11 gru 2014

CHAPTER 4

There isn't one person in this world 
that I want more than I want you. 


    Czerwone drzwi w domu Slytherina, które pojawiły się sześć lat temu, po dziś dzień robiły sensację. W końcu kolor czerwony zdecydowanie przynależy do Gryfonów, a do tego, że za tymi drzwiami mieściło się prywatne dormitorium Lyry Weasley z początku nie łagodziło sporów między uczniami tego domu, nauczycielami i dyrektorką. No bo, jakim prawem do domu Slytherina została przydzielona córka czarownicy z nie magicznego świata i ojca, którego rodzina przez czysto-krwistych długi czas była nazywana 'zdrajcami krwi'? Mimo tego, że nie ma już dużo ludzi, którzy uważają, że czarodzieje z nie magicznego świata są źli i nie powinni mieć swojej magii, nie znaczy to, że większość rodzin czysto-krwistych dalej nie uważa się za lepszych i idąc ich tokiem myślenia- nie ma w tym nic złego. Czarodzieje czystej-krwi mają swoją magię przekazywaną z pokolenia na pokolenie,są w pewnym sensie oryginałami. Są lepsi, bo magia zawsze była ich, gdy czarodziej z rodziny mugolskiej dostał swoją moc przez mutację/przypadek/rewolucje w genetyce. Takie rodziny dalej wierzą w hierarchię wyższości i pragną by ich kochany dom Slytherina dalej był nie skalany. Do tego dochodziły spory o to, że dziewczyna, która była tylko zwykłą uczennicą, dostała prywatne dormitorium, które do tej pory było przywilejem tylko dla Prefekta Naczelnego, jeśli został wybrany z Domu Slytherina. 

     Także start dwunastoletniej dziewczynki w szkole do, której nie mogła się doczekać pójść, od początku nie był wcale usłany różami. Od pierwszego dnia musiała ciężko pracować na szacunek kolegów z domu węża. Uczyła się dniami i wieczorami, by zebrać jak największą liczbę punktów dla Slytherinu. Trenowała ciężko z Harrym, który przybywał do Hogwartu na porządku dziennym, by dostać się do drużyny Quidditcha już na pierwszym roku, co w końcu dało jej akceptację innych uczniów. Z biegiem czasu przestali na tą drobną dziewczynę z burzą kręconych włosów patrzeć przez pryzmat jej rodziców, a zwłaszcza ojca. Kiedy wszyscy na nią patrzeli, nawet starsze roczniki, widzieli bystrą dziewczynę, która perlistym śmiechem zarażała cały Pokój Wspólny, która jak jej matka była chodzącą biblioteką i pomagała tym z, których w przyszłości mogła mieć korzyści - jak na Ślizgonkę przystało. Kiedy pomagała wygrać kolejny mecz Quidditcha i z dziecinną łatwością radzi sobie z miotłą, było widać, że czuje się w powietrzu, jak ryba w wodzie. Wszyscy uczniowie i nauczyciele widzieli przyszłą zawodniczkę.

     Czerwone drzwi się uchyliły, a z pomieszczenia wybiegła spóźniona na śniadanie w Wielkiej Sali, Lyra. Trzymając mocno torbę w rękach, przemierzyła korytarze biegiem, by zdyszana i czerwona na twarzy usiąść pomiędzy Corbinem i Rubin. Na przeciw siebie miała Albusa z Malfoyem, pierwszy wybuchnął śmiechem widząc roztrzepane włosy dziewczyny, które sterczały w każdym kierunku.
     - Ohh, zamknij się, Al! - warknęła próbując poskromić rude pasma używając łyżeczki jako lusterka. Z frustracją rzuciła sztućcem na talerz i posłała gromy w kuzyna i jego najlepszego przyjaciela. Przyjaźń pomiędzy Albusem, Jamesem i Scorpiusem , była tak wielkim zaskoczeniem dla społeczeństwa - Potter i Malfoy najlepszymi kumplami? Od małego ich zdjęcia były na pierwszych stronach Proroka Codziennego i innych pism. Kiedy pierwszy syn Harrego się urodził, dużo czasu spędzał ze swoim kolegom, Draco Malfoyem, który niedługo po tym też miał swojego potomka. Już wtedy pisma rozpisywały się, że świat jeszcze nie jest gotowy na to by łączyć Potterów i Malfoyów razem, bo może to źle wpłynąć na fakty o wojnie. Mama jej opowiadała, że ministerstwo martwiło się iż przyjaźń jaka wywiązała się po między dawnymi wrogami, może wpłynąć na, że czarodzieje zaczną pozytywnie odbierać niedoszłego zabójcę dawnego dyrektora Hogwartu.

      - Patrzcie, patrzcie, ktoś tu wstał lewą nogą - Albus zaśmiał się lejąc kolejny kubek kawy. Wzruszył ramionami do dredziarza, który spojrzeniem próbował go uciszyć. Chłopak nie miał zamiaru chodzić wokół swojej kuzynki na palcach i obchodzić się nią jak lalką z porcelany. Doskonale wiedział, co się dzieje z Lyrą, ale nie mogli wszyscy jej schodzić z drogi. Zresztą, Lyra nie trawiła takiego traktowania i to, co się stało z Olim nie powinno tego zmieniać. Albus nie był bezduszny, gdyby Lyra była typem dziewczyny, która tygodniami i miesiącami chodzi ze zwieszoną głową, on był by pierwszą osobą, która siedziała, by w jej pokoju i słuchała niekończącego się płaczu. James na peronie powiedział mu o wszystkim i chłopak do tej pory nie mógł uwierzyć, że już nie zobaczy narwanego mugola, który sprawiał, że Lyra mogła oddychać w czasie trzech miesięcy mieszkania z Ronem w wakacje.  Nie zmieniało to jednak tego, że ktoś musi nią potrząsnąć, by obudziła się z letargu w, który wpadła.

      - Jesteś... wredny! - powiedziała oburzona zabierając mu spod nosa kubek kawy. Całe szczęście pili takie same! Trzy-czwarte kubka było zalane kawą, reszta mleka i dwie, czubiaste łyżeczki cukru.

      - Mała, jesteśmy w Slytherinie. - Albus puścił jej oczko i wstał z ławki ciągnąc za sobą blondwłosego chłopaka. - Scorp, daj zrzędzie jej plan zajęć i idziemy na eliksiry z ciocią!

      - Idiota - mruknęła, a Scorpius z obojętnym wyrazem twarzy wręczył Lyrze pergamin zawierający jej plan zajęć przez następny rok. Dziewczyna omiotła szybko pergamin i z niezadowoleniem stwierdziła, że cały dzień ma zapchany lekcjami. Szybko dopiła kawę, złapała rogalik maślany i ruszyła z Corbinem i Rubyn na pierwszą klasę Eliksirów. Po dogonieniu przyjaciół, poczuła jak palce splotły się z jej, z zaskoczeniem spojrzała w łagodną twarz Corbina i zrobiło jej się ciepło na sercu. Może Oliviera już nie miała, może już nigdy go nie spotka, ale nie była sama.


      Draco obudził się od odgłosu szumiącego prysznica. Przymrużonymi oczami rozejrzał się po sypialni, która nie była jego. Należała ona do jego żony. Odkąd Scorpius był na tyle duży by zrozumieć, że jego rodzice kochają się w inny sposób, niż rodzice jego przyjaciół, obydwoje zdecydowali się na osobne sypialnie. Dzielili się nimi, gdy potrzebowali siebie albo pragnęli swoich ciał. Przetarł oczy i ziewną mało subtelnie, po czym rozłożył się wygodnie na środku wielkiego łóżka z założonymi rękoma za głową. Prysznic ucichł, przez chwilę słyszał ręcznik wycierający ciało aż w końcu drzwi się otworzyły ukazując piękną kobietę. Była jego, przez zaaranżowane małżeństwo do, którego miało nie dojść, którego nie chciał, jego żoną miała być Hermiona. A jednak, kiedy informacja o ich rozstaniu stała się publiczną informacją na krótki czas, kiedy Hermiona przestała odpowiadać na jego sowy, prośby i odmówiła jakichkolwiek wyjaśnień, zgodził się na rozmowę z Astorią. Była jeszcze wtedy nastolatką, został jej rok nauki w Hogwarcie, więc musiał ją odwiedzić w szkole za pozwoleniem Pani Dyrektor McGonagall. Ich spotkanie było długie, a spodziewał się, że będzie znacznie inaczej. Siedemnastoletnia wtedy jeszcze dziewczyna zaskoczyła go, gdy oznajmiła, że zależało jej na spotkaniu tylko dlatego iż chciała go przeprosić za zachowanie jej rodziców. Po tym ich rozmowa popłynęła, spytał czego ona chce. Jak się zdziwił słysząc, że zamiast bycia żoną, która rodzi dzieci, chciałaby zająć się modą. Nie żeby wtedy ten pomysł zrobił ogromne wrażenie na Draco, ale zainteresował na tyle, by wypić kolejne pięć kaw w jej towarzystwie. Było to coś nowego dla niego, odkąd pamięta dziewczyny z rodzin czysto-krwistych pragnęły być młodo wydane za mąż, szybko rodzić dzieci, którymi by się zajmowały, albo z rozkoszą wydawać majątek współmałżonka. Pokazała mu zeszyt, który był pełen projektów i mimo, że Draco nie jest znawcą mody, to zobaczył w szkicach potencjał. Pomiędzy nimi w bardzo krótkim czasie uformowała się przyjaźń, Astoria potrafiła godzinami słuchać jak się żalił i opowiadał o Hermionie. Trzymała go w ramionach i pozwoliła płakać, gdy nigdzie nie mógł dostać żadnego wydania, żadnej gazety, gdzie była zmianka o ich romansie. Dopiero od Harrego dowiedział się, że w jakiś sposób byłej Gryfonce udało się usunąć wszystkie ślady ich miłości. Świadomość, że Hermiona mogła tak łatwo wyrzucić go ze swojego życia była nie do zniesienia. Zaufał Astorii, wiedział, że jest jedyną osobą, której może się zwierzyć ze swojego złamanego serca. Potter i Mała Weasley odpadli, bo on był jej pieprzonym nie rodzonym bratem, a ona przyjaciółką. O Blaise musiał zapomnieć, bo związał się z pomyloną Luną, którą wbrew sobie pokochał i nie chciał zmuszać przyjaciela do trzymania tajemnic od narzeczonej, Pansy spakowała się po wojnie i wyjechała na kilka lat, a nawet jak  by była dalej w Angli, Draco musiał by być chory umysłowo by zwierzać jej się na temat dziewczyny, której ona nienawidzi i którą oskarżyła o śmierć młodszego brata. Więc kiedy jednej nocy zapłakana Astoria z poranioną twarzą i łzami w oczach pojawiła się na progu Malfoy Manor, gdzie jeszcze mieszkał, krzycząc, że ojciec karze poślubić jej jakiegoś dupka, młody Draco zrobił bardzo mało samolubną rzecz. Oświadczył się swojej przyjaciółce, by dać jej upragnioną wolność, by spełnić jej marzenia, a przy okazji dzielić życie z kimś, kogo kochał na swój własny sposób. Ich narzeczeństwo trwało krótko, ślub był mały, z bliskimi ich serca gośćmi w ogrodzie Malfoy Manor. Zaraz po ślubie postarali się o potomka, który był prezentem Astori dla Draco, bo mimo, że jej nie zależało na dzieciach, wiedziała, że mała główka, krótkie nóżki i małe palce zaciskające się wokół dużego palca były jego marzeniem- tak jak jej marzeniem była wolność od toksycznej rodziny i zostanie projektantką mody. Dziś nie tylko jego marzenie było spełnione w postaci Scorpiusa, ale także i Astori. Na początku ciężko było jej wybić się jako projektantce, ale raz jak wybrali się na Fashion Week w Milanie jej urodę dostrzegł Karl Lagerfeld, Draco nie wiedział kim jest dziwny, stary człowiek proponujący jej szansę w modelingu, ale Astoria dostała skrzydeł. Szybko stała się rozchwytywaną dziewczyną w branży modelingu, ale to nie znaczy, że nikt jej nie krytykował. Pamięta jak pewnego razy zauważył, że jadła mniej i więcej czasu spędzała na siłowni, którą stworzył na jej dwudzieste pierwsze urodziny w ich domu, do tego stopnia,  że zrobiła się słaba.

    Kurwa, Astoria! Co. Ty. Do. Cholery. Wyprawiasz! 
    - Ja... powiedzieli... powiedzieli, że jestem za gruba!
   - Jesteś głupia, jeśli w to wierzysz! A ja nigdy nie zniżył bym się do zawarcia związku małżeńskiego z jakąś pustą panienką! Jesteś piękna, masz kobiece kształty, które uwielbiam dotykać, Astoria i nie chcę, by ten świat zniszczył kobietę, którą mógłbym pokochać, gdyby moje serce nie było by już zajęte. 


