy coś.
    Przynajmniej nie co po chwila.

    To takie małe uwagi :P

    Myślę, że idę czytać dalej.
    Ach, wiem że u mnie czytałaś tylko prolog, ale może mogła bym cię zachęcić do dalszego czytania? :) Ucieszyło by mnie to!

    Pozdrawiam,
    Lora

    OdpowiedzUsuń
  10. To się cieszę, że jakoś Cię tutaj dziś, a raczej wczoraj pociągnęło ; )
    I cieszę się, że scena z Harrym Ci się podoba. Powiem Ci, że zaczynałam pisać ten prolog 4 razy i dopiero jak postanowiłam wpleść w niego Harry'ego i szpital, wszystko poszło jak spłatka.
    Moim zdaniem Hermionę w dorosłym życiu łatwiej pisać, wymyślanie tych wypracowań, składników, eliksirów - masakra. Dlatego próbuję swoich sił w Post Hogwart ; )
    Tekst powinien być wyrównany, czasem w kursywie, ale niestety blogger plata mi figle ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekałaś to przybyłam!
    Prolog bardzo mi się podoba, ponieważ mam taką samą sytuację rodzinną co główna bohaterka. Prolog bardzo dobrze wprowadza czytelnika w opowiadanie. Świetnie *.*
    Buziaki,
    Livienne

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej ;)
    Już parę razy przewinął mi się link Twojego bloga na grupie dramione, więc obiecałam sobie, że muszę wreszcie do Ciebie wpaść.
    Nie jestem jakąś znawczynią, ale czytam sporo blogów. I nie wiem czy natknęłam się kiedykolwiek na taki oryginalny pomysł. Wkładasz w pisanie wielką dozę uczuć- delikatność towarzyszyła mi cały czas podczas czytania. Początek nieco mnie zdezorientował - Hermiona nie chciała swojego dziecka? A później tak wiele emocji ją zalało. Wzruszyłaś mnie tym tekstem. Ma coś w sobie, co dogłębnie wciąga i łapie za serce, kiedy czyta się o małej dziewczynce, która chciałaby zobaczyć swojego tatę. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam - Draco nie żyje? Nie mam pojęcia co się wydarzyło i jak dalej pociągnęłaś akcję, ale zaintrygowałaś mnie. Wiele spraw jest niewyjaśnionych z przeszłości i to mnie ciekawi. W tej notce panował smutny nastrój, ale wzmianka o Harry'm który tak beztrosko bawił się z małą w miasteczku wraz z Ginny mnie rozczuliła. Relacje Hermiony z dzieckiem są przedstawione bardzo interesująco.
    Masz ładny styl. Tylko drugą połowę tekstu czytało mi się bardzo ciężko. Niektóre rzeczy moim zdaniem za bardzo się ze sobą mieszały. Oczywiście dało się zrozumieć, ale dla mnie trochę za mało klarownie. Robiłabym większe przerwy, albo wyróżniłabym nowe fragmenty, przemyślenia. Zresztą czytam z komórki, a z tego co wiem, tekst czasami różnie się zlewa, więc wiesz. Pod koniec coś się stało z czcionką - nie wpływa to u mnie na ocenę, ale warto zmienić tło. Och, nie chcę być wybredna, bo bo sama mistrzynią nie jestem, a historia naprawdę mi się spodobała. Zadziwia mnie swoją ' innością' i tą subtelnością opisów.
    Obiecuję jeszcze tu wrócić! Zapraszam w wolnej chwili do siebie i życzę weny!;*
    Nela.