Wtedy wspólnie zadecydowali, że Astoria przestanie starać się o każdą pracę i przestanie zwracać uwagę na to, co mówią inni- tak jak na prawdziwą Pani Malfoy przystało. Od tamtej pory to agencje same zaczęły ubiegać się o nią i jeśli temat spodobał się Astori, brała udział w sesji. Do tej pory tak jest. W między czasie dostała wielką szansę od Karla, by być jego cieniem, po tym jak zobaczył jej szkice. Stwierdzenie, że się zakochał to mało powiedziane. Pod jego skrzydłami rozwinęła swój talent, nauczyła się wszystkich aspektów i odpowiedzialności jakie miał projektant. Na dwudzieste trzecie urodziny Draco zaaranżował jej pierwszy pokaz mody do, którego projektowała, szyła i przerabiała ubrania bez żadnej pomocy, własnymi rękoma, bez różdżki, przez długi czas. Był to pokaz w mugolskiej części Londynu, który został otwarty przez Karla, i który zrobił furorę. Nim się obejrzeli, Astoria musiała otworzyć swój własny 'dom mody' i zatrudnić masę ludzi, którzy pomagali jej szyć zamówienia. W tej chwili była najsławniejszą projektantką i modelką w świecie magicznym i jedną z lepszych w tej dziedzinie w świecie mugolskim. Mimo, że była już kobietą w swoich późnych latach trzydziestych, wciąż dostawała masę ofert pracy, w których mogła przebierać i wybierać. W końcu Astoria była naprawdę piękna kobietą o nieskazitelnej, gładkiej, śnieżnobiałej cerze, o długich włosach, czarnych i błyszczących jak czysty onyx, oczach ładnych, tak czysto błękitnych jak niebo w srogą zimę i idealnie wykrojonych, pełnych, wiśniowych ustach, które uwielbiała podkreślać czerwoną szminką. Draco wiedział, że jeśli nie mógł mieć Hermiony, to Astoria była idealną kobietą na spędzenie reszty swojego życia. Była jego żoną, matką jego syna, przyjaciółką, powierniczką sekretów i oazą spokoju.

     - Draco... Draco! - Draco zamrugał powiekami i spojrzał na rozbawioną minę kobiety.

     - Gdzie odpłynąłeś?

     - Myślałem o tym, jak bardo chcę powtórzyć wszystko, co robiliśmy dzisiejszej nocy, w tej o to chwili - powiedział przesuwając się na kolanach, na koniec łóżka. Kobieta zaśmiała się przykrywając usta dłonią, a drugą ręką rozwiązała bladoróżowy szlafroczek, który z łatwością ześlizgnął się z jej ciała.

     - Wszystko? - przyciągnął ją w swoją stronę i zaczął składać pocałunki po gołym ramieniu - Na pewno? Nie jestem pewna, czy mamy tyle czasu, kochany, w końcu poszliśmy spać ze wschodem słońc... - urwała i cicho jęknęła czując mocno zaciskające się zęby na sterczącym już sutku.

     - W takim razie musimy brać się do roboty. - Draco odsunął usta od pełnej piersi. Położył mocno dłonie na lekko zaokrąglonych biodrach, za które uniósł ją do góry i wbił w materac razem z nią.

   
     Z zadowolonym uśmiechem stanął przed Astorią, która już tradycyjnie zawiązała jego krawat i poprawiła kołnierz szarej koszuli. Przejechała dłońmi po drogim materiale marynarki póki jej palce nie zatrzymały się na guziku, który zapięła i wspięła na palcach, by zostawić ślad szminki na jego bladym policzku. Z przewróceniem oczu roztarł kosmetyk i pocałował ją w czoło, życząc udanego dnia w towarzystwie jej przyjaciółek, mugolek z modelingu. Draco był umówiony z Potterem już od kilku dni i nie zamierzał się spóźnić ani chwilę na ich umówione spotkanie. Z niezadowoleniem przyjął do wiadomości, że muszą wyjść gdzieś na miasto, bo dalej miał ciche dni z Rudą-Wredotą. Astoria nie raz zganiła go, za nazywanie Ginny w ten , czy inny sposób, ale do tej pory nie mógł wybaczyć jej jak się zmieniła z tej trochę niepewnej, trochę zazdrosnej, ale mimo wszystko niewinnej nastolatki, w chodzącą, tykającą bombę, która topiła siebie i wszystkich w swoich brzydkich obsesjach.

      Wyszedł z domu i krótką ścieżką z białych kamyczków doszedł do małej furtki, za której mógł się teleportować. Chwila nieprzyjemnego uczucia w żołądku i stał przed znaną i piekielnie smaczną restauracją w samym sercu Londynu. Otworzył drzwi i z przyjemnością zauważył brak dzwonka oznajmiający, że ktoś wszedł do środka. Wszedł w głąb i podszedł do baru, gdzie stał dość młody chłopak w białej koszuli i czarnej kamizelce z herbacianą różą wetkniętą w kieszeń, która pasowała do stonowanego pomieszczenia.. Podszedł w tamtą stronę szybkim krokiem i zamówił butelkę Single Barrel z Jacka Danielsa i ruszył na poszukiwania Pottera. Znalazł go chwilę później w prywatnej stronie restauracji, którą zamawia się z wyprzedzeniem, Draco już widział jaką cenę musiał okularnik zapłacić, by restauracja przymrużyła oko na krótkie, czterodniowe zawiadomienie. Ściągnął marynarkę z ramion i przewiesił ją na oparciu krzesła, po czym na nim usiadł. Nie minęła minuta, a do ich stolika podbiegła młoda dziewczyna, może kilka lat starsza od ich dzieci, z notesikiem w ręce i długopisem.

   - Już zamówienie mogę zebrać, czy czekamy na jeszcze kogoś? - zapytała, a Draco spojrzał ze zdziwieniem na czarodzieja na przeciw siebie.

     - Nie zamówiłeś jeszcze nic?

     - Nie miej pretensji do mnie, to ty się spóźniłeś i widząc twój zadowolony wyraz twarzy nie chcę wiedzieć, co robiłeś z Astorią. - Draco westchnął i sięgnął po menu, które stało po środku okrągłego stolika. Całe szczęście nie było żadnych świeczek, czy kwiatów jak na jakiejś pieprzonej randce. Draco uwielbiał tą restaurację, ale tylko jeśli przychodzili co najmniej w trzy osobowej grupie,  by  złośliwe i dalej nie nielubiące go kolumny plotkarskie nie wypisywały kolejny raz o jego orientacji i magicznych, późnych wieczorach spędzonych w ramionach Chłopca-Który-Przeżył. Szybko przeleciał menu i podał kobiecie mówiąc, że zjedzą pozycję czwartą. Kiedy kobieta zniknęła, barman przyniósł butelkę drogiej whisky i dwie, kryształowe szklanki. Draco zaprzeczył głową, gdy ten chciał polać im alkoholu i sam złapał za butelkę i polał im dwie pełne szklanki. Przez chwilę zapatrzył się w bursztynowy płyn zdając sprawę jak długo nie zwracał uwagi na to, jak Jack i Ognista zawsze przypominały mu piękny, bursztynowy kolor jej oczu.

     - Wszystko z nią w porządku? - nie musiał mówić o kim mówi, Potter doskonale wiedział po co się dziś spotkali.

      - Przecież ją widziałeś - powiedział wymijająco Harry.

      - I oboje wiemy, że widzenie jej, gówno mówi. Przez lata była szczęśliwą mężatką, aż jednego wieczora pojawiła się z Corbinem jako ochroniarzem w stanie opłakanym, dosłownie opłakanym.

      - Będzie dobrze - odpowiedział w końcu. Złapał szklankę i upił duży łyk unikając przenikliwego spojrzenia stalowych oczu.

      - Potter, spójrz mi w oczy i powiedz kurwa w końcu, co się dzieje.

Draco widział bitwę jaką ze sobą toczy były Gryfon. Wiedział, że bardzo chce powiedzieć mu wszystko i gorączkowo zastanawiał się, co może mu ujawnić, by Hermiona nie czuła się zdradzona. Draco cieszył się, że miała ona tak wiernego przyjaciela, ale w takich sytuacjach miał ochotę złapać Pottera za te roztrzepane kłaki i porządnie potrząsnąć jego głową. W tym czasie do stolika podeszła kelnerka z talerzami na których były ich dorady z grilla ze świeżymi ziołami, podane na warzywach duszonych w białym winie, z dodatkiem toskańskich oliwek. Były Ślizgon uśmiechnął się zadziornie do Harrego, widząc jego nie przychylne spojrzenie w stronę czarnych oliwek.

     - Zrobiłeś to specjalnie! - oburzenie.

     - Oczywiście, może cię to nauczy, by następnym razem zamówić coś dla nas, gdy się spóźniam.

Harry wywrócił oczami, zły i denerwujący nawyk, który obydwoje mieli po Hermionie, chociaż on sam na przestrzeni lat nauczył się go kontrolować. Sięgnął po widelec i nabił owalną kulkę i z wymuszonym, rozmarzonym wyrazem twarzy umieścił ją w ustach i pogryzł ją wydając dźwięki zadowolenia.

     - Oh Merlinie! Już mówię, tylko nie delektuj się tak tym świństwem, oślizgły Ślizgonie!

Draco wykrzywił usta w zadowoleniu i kiwnął głową by dać Potterowi znać, że czeka i nabił arcydzieło kulinarne na widelec. Tak jak myślał ryba była znakomita, niebo w gębie, aż się rozpływała w ustach. Harry nerwowo zacisnął długie, chude palce na szklance i próbując odwlec, to co oboje wiedzieli jest nieuniknione, powoli zaczął pić trunek. A on próbował znaleźć w sobie pokłady cierpliwości, by dać czas przyjacielowi, który widocznie potrzebował.
Minęły kolejne kilkanaście minut zanim czarodziej się odezwał.

    - Hermiona chce rozwodu - powiedział Harry. Głowa Draco wystrzeliła do góry i z zaskoczenia pozwolił, by na jego twarzy odmalował się wielki szok, który ogarnął go po usłyszeniu tych trzech słów. - Nie powiem Ci, co się z nią działo oprócz tego, że było naprawdę źle... Ron... wykorzystał coś, co jest ważne dla niej i zdobył w pewnym sensie nad nią kontrolę.

   - Muszę wiedzieć, Harry! - głos, który już z nawyku zawsze brzmiał obojętnie, był utkany desperacją, a ktoś kto znał go znakomicie, mógł usłyszeć ogarniający go strach. Taką osobą był zdecydowanie Potter, który potarł skronie. Ponownie złapał szklankę i wypił ją całą, by z trzaskiem odłożyć pusty kryształ do, którego Draco nalał alkoholu.

     - Wieczór przed powrotem dzieciaków do szkoły mieliśmy długą i wykańczającą psychicznie rozmowę. Powinieneś się napić i przyrzec na Scorpiusa, że nic nie zrobisz, rozumiesz? - Draco w odpowiedzi wypił whisky i powtórzył tą czynność jeszcze z dwa razy. - On ją złamał. Sprawił, że zwątpiła, że się bała, oberwał ją z jej samej, rozumiesz? Przez tyle lat, a ja... nie zrobiłem nic. Myślałem, że Lyra wyolbrzymia, nigdy nie miała dobrych kontaktów z Ronem. I kiedy dosłownie tuliłem ją zapłakaną do snu, moja przyjaciółka, moja siostra... - Harry urwał zaciskając leżące na stoliku dłonie w pięści. Oczami wyobraźni znowu widział jak Corbin zasłania drobną kobietę odzianą tylko w za dużą bluzę chłopaka, ze spływającym makijażem po zaróżowionych policzkach. Miał ochotę zabić byłego przyjaciela, który zamiast kochać i bronić ją jak obiecał, sprawił, że żyła koszmarem za zamkniętymi ścianami. - Zdarzało mu się podnieść na nią rękę i...  i używał jak jakiejś pieprzonej, dmuchanej lalki!

Draco pobladł i przez chwilę wyglądał jak ryba wyjęta z jej środowiska poruszając bezgłośnie ustami. Widelec opadł z brzękiem na talerz, a prawda jaką usłyszał okazała się być najczarniejszym scenariuszem o, którym nawet nie pomyślał przed spotkaniem. Czując jak złość narasta w nim, wypił ostatnią szklankę alkoholu i wstał z krzesła. Nie patrząc w stronę drugiego czarodzieja ściągnął marynarkę z oparcia, równocześnie przewracając krzesło. Ogarnięty wściekłością jakiej już dawno nie czuł, nie zwrócił nawet uwagi na przewrócone siedzenie, czy wołanie Harrego, gdy zamykały się za nim drzwi restauracji. Dotknął różdżki, którą miał schowaną w czarnej skarpecie i pomyślał o swoim ogrodzie. Nim się teleportował poczuł długie palce zawijające się na jego przedramieniu i mimowolnie pomyślał ' cholerny Potter '. Wylądowali w wielkim ogrodzie, który otaczał średniej wielkości domek, który pływał w kolorach od późno kwitnących kwiatów. Wyrwał ramię z uchwytu drugiego mężczyzny i celnym strzałem sprawił, że jedno drzewo z sześciu, które rosły przed ogrodzeniem do ich ziemi dosłownie wybuchło i opadło na zieloną trawę w postaci trocin. Draco już mierzył w drugie drzewo, kiedy z dłoni wyleciała mu różdżka. Posłał Potterowi spojrzenie bazyliszka, które szybko zamaskował. Już po chwili kucał w mokrej trawie i dziękował Merlinowi, że to własnie dziś Astoria była umówiona z koleżankami na małe, zakupowe szaleństwo. Harry kucnął przy nim z dwiema różdżkami i pokrzepiająco poklepał blondyna po ramieniu.

      - Co to znaczy, Potter? Dla nas.

     - Dla mnie to znaczy, że odzyskałem siostrę.

     - Dla mnie, Potter, dla mnie i dla Hermiony.

     - Można powiedzieć, że dostaliście nową szansę, której ona znowu nie wykorzysta, bo masz żonę.

     - A gdybym nie miał?

    - Hermiona zawsze żałowała decyzji jaką podjęła lata temu. I nigdy nie przestała cię kochać. Jak dla mnie, jeśli pozwoli sobie na szczęście, to będziecie jeszcze razem.



    Najstarsze dziecko byłej Księżniczki Gryfindoru wślizgnęła się do PW Ślizgonów. Była kompletnie przemoczona od samotnego treningu Quidditcha, który zafundowała sobie sama w deszczową pogodę. Albus zaproponował jej ów zajęcie mając nadzieje, że pomoże Lyrze na skupieniu się i pozbycia się złości oraz smutku po Olim. Wszystkie lekcje minęły jej niewyobrażalnie wolno, oczami wyobraźni widziała nauczycieli i innych uczniów, ale mimo wszystko cały czas spędzony na lekcjach był jedną wielką niewiadomą. Nie zapisała ani jednego pergaminu notatkami, uwagami nauczycieli, a nawet nie spisała, co mają zadane. Baa! Ona nawet nie miała zielonego pojęcia, co było tematami zajęć.

       Pokój był zadziwiająco pusty jak na tą porę dnia, jedynie zajętym miejscem był fotel na przeciw kominka, w którym tlił się dogasający ogień. Za oparcia wystawała jasna-blond czupryna, którą nie trudno rozpoznać. Powolnym i ostrożnym krokiem zaczęła się zbliżać w tamtym kierunku, gdy usłyszała obojętny głos.

      - Nie wiem po co się skradasz, skoro tego nie podtrawisz. - Lyra burknęła coś cicho pod nosem i szybko pokonała dzielącą ich odległość. Usiadła na kanapie, która była bokiem do kominka i z zainteresowaniem spojrzała na chłopaka. Scorpius zignorował dziewczynę i nachylił się w stronę mahoniowej, niskiej ławy. Długie i chude palce owinął wokół kryształowej szklani i przyłożył ją do usta, małymi łykami delektując się smakiem stuletniej Ognistej Whisky, którą potajemnie zabrał ojcu z barka. Lyra zaczarowana przyglądała się jak idealnie wykrojona, górna, dość wąska warga chłopaka zostaje obmyta przez bursztynowy alkoholu, a dolna, nieco bardziej pełna przyciska się do szkła. Z transu po krótkich dwóch minutach wyrwał ją dźwięk odstawianej szklanki na bordowy blat ławy. Zamrugała powiekami i zauważyła uniesioną brew Scorpiusa.

      - Jesteś przemoczona.

    - Tak... zrobiłam sobie trening. - brew uniosła się jeszcze wyżej, a Lyra westchnęła. - Albus... Musiałam oczyścić umysł, sam tak robisz - powiedziała dziewczyna nim zdążyła ugryźć się w język.

     - Tsk, tsk, Weasley. Czyżbyś mnie sprawdzała?

   - Chciał byś. - Scorpius się zaśmiał i przesunął bardziej na brzeg fotela po czym nachylił w jej stronę.

     - A jeśli bym chciał? - zielone oczy rozszerzyły się z niedowierzanie, a usta lekko uchyliły wydobywając zewnątrz siebie ciche i słabe 'co'. Ślizgon przyłożył palec do dziewczyny podbródka i popychając go do góry, zamknął jej buzie, i wstał z fotela. Spojrzał jeszcze raz na uroczą minę Lyry i śmiejąc się do siebie wyszedł przez portret krzycząc 'kolacja trwa od pół godziny'. Dziewczyna jeszcze chwilę szerokimi oczami wpatrywała się w portret za, którym zniknął Malfoy. Pokręciła głową i pobiegła szybko do swojego pokoju z czerwonymi drzwiami. Miotłę, którą wcześniej oparła o ścianę przy wejściu do PW, położyła na biurku z myślą przetarcia jej maścią po kolacji. Rozebrała się z dresów i wskoczyła pod ciepły strumień wody z prysznica. Szybko się rozgrzała, umyła i po piętnastu minutach była gotowa by ponownie spóźniona ruszyć do Wielkiej Sali na kolację.

     Usiadła pomiędzy Corbinem, a jakimś chłopakiem z młodszej klasy i nałożyła na talerz owoce lata. Oderwała ogonek od truskawki i wpiła się w owoc rozkoszując jej słodkim smakiem. Poczuła jak sok spływa jej po ustach, który szybko zlizała językiem rozglądając się do okoła. Nikt nie zwrócił na nią uwagi oprócz Malfoya, który zawzięcie rozmawiał o czymś z Albusem. Lyra przewróciła oczami, gdy puścił jej oczko, dając mu do zrozumienia, że drugi raz jej nie nabierze. Odwróciła się w stronę Corbina, który rozmawiał z... Lily, co ona robiła przy ich stole?

      - Przestań. Możesz o to poprosić Lyrę, jest przecież najlepszą zawodniczką! Albo swoich braci, nawet twój ojciec, jest sławnym Harrym Potterem, któremu nigdy nie zdarzyło się nie złapać znicza!

Lyra zmarszczyła czoło słyszą zniecierpliwienie i złość w głosie dresiarza i wychyliła się za jego głowy, by spojrzeć na swoją kuzynkę. Zamrugała kilkakrotnie powiekami z wachlarzem długich rzęs, a zazwyczaj błękitne oczy wypełniły się ciemną barwą i zawiedzeniem. Mieniące od błyszczyka usta zacisnęły się w wąską linię i nim Lyra zdążyła coś powiedzieć, oglądała jak jej kuzynka znika w tłumie ludzi zmierzającym w stronę wyjścia.

     - Brawo, łosiu! - krzyknęła osiemnastolatka strzelając zdziwionego chłopaka w głowę odzianą w czapeczkę. Odzienie spadło na ziemię, a zadowolona dziewczyna zostawiając niezaczętą kolację, wybiegła za Lily z WS. Przemierzała korytarze co chwilę zaczepiając kogoś z zapytaniem o Lily. W końcu po kilkunastu minutach oparła się o ścianę na przeciw łazienki, w której mieszkała Jęcząca Marta i zjechała po niej na ziemię. Oplotła ramię wokół rudej dziewczyny i mocno przyciągnęła ją do siebie. Mokra bluzka i kilka pociągnięć nosem później Lyra odsunęła Lily i uniosła jej głowę, by spojrzeć w skrzywdzone oczy.

     - Co się dzieje, Lily? - jedyna córka Pottera wzruszyła ramionami i próbowała się wyrwać - Spójrz na mnie. Naprawdę chodzi o Quidditch, czy o spędzenie czasu z Corbinem, co?

Kiedy Lily jednym szarpnięciem wyrwał swoją twarz z dłoni kuzynki, Lyra wiedziała, że trafiła w dziesiątkę.

     - Nie uważasz, że jest on dla ciebie za stary?

     - To tylko trzy lata! Znamy dużo par, gdzie jedna osoba jest starsza, a nawet o więcej niż głupie trzy lata!

Westchnięcie. Nerwowo założyła krótkie, bordowe włosy za ucho i zapatrzyła w ścianę zastanawiając się jak wytłumaczyć czternastolatce, że dopiero w późniejszych latach taka różnica wieku nie robi żadnej różnicy.

     - Miałaś już naukę o seksie, Lily? - zapytała, a widząc potaknięcie głową kontynuowała - To, że rodzice przeprowadzili z tobą tą rozmowę i znasz teorię, wcale nie znaczy, że masz ją wprowadzić w życie. Wciąż jesteś, o co najmniej dwa lata za młoda na praktykę, chociaż sama uważam, że szesnaście lat to wcale dużo nie jest.

    - Ale ja nie chcę znać praktyki! - krzyknęła oburzona nastolatka, a oczy płonęły jej zawstydzeniem i złościom. Obróciła się w stronę Lyry i założyła ręce na piersiach.

     - Nie rozumiesz, Lily. Corbin jest dla ciebie za dojrzały... rozumiesz? - widząc zmieszanie czternastolatki, Lyra także odwróciła się w jej stronę i złapał jej spocone ze zdenerwowania dłonie w swoje. - Corbin miał praktykę już dawno, Lily. Nawet gdyby chciał, nie mógł by się z tobą związać, bo ma potrzeby, których nie mogłabyś mu zaspokoić. Póki jesteśmy nastolatkami wiek jest ważny. Teraz trzy lata, które was dzielą są wielkie, ale za kolejne cztery, kiedy to ty będziesz miała osiemnaście lat, a on dwadzieścia jeden nie widzę żadnych przeszkód byście byli razem, wątpię by ktokolwiek widział, nawet wujek Harry.

     - Ale jest tyle par, Lyra, dlaczego my nie możemy być nią teraz?

     - Bo jesteś niedojrzała o te trzy lata, Lily! Corbin uprawia seks i ma potrzeby jak każdy normalny siedemnastolatek.

     - Ja... ja mogę mu pomóc! - krzyknęła, a blade policzki zaróżowiły się.

     - Nie możesz i on to wie. On też ciebie lubi i szanuje, że nie jesteś gotowa, jeszcze za młoda, dlatego musisz odpuścić Lily. On nie chce ciebie skrzywdzić, a przez twoje naciskanie, właśnie to robi. - powiedziała stanowczo. Niebieskie oczy połączyły się z soczystą, szmaragdową zielenią i Lily rzuciła się w ciepłe objęcia kuzynki. Po godzinie, kiedy Lily uspokoiła się na tyle, by spokojnie móc ją odprowadzić, Lyra z westchnieniem ulgi zamknęła za sobą czerwone drzwi. Podeszła do biurka z myślą zadbania o jej kochaną miotłę. Tuż przy szczotce od miotły leżał talerz pełen owoców, był to jej talerz, co poznała po niedojedzonej truskawce. Wzięła ją i wrzuciła do buzi, myśląc, że Corbin czując się winny przyniósł kolację do jej dormitorium.

____________________________________________
Witam Was kochane! Jak po przeczytaniu zauważycie, czwarta część jest krótsza niż zazwyczaj- zajmuje około dziesięciu stron w Microsofcie za co przepraszam. Jednakże mimo tego iż jest krótsza wydaje mi się, że opowiada nam dużo więcej niż poprzednie części. Mam nadzieję, że spodobała się Wam, tak jak mi : )

30 komentarzy:

  1. Pooodooba mi się :D Lecę czytać wcześniejsze rozdziały :D

    Pozdrawiam
    M. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się niezmiernie ;) mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej! ;)