    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że obietnicę spełniłaś! Niezmiernie mi miło, gdy pojawia się nowa osoba i to jeszcze taka, co zostawi po sobie ślad, a Twój sprawił, że mam banana na buzi i ciepło mi w okolicach serca! Dziękuję, za tyle miłych słów.
      Jeśli jeszcze nie domyśliłaś się czemu Hermiona chciała oddać dziecko, to w następnych częściach , czwartej podejrzę jest wskazówka ^^ Wszystkich interesuje czy Draco żyje, kiedy czytają dalej to mają kolejne pytania odnośnie jego, Lyry i Scorpiusa, a ja mam zawsze jedną odpowiedź " wszystko wyjaśni się później ". Nie mogę nic powiedzieć, bo to jeden z głównych wątków, a jak bym powiedziała, to nie było by tej tajemnicy, podekscytowania nową częścią, tego oczekiwania! Mam nadzieję, że to rozumiesz, skoro sama piszesz.
      Tak się cieszę, że mój styl pisania jest taki! Nie jest dopracowany, ale po Twoim komentarzu wiem, że idę w dobrą stronę. Wiem, że jest wiele blogów, które mają dobre pomysły, ale nie mogę się do nich zmusić, bo ich styl nie jest dobry, dopracowany, a ja niestety jesem wybredna, naprawdę, gdzie sama znawczynią nie jestem, ale tak jak Ty, dużo blogów i opowiadań przeczytałam przez mój siedmioletni romans z fanfiction :)
      Przepraszam za to jaki jest tekst jeśli chodzi o czcionki, kolory i entery. Walczę z tym od początku i w tej chwili nowe notki wyglądają dobrze dzięki Rzan, która poświęca swój czas na wklejenie moich wypocin. I wyglądają idealnie! W tej chwili czekam aż bd miała czas, by zając się starszymi częściami.
      Na jakie tło? Inny kolor, czy coś? Bo on jest w szablonie, więc wtedy ewentualnie mogę zmienić kolor czcionki :)

      Po ocenie na stowarzyszeniu ja sobie także obiecałam, że wpadnę do Ciebie, jak tylko pozwoli mi na to czas, facet, syn i dom! Jestem bardzo ciekawa Twojej twórczości, bo jest tak zachwalana, a z grupy wiem, że jesteś miłą dziewczyną, co jest dużym dla mnie plusem.
      Dziękuję raz jeszcze! : *

      Usuń
  13. No dobra, czas skomentować, bo odświeżam sobie Twoją historię :P wyłapałam kilka błędów typu "kilkakrotnie" pisane oddzielnie jako "kilka krotnie". Masz kilka spacji przed przecinkami i kilka błędów w odmianach, ale mi osobiście to nie przeszkadza aż tak bardzo. To, że blog mi się podoba, wiesz od dawna:) powtórzę zdanie koleżanek, pomysł oryginalny, przyjemnie się czyta i chce się wracać do tej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ela, mam betę, która weźmie się za Prolog jak tylko skończy jej się szaleństwo w szkole! : ) I tak, mam wielki problem ze słowami, które się łączą, o czym ostatnio Ci napisałam na grupie ; D
    Dziękuję, że skomentowałaś przy odświeżaniu! Powiem szczerze, że przy siódemce zwątpiłam, czy ma sens publikować to, a nie pisać tylko do szuflady! Ty i Nela pozwoliłyście mi zobaczyć światełko nadziei ; ) : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty nie waż się tego zostawiać, bo ja się wybiorę tam do Ciebie i nakopię do dupska :P

      Usuń
  15. Obiecałam, że wpadnę, więc jestem.
    Szczerze mówiąc to nie wiem co napisać.
    Ograniczę się do stwierdzenia, iż prolog wyszedł ci cudownie, a ja biegnę czytać rozdziały.
    Pozdrawiam,
    An aka Edyta.

    OdpowiedzUsuń
  16. wpadłam przypadkiem, zostanę do końca, bo po prostu nie da się odejść!
    to dopiero prolog, a już doprowadziłas mnie do płaczu 3 razy, emocje są idealnie przekazane, a Twój styl pisania bardzo przypadl mi do gustu:) rzadko czytam ff poterrowskie, których akcja dzieje się, gdy są dorośli, ale dla Ciebie zrobię wyjątek haha lece czytac dalsze rozdzialy!
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  17. Pierwsze zdanie sprawiło, że się uśmiechnęłam, a drugie przykleiło banana na ustach! Tak się zawsze cieszę, gdy ktoś mi napisze, że odczuwa emocje ukryte w tekście tak samo jak ja, gdy to pisałam.
    Masz cząstkę młodości w Nowym Pokoleniu : )
    Także, witam na pokładzie !

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialne! :D Super, coś chyba czuję kto jest jej tatą...
    Jakbys miala chwilke, to zapraszam:
    www.dramioneogienilod.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeju, popłakałam się na końcu :( cudowny prolog! ;*
    Pozdrawiam,
    Milena :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Popłakałam się... przypomniałam sobie jak to jest pierwszy raz trzymać Baboszkę w ramionach...