      Usuń
  2. - „Czerwone drzwi w domu Slytherina” – nie lepiej brzmiałoby w Slytherinie?
    - „W końcu kolor czerwony zdecydowanie przynależy do Gryfonów” Zmiana czasu – przeskoczyłaś z przeszłego na teraźniejszy. Powinno być „przynależał”.
    - „…a do tego, że za tymi drzwiami mieściło się prywatne dormitorium Lyry Weasley z początku nie łagodziło sporów między uczniami tego domu, nauczycielami i dyrektorką.” O matko, ale długie zdanie! Przede wszystkim, nie ma logiki w „a do tego, że za tymi drzwiami…”. Może lepiej zacząć nowe zdanie? „Za tym wejściem znajdowało się prywatne dormitorium…” Brzmi zdecydowanie ładniej i poprawniej. Po drugie, czytałam to zdanie kilka razy i ciągle nie potrafię zrozumieć, o co w nim chodzi! Po „Lyry Weasley” kropka. „Tego domu” zbędne, wykreślić, najlepiej zastanowić się, jak inaczej to zapisać. Może: „Fakt, że mieszkała tam panna Weasley sprawił, że przez długi czas niemożliwym było złagodzenie sporu między Ślizgonami, a gronem pedagogicznym”?
    - „No bo, jakim prawem do domu Slytherina została przydzielona córka czarownicy z nie magicznego świata i ojca, którego rodzina przez czysto-krwistych długi czas była nazywana 'zdrajcami krwi'?” Po pierwsze, znowu, za długie zdanie. Zbyt zawiłe. Nie zaczyna się zdania on „no”. Piszę się „niemagiczny”. Niemagiczny świat i ojciec – brzmi to tak, jakby była córką świata i ojca. „Czystokrwisty”.
    - „Mimo tego, że nie ma już dużo ludzi, którzy uważają, że czarodzieje z nie magicznego świata są źli i nie powinni mieć swojej magii, nie znaczy to, że większość rodzin czysto-krwistych dalej nie uważa się za lepszych i idąc ich tokiem myślenia- nie ma w tym nic złego.” I znowu, zdanie zbyt długie i zbyt zawiłe. Niemagiczny. Nie pasuje niemagicznego i swojej magii. Czystokrwistych. „Idąc tym tokiem myślenia, nie ma w tym nic złego.” W czym, złego/zły/źli się powtarza. Polecam słownik synonimów.
    - „Czarodzieje czystej-krwi mają swoją magię przekazywaną z pokolenia na pokolenie,są w pewnym sensie oryginałami.” Czystej krwi, bez myślnika. Po magię przecinek. Przed są odstęp. I oryginał kompletnie tutaj nie pasuje. Bo jak człowiek może być oryginałem tylko przez swój status krwi, który przekazuje się z pokolenia na pokolenie? Z tym, że tutaj to tylko moja opinia.
    - „Są lepsi, bo magia zawsze była ich, gdy czarodziej z rodziny mugolskiej dostał swoją moc przez mutację/przypadek/rewolucje w genetyce.” Kompletny błąd! Mugolaki mają swoją magię przez to, że w ich rodzinie znalazł się charłak, który poślubił niemagicznego człowieka. Po kilku pokoleniach magia niespodziewanie odnawia się.
    - „Takie rodziny dalej wierzą w hierarchię wyższości i pragną by ich kochany dom Slytherina dalej był nie skalany.” Po pragną przecinek. Nieskalany.
    - „Do tego dochodziły spory o to, że dziewczyna, która była tylko zwykłą uczennicą, dostała prywatne dormitorium, które do tej pory było przywilejem tylko dla Prefekta Naczelnego, jeśli został wybrany z Domu Slytherina.” Za długie zdanie! Zdecydowanie za długie, pomyśl nad kropkami, nad skróceniem go. Łatwo się pogubić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. - „Także start dwunastoletniej dziewczynki w szkole do, której nie mogła się doczekać pójść, od początku nie był wcale usłany różami.” Po do zbędny przecinek. A do Hogwartu nie idzie się czasem w wieku 11 lat? Plus start i od początku się delikatnie wyklucza. Ułożyłabym to zdanie nieco inaczej.
      - „Trenowała ciężko z Harrym, który przybywał do Hogwartu na porządku dziennym, by dostać się do drużyny Quidditcha już na pierwszym roku, co w końcu dało jej akceptację innych uczniów.” Pierwsza część zdania: CO?! Po pierwsze, po co Potter miałby przyjeżdżać codziennie do szkoły? Po drugie, to zdanie nie ma za grosz logiki. Przeczytaj je, sto razy, a potem napisz raz jeszcze.
      - „Z biegiem czasu przestali na tą drobną dziewczynę z burzą kręconych włosów patrzeć przez pryzmat jej rodziców, a zwłaszcza ojca.” Na tę drobną dziewczynę. Niepotrzebne wtrącenie (z burzą kręconych włosów).
      - „Kiedy wszyscy na nią patrzeli, nawet starsze roczniki, widzieli bystrą dziewczynę, która perlistym śmiechem zarażała cały Pokój Wspólny, która jak jej matka była chodzącą biblioteką i pomagała tym z, których w przyszłości mogła mieć korzyści - jak na Ślizgonkę przystało.” Ty chyba bardzo lubisz długie zdania. Pokój Wspólny z małej. Przed „jak jej matka” przecinek. Po matka przecinek. Po z niepotrzebny przecinek. Mogła czerpać korzyści – poprawniej, ale nie jestem pewna, czy twoja wersja jest na 100% zła. 
      - „Kiedy pomagała wygrać kolejny mecz Quidditcha i z dziecinną łatwością radzi sobie z miotłą, było widać, że czuje się w powietrzu, jak ryba w wodzie.” Again, zmiana czasu. Poza tym, zdanie nie ma sensu. Pomagała wygrać kolejny mecz… Kropka. Z dziecinną łatwością radziła sobie z lataniem na miotle. Kropka. Widać było, że w powietrzu czuła się jak ryba w wodzie. Kropka.
      - „Wszyscy uczniowie i nauczyciele widzieli przyszłą zawodniczkę.” W kim widzieli przyszłą zawodniczkę?
      - „Czerwone drzwi się uchyliły, a z pomieszczenia wybiegła spóźniona na śniadanie w Wielkiej Sali, Lyra.” Niepotrzebnie zmieniłaś szyk zdania (w sensie, zamiast uchyliły się na się uchyliły). To nie błąd, ale ładniej i estetyczniej wygląda. Wiadome jest to, że śniadanie jest w Wielkiej Sali. Po Wielkiej Sali zbędny przecinek. (Osobiście napisałabym tak: …a z pomieszczenia wybiegła Lyra, która była spóźniona na śniadanie w WS).
      - „Trzymając mocno torbę w rękach, przemierzyła korytarze biegiem, by zdyszana i czerwona na twarzy usiąść pomiędzy Corbinem i Rubin.” Zdyszana i czerwona na twarzy – dla mnie to zabrzmiało, jakby zdyszana była też na twarzy.  Nie lepiej zamienić? Czerwona na twarzy i zdyszana. Ale nie mówię, że to błąd!
      - „Na przeciw siebie miała Albusa z Malfoyem, pierwszy wybuchnął śmiechem widząc roztrzepane włosy dziewczyny, które sterczały w każdym kierunku.” – Naprzeciw. Jak mogła mieć naprzeciw siebie człowieka? Może siedział naprzeciwko. I zamiast pierwszego przecinka dałabym kropkę. Pierwszy z nich wybuchnął śmiechem, kiedy zobaczył niepoukładane i sterczące w każdym kierunku włosy koleżanki.
      „ - Ohh, zamknij się, Al! - warknęła próbując poskromić rude pasma używając łyżeczki jako lusterka.” Och. Po warknęła przecinek. Po pasma przecinek.
      - „Z frustracją rzuciła sztućcem na talerz i posłała gromy w kuzyna i jego najlepszego przyjaciela.” Gromy czego? Niepotrzebnie użyłaś dwa razy jednego spójnika „i”.

      Usuń
    3. Przepraszam, że nie dopisałam niczego więcej, ale staram się sprawdzić cały rozdział. To są moje przemyślenia, których nauczyłam się drogą prób i błędów. Nie chcę ci wytykać błędów, bo tak, tylko dlatego, że opowiadanie wydaje mi się okey i nie chciałabym, żeby upadło. Jak skończę to odniosę się do całości! Spokojnie. :)

      Usuń
    4. - „Przyjaźń pomiędzy Albusem, Jamesem i Scorpiusem , była tak wielkim zaskoczeniem dla społeczeństwa - Potter i Malfoy najlepszymi kumplami?” Znowu zdanie bez sensu. Po pierwsze, zbędny przecinek między Scorpiusem, a była. Po drugie, niepotrzebny myślnik – przez to zdanie stało się kompletnie bez sensu.
      - „Od małego ich zdjęcia były na pierwszych stronach Proroka Codziennego i innych pism.” Od małego czego? Kogo?
      - „Kiedy pierwszy syn Harrego się urodził, dużo czasu spędzał ze swoim kolegom, Draco Malfoyem, który niedługo po tym też miał swojego potomka.” Harry’ego. I znowu nie rozumiem zdania. Dziecko spędzało czas ze swoim !kolegą! Draco, czy Harry? I kto miał niedługo potem potomka? Dziecko, czy Draco?
      - „Już wtedy pisma rozpisywały się, że świat jeszcze nie jest gotowy na to by łączyć Potterów i Malfoyów razem, bo może to źle wpłynąć na fakty o wojnie.” Pisma rozpisywały się = masło maślane. Słowem: pleonazm. Przed by przecinek. Od „Bo to może źle…” nie rozumiem. Co może źle wpłynąć na fakty o wojnie? I czy cokolwiek może źle wpływać na fakty o wojnie? Dafaq?
      - „Mama jej opowiadała, że ministerstwo martwiło się iż przyjaźń jaka wywiązała się po między dawnymi wrogami, może wpłynąć na, że czarodzieje zaczną pozytywnie odbierać niedoszłego zabójcę dawnego dyrektora Hogwartu.” I znowu zdanie długie. W dodatku przeskoczyłaś i nie bardzo już wiem, czy mowa jest o głównej bohaterce, o Albusie, czy może o kimś jeszcze innym. Przed iż przecinek. Po przyjaźń dałabym która i też. Pomiędzy. Przed może bez przecinka. Może wpłynąć na co?
      „Wzruszył ramionami do dredziarza, który spojrzeniem próbował go uciszyć.” Dredziarza? Fajne określenie, ale czy na pewno poprawne? 
      „ Chłopak nie miał zamiaru chodzić wokół swojej kuzynki na palcach i obchodzić się nią jak lalką z porcelany.” Obchodzić się z nią.
      „ Doskonale wiedział, co się dzieje z Lyrą, ale nie mogli wszyscy jej schodzić z drogi.” To zdanie jest troszkę dziwne. Ale to tylko ja, nie zwracaj na moje dziwne zachowanie uwagi haha.
      „ Zresztą, Lyra nie trawiła takiego traktowania i to, co się stało z Olim nie powinno tego zmieniać.” Jakiego traktowania? Olewania czy obchodzenia się z nią jak z lalką?
      „ Albus nie był bezduszny, gdyby Lyra była typem dziewczyny, która tygodniami i miesiącami chodzi ze zwieszoną głową, on był by pierwszą osobą, która siedziała, by w jej pokoju i słuchała niekończącego się płaczu.” Zdanie długie. Po bezduszny postawiłabym kropkę. Nie podoba mi się „ze zwieszoną głową”, sprawdziłabym to na twoim miejscu. Siedziałaby.
      -„ James na peronie powiedział mu o wszystkim i chłopak do tej pory nie mógł uwierzyć, że już nie zobaczy narwanego mugola, który sprawiał, że Lyra mogła oddychać w czasie trzech miesięcy mieszkania z Ronem w wakacje.” Nie rozumiem. Komu James powiedział? Albusowi? Zamiast w czasie dałabym podczas. I czy to Ron nie jest czasem ojcem Lyry?
      -„ Nie zmieniało to jednak tego, że ktoś musi nią potrząsnąć, by obudziła się z letargu w, który wpadła.” Co nie zmieniało czego? Przed w przecinek, nie po.

      Usuń
    5. -„Całe szczęście pili takie same!” Całe szczęście, że…
      - „Trzy-czwarte kubka było zalane kawą, reszta mleka i dwie, czubiaste łyżeczki cukru.” Trzy czwarte. Trzy czwarte kubka było zalane kawą? WTF? Chyba o coś innego chodziło. Bo na pewno nie kubek został zalany. XD
      - „ - Mała, jesteśmy w Slytherinie. - Albus puścił jej oczko i wstał z ławki ciągnąc za sobą blondwłosego chłopaka. - Scorp, daj zrzędzie jej plan zajęć i idziemy na eliksiry z ciocią!” Po ławki przecinek.
      „Dziewczyna omiotła szybko pergamin i z niezadowoleniem stwierdziła, że cały dzień ma zapchany lekcjami.” Omiotła czym?
      „Szybko dopiła kawę, złapała rogalik maślany i ruszyła z Corbinem i Rubyn na pierwszą klasę Eliksirów.” Na pierwszą lekcję raczej. I eliksirów z małej.
      „Po dogonieniu przyjaciół, poczuła jak palce splotły się z jej, z zaskoczeniem spojrzała w łagodną twarz Corbina i zrobiło jej się ciepło na sercu.” Przed poczuła bez przecinka, a po poczuła przecinek. Jak czyjeś palce. I dałabym kropkę po jej, a z zaskoczeniem dałabym jako nowe zdanie.
      „Draco obudził się od odgłosu szumiącego prysznica.” Od odgłosu? A nie raczej przez odgłos?
      „Przymrużonymi oczami rozejrzał się po sypialni, która nie była jego.” Lepiej brzmi zmrużonymi. Ale to twój wybór.
      „Należała ona do jego żony.” To zdanie połączyłabym z poprzednim. O wiele lepiej brzmiałoby. I wtedy bez „ona”.
      „Odkąd Scorpius był na tyle duży by zrozumieć, że jego rodzice kochają się w inny sposób, niż rodzice jego przyjaciół, obydwoje zdecydowali się na osobne sypialnie.” Może „Odkąd Scorpius nie jest małym dzieckiem”?
      „Przetarł oczy i ziewną mało subtelnie, po czym rozłożył się wygodnie na środku wielkiego łóżka z założonymi rękoma za głową.” Ziewnął.
      „Prysznic ucichł, przez chwilę słyszał ręcznik wycierający ciało aż w końcu drzwi się otworzyły ukazując piękną kobietę.” To co, on ma słuch wampira, żeby słyszeć ręcznik ocierający się o ciało? Przed aż przecinek. I to drzwi ukazały kobietę?
      „ Była jego, przez zaaranżowane małżeństwo do, którego miało nie dojść, którego nie chciał, jego żoną miała być Hermiona.” CO?! Była jego. Kropka. Albo była jego przez zaaranżowane małżeństwo – bez przecinka. Przed do przecinek, nie po. BO JEGO ŻONĄ miała być… I przed bo przecinek.
      „A jednak, kiedy informacja o ich rozstaniu stała się publiczną informacją na krótki czas, kiedy Hermiona przestała odpowiadać na jego sowy, prośby i odmówiła jakichkolwiek wyjaśnień, zgodził się na rozmowę z Astorią.” Zdanie zbyt długie, znowu się zgubiłam. O kogo rozstaniu ta informacja? Na krótki czas? To fakt, że Herma nie jest jego żoną to krótki czas? CO? :D
      „Była jeszcze wtedy nastolatką, został jej rok nauki w Hogwarcie, więc musiał ją odwiedzić w szkole za pozwoleniem Pani Dyrektor McGonagall.” Kto był nastolatką, Herma czy Astoria? Pani z małej. Dyrektor z małej.
      „Siedemnastoletnia wtedy jeszcze dziewczyna zaskoczyła go, gdy oznajmiła, że zależało jej na spotkaniu tylko dlatego iż chciała go przeprosić za zachowanie jej rodziców.” Wtedy jeszcze siedemnastoletnia dziewczyna… Zamiast gdy dałabym kiedy. Przed iż przecinek.

      Usuń
    6. „Po tym ich rozmowa popłynęła, spytał czego ona chce.” Dziwne zdanie. Zmieniłabym coś.
      „ Jak się zdziwił słysząc, że zamiast bycia żoną, która rodzi dzieci, chciałaby zająć się modą.” Zdziwił się słysząc, że zamiast bycia żoną…
      „ Nie żeby wtedy ten pomysł zrobił ogromne wrażenie na Draco, ale zainteresował na tyle, by wypić kolejne pięć kaw w jej towarzystwie.” Nie żeby – zaczęłabym inaczej. Może „Wtedy ten pomysł zrobił ogromne wrażenie na Draco, zainteresował się tym na tyle, żeby wypić kolejne pięć kaw w jej towarzystwie.”
      „Było to coś nowego dla niego, odkąd pamięta dziewczyny z rodzin czysto-krwistych pragnęły być młodo wydane za mąż, szybko rodzić dzieci, którymi by się zajmowały, albo z rozkoszą wydawać majątek współmałżonka.” Po niego kropka i nowe zdanie. Odkąd pamiętał. Czystokrwistych. Którymi zajmowałyby się.
      „Pokazała mu zeszyt, który był pełen projektów i mimo, że Draco nie jest znawcą mody, to zobaczył w szkicach potencjał.” Zeszyt pełen projektów. Po i dałabym pomimo tego, że… Draco nie był. W szkicach? A nie w dziewczynie zobaczył potencjał?
      „Trzymała go w ramionach i pozwoliła płakać, gdy nigdzie nie mógł dostać żadnego wydania, żadnej gazety, gdzie była zmianka o ich romansie.” Po płakać zdanie nie trzyma się ładu i składu. Dlaczego nie mógł tych gazet dostać?
      „Dopiero od Harrego dowiedział się, że w jakiś sposób byłej Gryfonce udało się usunąć wszystkie ślady ich miłości.” Harry’ego.
      „Świadomość, że Hermiona mogła tak łatwo wyrzucić go ze swojego życia była nie do zniesienia.” Przepraszam, że to napiszę, ale to Romeo i Julia, że tak rozpacza po ukochanej? XD
      „Potter i Mała Weasley odpadli, bo on był jej pieprzonym nie rodzonym bratem, a ona przyjaciółką.” Nierodzonym.
      „O Blaise musiał zapomnieć, bo związał się z pomyloną Luną, którą wbrew sobie pokochał i nie chciał zmuszać przyjaciela do trzymania tajemnic od narzeczonej, Pansy spakowała się po wojnie i wyjechała na kilka lat, a nawet jak by była dalej w Angli, Draco musiał by być chory umysłowo by zwierzać jej się na temat dziewczyny, której ona nienawidzi i którą oskarżyła o śmierć młodszego brata.” Więcej upchaj wyrazów w jedno zdanie! Tajemnic przed narzeczoną. Kropka. Pansy… A nawet jak byłaby dalej w Anglii (dwa „i” na końcu!). Przed Draco lepiej dać „to”. Przed by przecinek. Kto oskarżył kogo o śmierć młodszego brata?
      „ Więc kiedy jednej nocy zapłakana Astoria z poranioną twarzą i łzami w oczach pojawiła się na progu Malfoy Manor, gdzie jeszcze mieszkał, krzycząc, że ojciec karze poślubić jej jakiegoś dupka, młody Draco zrobił bardzo mało samolubną rzecz.” Kiedy więc jednej nocy… Po Astoria przecinek. Przed pojawiła przecinek. Podzieliłabym to jedno zdanie na dwa, dla przejrzystości chociażby.
      „Ich narzeczeństwo trwało krótko, ślub był mały, z bliskimi ich serca gośćmi w ogrodzie Malfoy Manor.” Z bliskimi ich sercu. I po gośćmi przecinek.
      „Zaraz po ślubie postarali się o potomka, który był prezentem Astori dla Draco, bo mimo, że jej nie zależało na dzieciach, wiedziała, że mała główka, krótkie nóżki i małe palce zaciskające się wokół dużego palca były jego marzeniem- tak jak jej marzeniem była wolność od toksycznej rodziny i zostanie projektantką mody.” Znowu zdanie gigant. Astorii przez dwa „i”! Mimo że się nie rozdziela przecinkami. Przed wiedziała lepiej dać „to”

      Usuń
    7. „Dziś nie tylko jego marzenie było spełnione w postaci Scorpiusa, ale także i Astori.” To zdanie nie trzyma się kupy. I Astorii.
      „Na początku ciężko było jej wybić się jako projektantce, ale raz jak wybrali się na Fashion Week w Milanie jej urodę dostrzegł Karl Lagerfeld, Draco nie wiedział kim jest dziwny, stary człowiek proponujący jej szansę w modelingu, ale Astoria dostała skrzydeł.” Przed jej przecinek. I to zdanie ma dziwny układ.
      „Pamięta jak pewnego razy zauważył, że jadła mniej i więcej czasu spędzała na siłowni, którą stworzył na jej dwudzieste pierwsze urodziny w ich domu, do tego stopnia, że zrobiła się słaba.” Pamiętał, jak pewnego razu… Którą zrobił, nie stworzył. Draczo nie jest Bogiem, żeby tworzyć XD. Od momentu „do tego stopnia” zdanie nie trzyma się ładu.
      „- Jesteś głupia, jeśli w to wierzysz! A ja nigdy nie zniżył bym się do zawarcia związku małżeńskiego z jakąś pustą panienką! Jesteś piękna, masz kobiece kształty, które uwielbiam dotykać, Astoria i nie chcę, by ten świat zniszczył kobietę, którą mógłbym pokochać, gdyby moje serce nie było by już zajęte.” Nie zniżyłbym się. Poza tym, nie ma czegoś takiego jak nie zniżyłbym się do zawarcia związku małżeńskiego. No halo, nie posunąłbym się do zawarcia… Byłoby. + Ona jest projektantką czy modelką?
      „Wtedy wspólnie zadecydowali, że Astoria przestanie starać się o każdą pracę i przestanie zwracać uwagę na to, co mówią inni- tak jak na prawdziwą Pani Malfoy przystało.” Przestanie – powtórzenie. Panią Malfoy.
      „Od tamtej pory to agencje same zaczęły ubiegać się o nią i jeśli temat spodobał się Astori, brała udział w sesji.” No DAFAQ. Piszesz, że jest projektantką, a teraz stała się modelką? Zaczęły starać się o pracę z nią. Astorii!
      „W między czasie dostała wielką szansę od Karla, by być jego cieniem, po tym jak zobaczył jej szkice.” I znowu wraca do bycia projektantką. Nice. Zamiast by lepiej żeby.
      „Na dwudzieste trzecie urodziny Draco zaaranżował jej pierwszy pokaz mody do, którego projektowała, szyła i przerabiała ubrania bez żadnej pomocy, własnymi rękoma, bez różdżki, przez długi czas.” Po mody przecinek, nie po do.
      „ Był to pokaz w mugolskiej części Londynu, który został otwarty przez Karla, i który zrobił furorę.” Przed i nie ma przecinka.
      „W tej chwili była najsławniejszą projektantką i modelką w świecie magicznym i jedną z lepszych w tej dziedzinie w świecie mugolskim.” Najsłynniejszą. A teraz stała się nie tylko projektantką, ale i modelką.
      „Mimo, że była już kobietą w swoich późnych latach trzydziestych, wciąż dostawała masę ofert pracy, w których mogła przebierać i wybierać.” Nie ma czegoś takiego jak „była w swoich późnych latach trzydziestych”. Miała ponad trzydzieści lat, ok. Ale nie to, co ty napisałaś. W latach trzydziestych mogła trwać wojna. Albo mogła się urodzić. Tyle.
      „Draco wiedział, że jeśli nie mógł mieć Hermiony, to Astoria była idealną kobietą na spędzenie reszty swojego życia. Była jego żoną, matką jego syna, przyjaciółką, powierniczką sekretów i oazą spokoju.” Ale Draczo wie, że Hermy mieć nie będzie więc o co chodzi?

      Usuń
    8. Przepraszam, że więcej nie poprawię - jest późno, ja nie mam siły, jestem zmęczona, a zostało tego jeszcze 8 stron w Wordzie.
      Co do samego rozdziału, jak wspomniałam, pomysł masz świetny. Podoba mi się to, że Draczo jest z Astorią, fajnie, że Astoria nie jest kurą domową, bo tak większość ficków ją przedstawia. Herma jest głupia! O!
      Co więcej? Fajna jest główna bohaterka i fajny pomysł z tymi drzwiami czerwonymi, ale nie wydaje ci się to zbyt... ekstrawaganckie? I tak, jakby ona była kimś ważnym, co najmniej królową, że dostaje swoje własne dormitorium i takie tam. Ale to moje odczucie.
      Jak chcesz cały tekst sprawdzony to pisz. Postaram się ogarnąć to w najbliższym czasie.
      I, oczywiście, pisz kolejny rozdział!
      Pozdrawiam, Bellatrix.

      Usuń
    9. O nieee ! usunęłam niechcący cały komentarz! Jest późno, rano muszę wstać na kurs więc tylko Ci napiszę, że komentarze przeleciałam na szybko. Jest kilka rzeczy, które utkwiły mi w pamięci, bo nie rozumiem dlaczego je umieściłaś w komentarzy, ale może to dlatego iż jestem autorką? ( miałam je wypisane ! i powody dla, których nie rozumiem ) W każdym razie w weekend usiądę na spokojnie i odpowiem Ci jeszcze raz.
      Jedno co muszę powiedzieć, czego się nauczyłam to... Ty nienawidzisz długich zdań, a ja krótkich. I pomińmy to, że dla Ciebie były trudne do zrozumienia ( dla mnie nie. znowu, może dlatego bo ja to pisałam ). Dziś sprawdzałam pisownie przecinka w niektórych sytuacjach i uwierz mi, że zdania były nawet dwa razy dłuższe! Chciałabym Ci powiedzieć, że zmienię je odrazu i poskracam, ale najpierw zapytam o to jeszcze dwie inne osoby, okej? Po prostu zawsze sprawdzam tekst kilka razy przed dodaniem i dla mnie naprawdę pasują te długie zdania ( może nie to gdzie jest Harry, Ginny, Blaise, Luna i Pansy. pokazałaś mi, że można je ładnie podzielić ). Dlatego nie chcę zmieniać czegoś bez innej opinii na ten temat.

      Dziękuję za poświęcony czas, bo widzę, że wytykanie błędów bierzesz sobie do serca ( nie mam na myśli tego w złym znaczeniu ) i spędzasz nad tym duuuużo czasu. Podziwiam Cię. Pomijając moją dysortografię, dysleksję i brak 'języka polskiego' po szóstej klasie i brak zasad poprawnego pisania, nie umiała bym i pewnie nie miała tyle zaparcia w sobie, by poprawiać to wszystko dla kogoś :)

      Ps; Lyra dostała swoje własne dormitorium, bo była córką Weasleya i została przydzielona do Slytherinu. Ktoś kto doskonale wiedział jakie stosunki są pomiędzy czystokrwistymi z tego domu ( zwłaszcza rodzin tych dzieci ) a Wealeyami, że tak powiem płaci by miała swoje dormitorium. A kto, okaże się później :)

      Usuń
  3. Widzę błędy już ktoś wypisał, to ja może zerknę jeszcze kiedyś później, żeby sprawdzić, czy coś dla mnie nie zostało : )

    Cóż, szczerze przyznam, że rzadko zwracam uwagę na długość zdań. Na przecinki już częściej. Hmm... niektóre zdania owszem, można by podzielić na mniejsze, nawet by się to chyba "bardziej trzymało kupy". Ale mnie to zasadniczo nie razi, sama mam tendencje do pisania dłuuugich zdań. Jeśli tak Ci wygodnie i łatwo, to lepiej pisz tak. Najwyżej Cię ktoś poprawi. nie ma sensu na siłę wstawiać kropek : )

    Brawo! Jak na pierwszy opis życia w Hogwarcie - genialny!
    Fajne wytłumaczenie relacji Lyra - Slytherin. Bo (przyznam szczerze) nawet nie pomyślałam o tym, że jest ona postrzegana jako córka Hermiony i Rona.
    Podoba mi się fragment z Draco i Harrym. Myślę, że końcówka wyszła baardzo autentycznie.
    I ostatni fragment też jest dobry (czy w tym rozdziale wszystko musi być dobre?). Spodobało mi się. I bardzo podobają mi się relacje łączące młodsze pokolenie. Fajnie, że się przyjaźnią i sobie pomagają... Tylko pozazdrościć takich przyjaciół.