    Zastanawiam się co stało się z Draco... czemu nie ma go w życiu Hermiony i córki? Zginął? Jeśli tak, to w jaki sposób?
    Ron... szkoda słów, załamała mnie jego postawa...
    Biegnę czytać dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja wiem, że to czytałam, jestem pewna! A mimo to, nie ma tutaj mojego komentarza. Nu, nadrabiam w każdym razie teraz Twoje rozdziały :)

    Jestem zachwycona tym, jak opisałaś wrażenia Hermiony i jej uczucia względem Lyry. Te opisy są bardzo naturalne, ich prawdziwość uderza w nas już od pierwszych zdań.

    Postawa Harry'ego pokazuje nam jaki jest prawdziwy przyjaciel - to nie osoba, która tylko się uśmiecha i poklepuje po głowie, chwali, ale to osoba, która zna Ciebie tak bardzo, że wie kiedy musi wkroczyć i Tobą potrząsnąć, do tego wie, jak to zrobić. Harry jest delikatny, wie czego potrzebuje teraz Hermiona, ale wie także jak będzie się czuła za parę lat i pragnie jej pomóc w taki sposób, w jaki tylko może, ale też na tyle dyskretnie i powoli, by jej nie skrzywdzić. Każdy z nas powinien mieć chociaż jedną taką osobę przy sobie.

    Musze jeszcze zwrócić uwagę na Stworka - lubię tak go wykreowanego, zmienionego z pałającego nienawiścią na stworzenie, które mając odrobinę wolności, był całkowicie inny, przyjacielski i robiący co tylko może, by pomóc swojemu panu.

    Lubię takiego Rona, jakiego tutaj nam przedstawiasz. Kochany ojciec dla swojej własnej córki, ale dla pasierbicy dalej chłodny i zimny ojczym. Lyra im starsza tym więcej rozumie i boli ją to, pragnie być zaakceptowana i nawet nie wie, dlaczego Ron tak się zachowuje w stosunku do niej. Przecież ona nic nie zrobiła, a Ron mimo wszystko jest zdystansowany i ją każe.

    I łiiii! Świetnie prowadzisz napięcie zostawiając nas w niewiedzy, co do tożsamości ojca Lyry :D Cóż, czytelników, ja wiem! I to jeszcze lepsze dla mnie teraz, jeszcze bardziej widzę, to co robisz z plotem i podziwiam! Ojej! Postaram się ASAP przejść do kolejnego rozdziału :)

    To było śniadanie, które Lyra zawsze miała na śniadanie w swoje urodziny. - Powtórzenie :) Może tak: Było to śniadanie, które zawsze jadła w swoje urodziny?

    Pozdrawiam i całuję, Rzan.! <3

    OdpowiedzUsuń
  24. No, to jestem właśnie po lekturze pierwszego rozdziału i już wiem, że resztę też przeczytam, bo znowu po raz kolejny jestem zachwycona zarówno stylem, jak i fabułą. Na początku trochę się przeraziłam długością, bo to figuruje jako prolog, ale jak już zaczęłam czytać, to nawet nie odczułam długości i skończyło się nawet zbyt szybko! :)
    Zawsze podziwiam, jak ludzie ładnie operują wieloma postaciami. Bo pokazałaś nam tutaj Harry'ego, który jest ukochanym przyjacielem i taka wersja za każdym razem trafia mi do serca, bo to jest takie... idealne! W sensie, że idealnie do niego pasuje taka kreacja. Pokazałaś Hermionę, która staje się matką i radzi sobie z życiem, problemami, jak umie najlepiej. Rona, męża, który obiecywał wspaniałe małżeństwo, który nadal ma w sobie dużo złych emocji, na razie jeszcze nie będę ich definiować, bo za mało wiemy. Mamy Lyrę (przeszukiwanie gwiazdozbiorów i wybór - ekstra! <3), drobną blondyneczkę z szarymi oczami. I w wyobraźni widzę już ją taką piękną i zazdroszczę urody, haha. :D STWOREK - pomysł na opiekuńczego skrzata jest tak genialny, że miałam ochotę przyklasnąć! I wreszcie mamy Draco, który jest nieobecny, bo przecież nie martwy, skoro ma to być Dramione, no nie? :D Ale cały ten wątek to jeden wielki znak zapytania, a ja uwielbiam zagadki i uważam, że świetnie wyszło Ci zarysowanie tej historii.
    Wciągnęło mnie od samego początku. :)

    OdpowiedzUsuń