    Teraz czekam na lekcję z Profesor Hermioną :;p

    OdpowiedzUsuń
  4. No zabrali Ci pracę, co ?:D Jeśli chcesz, błędy są wypisane do momentu jak Draco rozmyśla i czeka aż Astoria wyjdzie z łazienki. Więc masz kupeeee tekstu do wytknięcia :D

    Właśnie łatwiej, ale w weekend przejrzę tekst jeszcze raz i tam gdzie będę umiała, to zdania podzielę. A w tych zdaniach, rozumiałaś wszystko? Bellatrix nie i się zastanawiam jak inni rozumieli teks :)

    Jaka ulga! Podobał mi się ten rozdział, ale także się go bałam! I dziękuję, że napisałaś, co sądzisz o końcówce, ponieważ nie wiedziałam czy trochę nie przesadziłam... Prawda, też im zazdroszczę! Zawsze marzyłam o takiej przyjaźni, myślałam, że mam... ale jak to w życiu bywa 'coś jest, a później tego nie ma' ; ( -.-

    Lekcja z Hermioną, będzie trudno, bo miałam zamiar tylko napomkiwać ( jest wogoóle takie słowo??!! ) o lekcjach, bo nie mam zielonego pojęcia o czym mogą one być! ; oo Nie mam tak bujnej wyobraźni jak J.K. Rowlin i zazdroszczę tym autorką, które z tym aspektem nie mają żadnego problemu :)
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo... To jak będzie chwila, to się za to zabiorę : )

      Zrozumiałam wszystko.

      Nigdzie nie ma ani odrobiny przesady w tym (czy innym) rozdziale.
      Ja też... no cóż, u mnie przyjaciół praktycznie nie było wcale. Także nie masz tak źle : )

      napomknąć - takie słowo jest...
      napomknąć kilka razy - to chyba to samo co "napomkiwać"
      Ciekawi mnie po porostu, jakby to wyglądało... Bo w końcu nie dość, że uczy dzieci swoich przyjaciół, ich przyjaciół, to jeszcze własne dzieci. Jakby Cię kiedyś naszła aż taka wena, to możesz coś "dłużej napomknąć" : )

      Usuń
  5. Obiecałam kiedyś, że poprawię błędy jak będę miała chwilę. Więc proszę:

    " po czym rozłożył się wygodnie na środku wielkiego łóżka z założonymi rękoma za głową." - z założonymi za głową rękoma - brzmi chyba lepiej.
    "Była jego, przez zaaranżowane małżeństwo do, którego miało nie dojść, którego nie chciał, jego żoną miała być Hermiona." - Była jego, przez zaaranżowane małżeństwo, do którego miało nie dojść, którego nie chciał. Jego żoną miała być Hermiona. - przecinek przed "do" i ostatnia część jako nowe zdanie.
    "A jednak, kiedy informacja o ich rozstaniu stała się publiczną informacją na krótki czas," - hmm... można by zamienić to pierwsze "informacja" na "wiadomość", nie byłoby powtórzenia : )
    "Siedemnastoletnia wtedy jeszcze dziewczyna zaskoczyła go" - przecinek po "siedemnastoletnia" i po "jeszcze". Bo to jest wtrącenie.
    " ale zainteresował na tyle," - zainteresował GO na tyle - brzmi lepiej.
    "Było to coś nowego dla niego, odkąd pamięta dziewczyny z rodzin czysto-krwistych" - "Było to coś nowego dla niego. Odkąd pamiętaŁ dziewczyny z rodzin czysto-krwistych" - literówka i podzieliłam to na dwa zdania.
    "że Draco nie jest znawcą mody" - "że Draco nie BYŁ znawcą mody" albo "że Draco, DO DZIŚ, nie jest znawcą mody"
    "Pomiędzy nimi w bardzo krótkim czasie uformowała się przyjaźń" - hmm... z kontekstu wychodzi trochę że pomiędzy szkicami. Ja bym albo liczyła na inteligencję czytelnika albo napisała "pomiędzy mężczyzną a dziewczyną"... albo coś w tym stylu.
    "Trzymała go w ramionach i pozwoliła płakać" - pozwAlała - czas przeszły.
    "bo on był jej pieprzonym nie rodzonym bratem" - po "pieprzonym" przecinek.
    "i nie chciał zmuszać przyjaciela do trzymania tajemnic od narzeczonej" - jak rozumiem to Draco nie chciał zmuszać Blaisea do... czegoś (tego już nie rozumiem). Proponuję dopisać "i DRACO nie chciał..." a potem to trzeba jakoś tą końcówkę zmienić, bo nie do końca ogarniam o co chodzi. Po "narzeczonej" kropka. : )
    " a nawet jak by była dalej w Angli, Draco musiał by być chory umysłowo by zwierzać jej się na temat dziewczyny, której ona nienawidzi i którą oskarżyła o śmierć młodszego brata." - "a nawet jeśli BYŁABY dalej w Anglii (...), której TA, DO DZIŚ, nienawidzi i którą oskarżA o śmierć młodszego brata" lub "której TA nienawidziła i którą oskarżyła o śmierć"
    " gdzie jeszcze mieszkał" - "gdzie jeszcze WTEDY mieszkał"
    "ojciec karze poślubić jej jakiegoś dupka" - kaŻe - od kazać, zmuszać. Bo "karze" jest od karać, karcić.
    " z bliskimi ich serca gośćmi w ogrodzie Malfoy Manor" - "z bliskimi ich SERCOM gośćmi, w ogrodzie" - przecinek przed "w ogrodzie".
    "Zaraz po ślubie postarali się o potomka, który był prezentem Astori dla Draco, bo mimo, że jej nie zależało na dzieciach, wiedziała, że mała główka, krótkie nóżki i małe palce zaciskające się wokół dużego palca były jego marzeniem" - na "ślubie" est powtórzenie, więc może "po tym wydarzeniu"? zamiast drugiego "małe" może "maleńkie" albo jakiś inny synonim, bo jest powtórzenie.
    " ale raz jak wybrali się na Fashion Week w Milanie" - " ale GDY PEWNEGO RAZU wybrali się na Fashion Week w Milanie"
    "ale to nie znaczy, że nikt jej nie krytykował" - "ale to nie znaczyŁO, że nikt jej nie krytykował"
    "Pamięta jak pewnego razy zauważył, że jadła mniej i więcej czasu spędzała na siłowni" - "PamiętaŁ jak pewnego razU zauważył, że JE mniej i więcej czasu SPĘDZA na siłowni"
    "A ja nigdy nie zniżył bym się" - ZNIŻYŁBYM się
    "Astoria i nie chcę, by ten świat zniszczył kobietę, którą mógłbym pokochać, gdyby moje serce nie było by już zajęte." - "AstoriO i nie chcę, (...) gdyby moje serce nie BYŁO JUŻ zajęte."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "że Astoria przestanie starać się o każdą pracę i przestanie zwracać uwagę na to, co mówią inni- tak jak na prawdziwą Pani Malfoy przystało." - dwa razy jest "przestanie" (może to pierwsze zamień na "nie będzie"?). "tak jak na prawdziwą PANIĄ Malfoy przystało."
      "Mimo, że była już kobietą w swoich późnych latach trzydziestych, wciąż dostawała masę ofert pracy" - "Mimo, iż była już ZNACZNIE PO TRZYDZIESTCE, wciąż dostawała MNÓSTWO ofert pracy." - bo nie wiem czy jest taki zwrot w określeniu wieku jaki napisałaś.
      "o długich włosach, czarnych i błyszczących jak czysty onyx," - "o długich, czarnych i błyszczących jak czysty onyx WŁOSACH," - przestawiłam wyrazy.
      "kochany, w końcu poszliśmy spać ze wschodem słońc..." - po "kochany" kropka.
      "i wbił w materac razem z nią." - bez "razem z nią", bo o tym, że z Astorią jest już wcześniej.
      "nie zamierzał się spóźnić ani chwilę na ich umówione spotkanie." - "ani CHWILI na ich, umówione spotkanie."
      "Astoria nie raz zganiła go, za nazywanie Ginny w ten , czy inny sposób, ale do tej pory nie mógł wybaczyć jej jak się zmieniła z tej trochę niepewnej, trochę zazdrosnej," - "Astoria nie raz zganiła go za nazywanie Ginny w ten" - bez przecinka. I proponuję w części "ale do tej pory nie mógł wybaczyć jej jak (...)" wstawić zamiast "jej" Ginny. Bo z kontekstu wychodzi, że nie może wybaczyć tego Astorii.
      " za której mógł się teleportować." - "za KTÓRĄ mógł się teleportować."
      "i stał przed znaną i piekielnie smaczną restauracją w samym sercu Londynu" - przed drugim "i" przecinek... albo sam przecinek, bez "i".
      "Wszedł w głąb i podszedł do baru," - jak bym wywaliła "wszedł w głąb" bo na "wszedł" jest powtórzenie (we wcześniejszym zdaniu na końcu też jest "wszedł").
      "Podszedł w tamtą stronę szybkim krokiem i zamówił butelkę Single Barrel z Jacka Danielsa i ruszył na poszukiwania Pottera" - znowu wyrzuciłabym "Podszedł w tamtą stronę szybkim krokiem i ", bo zdanie wcześniej już to zrobił. : )
      "którą zamawia się z wyprzedzeniem, Draco już widział jaką cenę musiał okularnik zapłacić," - przed "Draco" kropka. "jaką cenę musiał ZAPŁACIĆ OKULARNIK" - przestawiam słowa, bo tak brzmi lepiej.
      "po czym na nim usiadł" - "po czym usiadł" - tak lepiej.
      "może kilka lat starsza od ich dzieci, z notesikiem w ręce i długopisem." - "może O kilka lat starsza od ich dzieci, z notesikiem I DŁUGOPISEM w ręce."

      Dobra, na razie tyle. Później się zajmę dalszą częścią. : )

      A! Jeszcze jedno... w tym opisie po lewej stronie... chyba nie ma takiego słowa jak "mienia" w znaczeniu posiadania. "Historia opowiada o pragnieniu PRAWDZIWEGO TATY, szybkim dorastaniu i staraniu się oprzeć uczuciom ORAZ pokusom. Opowiada o naprawianiu błędów, których POMIMO WSZYSTKO nie umie się żałować.
      Opowiadanie gdzie przyjaźnie okazują się silniejsze niż węzy rodzinne, gdzie przyjaźnie i uczucia pozwalają przetrwać najciemniejsze i najtrudniejsze momenty, i dają wiarę w lepsze jutro.
      Opowiada o Nowych Szansach." - to mój przykład. Jeszcze coś mi nie pasuje z tym powtórzeniem "przyjaźnie" ale nie umiem nic wymyślić.

      Usuń
    2. Olivio, dziękuję! "Ja bym albo liczyła na inteligencję czytelnika" wiem, że to może źle o mnie świadczyć, ale mnie to rozbawiło :D // i nie chciał zmuszać przyjaciela do trzymania tajemnic od narzeczonej" - jak rozumiem to Draco nie chciał zmuszać Blaisea do... czegoś (tego już nie rozumiem). Proponuję dopisać "i DRACO nie chciał..." a potem to trzeba jakoś tą końcówkę zmienić, bo nie do końca ogarniam o co chodzi. Po "narzeczonej" kropka. : ) // chodzi o to, że nie mógł rozmawiać o tych sprawach z Harrym, ani z Blaisem - z Blaisem ponieważ jego narzeczoną była Luna i nie chciał by Blaise trzymał to wszystko z dala od niej ( Luny ). Ma to sens ?:D

      Jak na razie, to chyba część z największą ilością błędów. Jednak Ty nie znalazłaś ich tak dużo jak Bellatrix, więc może nie jest tak źle :D Co do "i" "przecinków' pisania "który" ostatnio trochę o tym przeczytałam i w nowym rozdziale powinno być okej :D

      Usuń
    3. Aaa i zapomniałam napisać, że cieszę się iż zwróciłaś wagę na ramkę. Na razie ma zły format, muszę mojego M spytać jak to zmienić:D Zaraz zmienię na tak jak mi napisałaś, bo podoba mi się bardziej Twoja "wersja". Właśnie nie wiedziałam na co zamienić "przyjaźń" :< I ... co myślisz o tej ramce, tak w ogóle, jest okej, czy lepiej było bez niej ??

      Usuń
    4. To dobrze, że rozbawiło : )
      Tak, tak. Ja podejrzewałam, że tak należy to rozumieć ale ze zdania wynikało to tak średnio. Ale okay.

      Bo ja nie jestem tak dobra jak Bellatrix ;p
      Miałam tylko chwilkę, więc poprawiłam ile mogłam : )

      Zauważyłam, że w ramce się pozmieniało. Wg mnie to dobry pomysł. Bardzo... zachęca do czytania : )

      Usuń
  6. Hej,
    Zapraszam na pierwszy rozdział nowego opowiadania "Just Breathe".
    Życzę miłego czytania :)
    Pozdrawiam
    Never

    ostatnie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu przybyłam i przeczytałam, tak jak obiecywałam. Ale radzę uzbroić Ci się w cierpliwość, bo mimo że były to tylko cztery rozdziały i prolog to mam Ci naprawdę dużo do powiedzenia! :)
    Przede wszystkim – koniecznie znajdź stałą betę! Koniecznie! Polecam poszukać na betowanie.blogspot.com. Swego czasu sama byłam tam betą i miałam okazję zapoznać się z pracą tej ekipy. Bety są naprawdę świetne, można uzyskać od nich wiele cennych rad i podszkolić się przy okazji w pisaniu. Samo wypisywanie błędów przez czytelników nie wystarczy, wierz mi. Szczególnie, że sama próbowałam początkowo te błędy wypisywać. Niestety jest ich od groma i jeszcze więcej i znudziłam się po kilku pierwszych akapitach. Beta wyłapie zdecydowaną ich większość (o ile nie wszystkie), więc ulżysz swoim czytelnikom. Wspomniałaś gdzieś o stwierdzonej dysleksji – kolejny argument przemawiający za znalezieniem bety!
    Kilka powtarzających się błędów wypisałam:
    – nie piszemy ani nie mówimy patrzał, patrzała, etc; powinno być patrzYła, patrzył, patrzyli…
    – jeśli używasz "z którym" "na którym" "pod którym" etc. nie rozdzielasz ich przecinkiem (z, którym i dalej analogicznie) tylko stawiasz przecinek przed całym wyrażeniem, np: "Patrzyłam na Malfoya, za którym stał mój przyjaciel".
    – dokoła, zaraz, dopóki coraz – wszystkie te słowa piszemy łącznie (Ty piszesz: do o koła, za raz, do póki, co raz).
    – masz problemy z końcówką "by", "bym", etc.; w formie osobowej piszemy je łącznie z czasownikiem (chciałabym, zrobiłby, poszlibyśmy…); jakbym, jakby również piszemy łącznie.
    – kolejnym sporym problemem, na który beta na pewno zwróciłaby uwagę, jest mieszanie czasów. W którymś momencie nawet nie wiedziałam, czy Ty piszesz w czasie teraźniejszym czy przeszłym, bo każde zdanie brzmiało inaczej. Wydaje mi się, że to przewijało się tylko w początkowych rozdziałach (0-2), bo w dwóch najnowszych nie rzuciło mi się to już w oczy. Aczkolwiek wtedy się mocno wciągnęłam, więc już tak bardzo nie zwracałam uwagi na błędy. ;)
    – spację stawiamy nie tylko po myślniku, ale również po nim. Plus polecam przeczytać o różnicy pomiędzy myślnikiem, a dywizem. Tu masz link, gdzie wszystko jest ładnie wyjaśnione:
    http://katalog-ocenialni.blogspot.com/2012/07/ppp-interpunkcja-ortografia-i-elementy.html
    – nie piszemy czysto-krwistych a czystokrwistych.
    – staraj się nie używać skrótów w opowiadaniu, mam tu na myśli WS i PW, bo chyba nic innego się na razie nie pojawiło.
    – w którymś z pierwszych rozdziałów notorycznie używałaś słowa "porter", podczas gdy chodziło Ci o "portiera"; nie wiem, czy to złośliwa autokorekta, czy naprawdę uważasz, że w hotelu pracuje porter, ale zaskoczyłaś mnie tym do tego stopnia, że aż musiałam sprawdzić, czy nie trwam całe życie w kłamstwie i tylko ja sądzę, że to portier pracuje w hotelu. xd Ale nie, nikt mnie całe życie jednak nie okłamywał, przynajmniej w tej kwestii. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z uwag dotyczących błędów to chyba tyle. Przebrnęłam przez tę łatwiejszą część, teraz przejdę do trudniejszej – treść sama w sobie.
      Mam tyle do powiedzenia, że aż nie wiem, od czego zacząć (teraz pluję sobie w brodę, że nie zostawiałam po prostu komentarza pod każdym rozdziałem osobno…). Hm… Przede wszystkim należą Ci się gratulacje za pomysł. Mimo że tajemnicza córka Dracona (bo to jego córka, nie?) to temat znany, Ty przedstawiasz go w taki sposób, że bardzo przyjemnie się czyta. Ale to może przez to, że ja nadal nie jestem pewna, czy to córka Dracona. Mącisz i mącisz w tym temacie niesłychanie, chociaż pod koniec jest praktycznie wprost powiedziane, że to jego dziecko. I tu nasuwa mi się wiele pytań. A) Jak to możliwe, że Malfoy się nie zorientował? Zapomniał, że przespał się z Hermioną, a potem ona urodziła dziecko? B) Jak to możliwe, że nigdy nie powiedział mu o tym Lucjusz albo Harry? Ojciec to ojciec – skoro się zmienił, na pewno troszczy się o syna i chciałby, żeby jego jedyna latorośl poznała swoją córkę, prawda? Potter natomiast na śniadaniu/lunchu/obiedzie/czy.cokolwiek, które opisywałaś, jasno powiedział, że nie potrafi mieć przed blondynem tajemnic. Więc jak ukrywa prawdę o Lyrze? C) Narcyza wie, prawda? Więc ona czemu nic nie mówi? I dlaczego Lyry nie zdziwiło, że dostała od niej drogocenny fortepian, skoro w mniemaniu dziewczyny, nie ma z panią Malfoy kompletnie nic wspólnego? Mogło jej nie zastanowić to kiedyś, ale teraz jak jest dorosła, naprawdę nie przyszło jej do głowy, że to odrobinę… dziwne? Szczególnie, że Narcyza ma wnuka, to jemu powinna przekazać tak kosztowny prezent, który zresztą jest rodzinną pamiątką. D) W prologu Hermiona wspomina coś o swoim "oprawcy". Jest to ujęte w taki sposób, że od razu uznałam, że Lyra jest dzieckiem poczętym z gwałtu. Dlatego tu teoria, że to Draco jest ojcem, mocno mi się nie zgadza. Plus ta scena, która odegrała się przy Lucjuszu (wspomnienie o tym facecie na S – nie pamiętam, jak mu było) również utwierdzała mnie w przekonaniu, że to dziecko zostało poczęte właśnie wtedy. Tak sobie tłumaczyłam fakt, że Hermiona chciała oddać Lyrę – nie chciała, żeby przypominała jej o tamtym wydarzeniu. Ale potem Ty twierdzisz, że to dziecko Draco (zresztą jest do niego podobna, jak chce), więc wszystkie moje teorie się sypią, bo żadna w stu procentach nie pasuje. Zgłupiałam do tego stopnia, że przez chwilę myślałam, że to dziecko Lucjusza. xd Więc proszę, wyjaśnij mi, o co chodzi, bo źle się czuję z faktem, że nie rozumiem głównego wątku opowiadania. :P
      Skoro już zaczęłam mówić o nieścisłościach związanych z Lyrą to ten wątek będę kontynuować. Ile ona ma, do diabła ciężkiego, lat? xd Raz piszesz o niej siedemnastolatka, potem zaraz osiemnastolatka… Pogubiłam się. W ogóle gubię się strasznie w tym, ile Twoi bohaterowie mają lat. Bo uwaga – piszesz o trzech latach różnicy między Lily i Greysonem, chociaż z zakładki "bohaterowie" wynika, że różnica wynosi dwa lata. James jest młodszy od Lyry (wg zakładki i tego co napisałaś na początku – że Ginny zaszła, jak Hermiona już była w ciąży), chociaż nagle okazuje się, że szkołę już skończył i zaraz zaczyna kurs na aurora, podczas gdy Lyra wraca do szkoły na ostatni rok.

      Usuń
    2. Kolejna rzecz – wiek Hugo. Piszesz, że ma szesnaście lat (we fragmencie, gdy podsłuchał rozmowę matki z Harrym) i według zakładki pomiędzy nim a Lyrą są 3 lata różnicy, co sprowadza nas do tego, że Lyra powinna mieć już 19 lat (!), chociaż Ty piszesz, że ma 17 albo 18.
      I jeszcze tak mi teraz przyszło do głowy… Nie pisałaś przypadkiem, że Hermiona miała 20 lat jak urodziła Lyrę? Więc dziewczyna powinna się urodzić w 1999 a nie 2003.
      Mam wrażenie, że coś jeszcze nie zgadzało mi się z wiekiem, ale zduszę w sobie moje matematyczne zapędy i przejdę dalej. ^^
      Wracając do nieścisłości związanych z Lyrą. Dlaczego ona ma własne dormitorium? Na jakiej podstawie? Naciągane to bardzo. Twój brak tłumaczeń zabrzmiał, jakbyś stwierdziła: "bo ja tak mówię i tak ma być". Niemiło czyta się takie rzeczy. Przynajmniej ja nie lubię, jak autor po prostu sobie coś tak stwierdza i wszyscy mają do tej myśli przywyknąć. Już mogłaś zrobić z niej prefekta – wtedy by się to chociaż kupy trzymało. I dlaczego napisałaś, że poszła do Hogwaru mając dwanaście lat? To też mnie strasznie ugodziło – kolejna nieoczekiwana i niewytłumaczona zmiana.
      Czym jest Lyra? Metamorfomagiem? Czemu ani razu nie piszesz jasno, że nim jest? Bo innej możliwości nie widzę, skoro potrafi zmieniać swój wygląd. Przez pierwsze rozdziały w ogóle nie mogłam się połapać, o co chodzi, jak raz miała rude włosy i zielone oczy, a innym razem stawała się blondynką z tęczówkami Malfoya. To strasznie mylące, jeśli tego jasno nie wyjaśniasz.
      Uczepię się jeszcze Hermiony. Raz piszesz, że jest nauczycielką Eliksirów, na peronie nazywasz ją nauczycielką Transmutacji, a potem znów wracasz do Eliksirów (przy śniadaniu pierwszego dnia). To czego w końcu uczy? :P

      Przejdę teraz do bohaterów. Tu znów mam strasznie dużo do powiedzenia.
      Przede wszystkim mugolska miłość Lyry. Olivier jest tak mało wiarygodny, że to aż przykro patrzeć. Widać, że potrafisz dobrze pisać, ale do niego jakoś kompletnie się nie przyłożyłaś. Najpierw zrobiłaś z niego twardziela, przez całe lato ukrywał przed Lyrą, że jest chory, potem wypłakiwał się Hermionie jak małe dziecko… Do tego wyleciał do Granger z tą chorobą tak z niczego jakoś. Odniosłam wrażenie, że wolał się tym jednak nie afiszować, a jednak Hermionie wszystko wyśpiewał, mimo że go o to nie prosiła. Wepchnęłaś w niego wszystko, co mogłaś i przez to zrobił się dla mnie nijaki. Skoro już tu jestem – scena seksu mało wiarygodna, bo za mało przyłożyłaś się do opisania uczuć, jakie wywołała w Olivierze Lyra. Wziął ją bez powodu i potem jakoś tak nagle przestali. No nie wiem, jakoś mnie to nie przekonało. Jeszcze stwierdził, że popsuła mu wszystkie plany. A przecież sam je popsuł, trzeba było trzymać kutasa w zamknięciu. xd
      Nie podobało mi się określenie "pieprzenie palcami". Mogłaś ująć to delikatniej. Robił jej dobrze? Nie brzmi lepiej? :P Co do relacji jaka łączyła L. i O. – niby piszesz, że to tylko wakacyjny romans, ale potem że ją kocha, a potem Lyra jedzie do Hogwartu, robi maślane oczka do Scorpa i mam wrażenie, że już o Olim nie pamięta. Mylące to strasznie.

      Usuń
    3. Skoro już o Scorpie mowa. Zakładając, że ojcem Lyry jest Draco… Czy to naprawdę dobry pomysł, żeby między dziewczyną a młodym Malfoyem coś zaczynało iskrzyć? Przynajmniej ja odebrałam ich zachowanie jako "iskrzenie". Ale pomijając nawet kwestię czy to dobry pomysł czy nie – piszesz, że Albus, James i Scorp są dobrymi przyjaciółmi. Większość z nich jest w Slytherinie razem z Lyrą. Widać, że od zawsze trzymają się zgraną ekipą. Dlaczego coś pojawia się między S. i L. dopiero teraz? Znają się już tyle lat, przypuszczalnie powinni się już dawno zaprzyjaźnić albo chociaż trochę lepiej poznać (tak mimochodem, bo trzymają się z tymi samymi ludźmi), a jednak zachowują się, jakby przedstawiono ich sobie dwie minuty wcześniej. Warto byłoby zaznaczyć, dlaczego AKURAT TERAZ coś się pojawia, nie sądzisz? ^^
      Teraz w nawiązaniu do bohaterów poruszę kolejną strasznie ważną kwestię, którą można zamknąć w pytaniu "dlaczego tak chaotycznie piszesz?". Bo ogólnie to w opowiadaniu zakochałabym się od pierwszego wejrzenie, gdyby nie ten chaos. Pomysł masz świetny, widać, że dużo pracujesz nad opowiadaniem, świetnie przeplatasz wątki i ewidentnie masz koncepcje na każdą postać (a ja kocham wielowątkowe opowiadania!), ale… No właśnie. I tu się zaczyna to, co najważniejsze w całym tym komentarzu i co chciałabym, żebyś sobie zapamiętała. Musisz zapanować nad tym chaosem, który ciągle wkrada się do historii! Są fragmenty (jak będziesz chciała to przytoczę potem konkretne przykłady), w których zaczynasz jakiś tam wywód i widać, że wiesz, co chcesz przekazać, ale nie wiesz jak. Zdania wydają się urwane. Jakbyś pisała o czymś, postawiła kropkę i zaczęła pisać o czymś nowym, ale nie poinformowała o tym nikogo. Czasem odnosiłam wrażenie, że po prostu nie nadążałaś pisać tego, co przychodziło Ci do głowy i w efekcie końcowym pisałaś początek i koniec, ale środek gdzieś znikał, więc nie miałam pojęcia, skąd wysnułaś niektóre wnioski. Nie wiem, czy mnie rozumiesz. I jeśli nie rozumiesz, to proszę powiedz mi o tym, bo to strasznie ważne, żebyś załapała to, co chcę Ci przekazać.
      Weźmy chociażby dialog Lyry i Hermiony o wyjściu tej pierwszej na noc do Oliego (przepisałam same wypowiedzi):
      "– Zostajesz u niego na noc?
      – Jeśli muszę to się postaram.
      – Zapomnij (…)" – i potem Hermiona mówi, że ma do niego iść. Dlaczego Lyra uważa, że musi? Kto jej każe? I dlaczego ma się starać? O czym zapomnieć? To się kompletnie kupy nie trzyma. Mam nadzieję, że to widzisz, jak patrzysz na te wypowiedzi wiszące obok siebie, bez zbędnego tekstu. Pomyśl, że przeprowadzasz z kimś taki dialog. Ja kompletnie nie wiedziałabym, o czym jest rozmowa. I właśnie takich momentów jest więcej, chociaż częściej pojawiają się opisach uczuć, wspomnieniach niż w dialogach. Tu kolejny przykład, Lyra o Olim: „Jak by robił mentalna mapę jej ciała za pomocą dłoni. Tylko nie mogła i mu pozwoliła.” (jakie nie mogła? co mu pozwoliła?)

      Usuń
    4. Brakuje Ci ciągłości – za szybko przeskakujesz z tematu na temat i przez to ciężko się połapać, o czym tak naprawdę piszesz. Nie zapominaj również zaznaczać kto na kogo patrzy/kto do kogo mówił/etc. Bo często pojawiają się zdania "Spojrzał na niego i zrobił coś tam. A ten zrobił coś tam". Nie używasz imion ani określeń, które jasno by mówiły, o kim aktualnie piszesz. Tylko ciągle on/ona/nim/niego/ich/i.można.tak.wymieniać.bez.końca… Popracuj nad tym.
      Chciałam coś więcej napisać o pozostałych bohaterach – chociażby Hugo, Rose, Greyson, Lily, Rubin – ale o wszystkich można powiedzieć to samo. Poświęcasz im za mało uwagi. Są to nowe osoby, część całkowicie stworzona przez Ciebie, więc należy im się więcej niż parę słów. Powinnaś każdego z nich oddzielnie przedstawić na tle jakieś sytuacji, bo można się pogubić, o kim piszesz. To że Ty ich sobie wyobraziłaś, nie znaczy, że czytelnik do nich już przywykł i na pewno zapadaliby lepiej w pamięci, gdyby było o nich więcej. Mam nadzieje, że przyjdzie jeszcze na to czas.

      Na koniec chciałam napisać o dwóch Twoich tendencjach. Pierwsza spowodowana (prawdopodobnie) stałą stycznością z angielskim i angielskimi tekstami. W którymś momencie zaczęłaś pisać dialogi wplatając je w tekst, używając cudzysłowu i chyba kursywy, zamiast normalnie myślników. (Skoro już jesteśmy przy kursywie. Nie ma sensu, żebyś używała jej do przypadkowych słów, to samo tyczy się pogrubienia. Ktoś już Ci zwracał na to uwagę w komentarzach, ale nadal notorycznie to robisz. Po co?) Po polsku piszesz, więc po polsku zapisuj dialogi. ;)
      Druga rzecz – nadużywasz "i". Nie dość, że zbyt często zaczynasz tak zdania, to w dodatku w środku tego "i" też jest na potęgę. Nie ma dużej styczności z angielskimi tekstami, ale czy to "i" też nie jest przypadkiem zaczerpnięte stamtąd? ^^

      Matuńko kochana… Ale mnie poniosło. Rozpisałam się strasznie, ale to dlatego że uwag miałam dużo i pozostał mi jeszcze nawyk z czasów, kiedy byłam oceniającą – lubię wszystko rozwlekle tłumaczyć, tak by mieć pewność, że mnie autor dobrze zrozumiał.
      W ramach podsumowania dodam, że historia strasznie mnie wciągnęła i na pewno będę tu regularnie zaglądać (zresztą już jesteś u mnie w linkach, żebyś mi gdzieś nie zaginęła). Nie chciałabym, żebyś te moje wszystkie uwagi źle zrozumiała – ja tam z miłość. :D Po prostu chcę, żebyś wyszła na prostą i pisanie szło Ci jeszcze lepiej. Ani słowa nie napisałam tutaj po to, żeby Ci dopiec, a jedynie wskazać, nad czym powinnaś popracować. W sumie sama o to prosiłaś, więc możesz być zła tylko na siebie. :P
      Mam nadzieję, że niczym Cię tutaj nie uraziłam i że będziesz pisać dalej, mając w głowie moje uwagi. Bo napisanie tego komentarza (pewnie nie jednego, bo nie zmieściłam się z pewnością w limicie blogspota i będę musiała rozbić go na kilka) zajęło mi trzy godziny z przerwami i mogę pojechać tam do tej Twojej Irlandii i nakopać Ci do tyłka, jak mnie olejesz. xd Możesz to traktować jako groźbę. :P
      Na koniec jeszcze raz – znajdź koniecznie betę! Natychmiast!
      I w tej chwili powiedz, kiedy kolejny rozdział bom ciekawa dalszych wydarzeń! :D

      O! Jeszcze mi się przypomniało – strasznie polubiłam Ginny. Jej zazdrość jest taka realna i logiczna na tle tych wszystkich absurdów. ^^

      Nie zdziw się, jak będę tu jeszcze wpadać, bo coś mi się przypomni. xd A na pewno o czymś zapomniałam! :P

      Pozdrawiam! ;*

      PS Komentarz ma prawie 2,5 tysiąca wyrazów. xd Pozdro ja. I pozdro, że jest czwarta rano. xd

      Usuń
  8. Łihihihi!
    Skończyłam!
    Hope - akurat trafiłaś na rozdział, gdzie nie poprawiałam no! Wydawało mi się, że udało mi się wychwycić te błędy, jednak sama przyznaję, że mam problemy z czasami :) I powiem Wam, że czasami jak później sprawdzałam to moje zbetowanie pod kontem Waszych komentarzy to i tak część mi uciekła :)

    Kochana Irlandko - wszystko co widziałam poprawiłam Ci w docu - wybaczcie wszyscy, że tak późno.
    A teraz komentarz do rozdziału:
    Bardzo podobało mi się, to iż skupiłaś się nie tyle na głównym wątku Lyry, ale ten rozdział zdecydowanie moim zdaniem jest o Draco i Hermionie. Aż nie mogę doczekać się, jak w poniedziałek siądę do szóstki! Świetnie przedstawiłaś ich historię, wyjaśniłaś dlaczego jednak są razem, mimo iż obaj tego tak do końca nie chcieli. Podoba mi się to jak Astoria zaczyna swoją karierę - Bellatrix, wiele projektantów najpierw zaczyna od roli modelów - np. Bill Kaulitz czy inni :) Często też niektórzy wydaja swoje pojedyncze kolekcje, a dalej modelują.
    Pokazujesz, że Draco i Astaria są bardzo do siebie przywiązani - nie kochają się jak małżeństwo, ale zdecydowanie coś do siebie czują. Pewne emocje, przyciąganie, atrakcyjność - bardzo się ciesze, że nie zrobiłaś z nich takiego zimnego małżeństwa. Jest to dla mnie zdecydowany plus tego tekstu.

    Zgadzam się z hope, ad. wyjaśnienia, dlaczego Lyra miała osobny pokój jak i dlaczego była tak traktowana. Nawet ja musiałam się o to Tobie pytać! :D

    Hm... powiem Ci, że nie podobało mi się podejście Lyry do młodej Lily. Jest takie bardzo niedelikatne. W sensie, jest nastoletnie, normalne - po prostu nie podobało mi się, w sensie, że źle napisane, ale po prostu jej zachowanie było brzydkie xD Strasznie nieczuła. Chłopak ma potrzeby, których ona nie może zaspokoić? No way in hell! Jasne, że to jest ważne, ale uważam, że jeżeli by się rzeczywiście zdecydowali być razem, to dwa lata dla chłopaka to nie dużo. W końcu można się onanizować, no nie? Wypowiedź Lyry brzmiała dla mnie jak zazdrość, w sumie tak jakby chciała go trochę dla siebie. "Jesteś za młoda, zostaw go teraz mnie." Szczególnie, gdy pomyślę o tych splatanych wcześniej palcach. No jak nic zazdrosna! Bardzo możliwe, że to tylko teraz takie moje wrażenia, jednak nie wiem czy Lily również nie spojrzałaby na to trochę z tej strony.

    Nu, będę musiała szybko sięgnąć po szóstkę!:)
    Pozdrawiam,
    Rzan.

    OdpowiedzUsuń
  9. Totalnie mnie zatkałaś! Tak TOTALNIE! Końcówką, o Larze i Lily! Bo kurdę, moim zdaniem właśnie ona próbowała jej to wytłumaczyć delikatnie! Tłumaczyła dlaczego trzy lata, gdy ona ma 14, to jednak jest dużo. Oni się nie kochają jeszcze, dlatego też Corbin nie jest gotowy "zrezygnować" z seksu, a to by musiał zrobić, gdyby chciał rozwinąć swoją relację z Lily. Mów co chcesz, ale onanizacja to nie to samo co seks ; ) A jeszcze u niego, gdy to uwielbia?
    I kurde... nie wierzę, Lyra zazdrosna o Corbina? Bo spletli dłonie? ; o Asia, no weź! To tak jak by Mateusz był zazdrosny, bo wysyłam " kochanie " albo buziaczki do przyjaciół. Może już nie mam w tym wieku 21 lat takiej przyjaźni jak, gdy miałam szesnaście i mając chłopaka spałam z innym w łóżku, bo mnie przygarnął pod dach, gdy mi rodzinka na wakacjach zamknęła drzwi przed nosem, ale jak miałam siedemnaście lat, to było normalne zachowanie. Zwłaszcza, jeśli ma się taka przyjaźń jak Lyra i Corbin i każdy, NAWET Lily to rozumie. Lyra nie była zazdrosna, Lyra ją doskonale rozumie, bo sama nie może być z chłopakiem, którego darzy silnym uczuciem. Nie była szorstka dla kuzynki. Moim zdaniem była delikatna, ale dosadna, tak by czternastolatka zrozumiała. Nie zrobiła tego dla siebie, ale właśnie dla Lily i dla Corbina, który musi od siebie odpychać Lily, która nierozumie pewnych rzeczy, a przez co ją rani. Kurde, no nie wierzę! Jesteś pierwsza, która tak to odebrała! ; oooo A u nich splecione ręce, to był taki znak, że on jest z nią.

    Co do dormitorium, to wy wszystko chciałybyście miec podane w Prologu od razu! A czy my wiedzielismy co to instygnia śmierci w pierwszej części? Nie. A czy wiedzielismy, że Snape jest dobry? Nie. Przecież tez nie mogę od razu napisać, a dlaczego tak, a nie siak. Dlaczego on jest ojcem, a dlaczego Lyra ma pociąg do Scorpiusa itp. Bo wtedy nie było by historii!

    Chyba chciałaś napisać o Draco i Astorii, a nie Hermionie. W każdym razie, jeśli tutaj podobał Ci sie ich wątek, to nie mogę się doczekać aż przeczytasz szóstkę, bo tam jest też duża doza tej parki i jest kurde genialna ( dla mnie ! ) nie skromnie mówiąc. Zaczynam się bać, że samego dramione nie będę umiała tak ładnie napisac :<

    No nic... idę pisać siódemkę! tylko nie wiem, czy mi się uda, bo ciągle mam w głowie Lyre + zazdrość + złe zachowanie. ; oooooo

    Ale i tak masz buziaka, za zbetowanie czwóreczki! : *

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozmowa Malfoya i Pottera była cudowna! Lecie czytać dalej.
    Buziaki,
    Livienne

    OdpowiedzUsuń
  11. No, tu się nie będę czepiać, bo dziewczyny wyżej już chyba wszystko wyłuszczyły. Z końcówką niestety zgodzę się z Asią, tez odebrałam to mało delikatnie. Ta gadka o "potrzebach" była jakaś taka...niepotrzebna? nie no, potrzebna, ale może w innym stylu? innymi słowami? Łapie Twoje przesłanie, ale wyszło to sztucznie. Po pierwsze, jakby Lily nie miała świadomości czym jest sex i o co w tym wszystkim chodzi. Po drugie, gadanie, że nie może go zaspokoić. A kto jej zabroni? Rozumiem, że chciałaś podkreślić, że 14 lat to trochę za wcześnie, ale wyszło niezaspecjalnie. Już bardziej kupiłabym opowieść, ze ten pierwszy raz powinien być z miłości itd., bo jak małolata się napali, to raczej metryka nie jest przeszkodą, tym bardziej, że wcześniej podkreślasz, że zaczęła się malować itp.:P Cieszę się na dramione :*

    OdpowiedzUsuń