Autor: Galfoy
Rodzaj: Romance/Angst
Rating: M
Status: Miniaturka [1/2]
Zgoda: Jest
Beta: Katja!
Summary: “— Nie mogę cię dłużej zatrudniać, Granger — powiedział Draco. Hermiona wytrzeszczyła oczy. Strata pracy mogła równocześnie oznaczać przegranie wojny, dlatego musiała się targować, ale nie miała dosłownie nic, co on mógłby chcieć. A może było coś takiego?“
Na krótko powiem, że w końcu! Jestem prze szczęśliwa, że nareszcie dodaję drugą część i kajam się, że tak D Ł U G O mi to zajęło. Chciałam ją dodać wczoraj, ale przysypiałam już przy edycji.
Lecę, bo na 10 mam do pracy! Buziaki :*
Lecę, bo na 10 mam do pracy! Buziaki :*
Za czwartym razem, gdy się pieprzyli, jej zdenerwowanie było widoczne — spocone dłonie i serce walące w piersi przez cały dzień. Niedobrze. Niedobrze.
Nieważne, jak bardzo się starała, nie mogła zapomnieć o ostatnim orgazmie. Znajome uczucie nienawiści i wstrętu zostało zepchnięte na dalszy plan przez rozlewające się w jej podbrzuszu ciepło. Był to pierwszy raz, kiedy sobie odpuściła, pierwszy raz od lat, gdy doznawała przyjemności. Robiła się mokra na samą myśl i właśnie ta myśl sprawiała, że chciała umrzeć. Było to nie do przyjęcia.
Jednak stanowiło fakt. Jej ciało odpowiadało w sposób, którego nie mogła kontrolować, i przerażało ją to. Czy naprawdę tak bardzo pragnęła wyzwolenia? Jej czas w biurze był pełen pracy i napięcia, a czas w Kwaterze Głównej pełen napięcia i osamotnienia. Nic dziwnego, że w takich okolicznościach chwila wytchnienia okazywała się czymś, czego pragnęła.
Ale nie od niego… prawda?
Chryste, czy ona naprawdę to rozważała?
Jak zwykle punktualnie wszedł do jej gabinetu, zamknął drzwi i zgasił światła. Pochylił ją i zsunął w dół jej majtki.
Usłyszała, jak z tyłu gardła wyrywa mu się zaskoczony dźwięk, z chwilą, gdy wsunął w nią palce. Ogarnął ją wstyd, a policzki zapiekły wstydem. Nie tak miało to działać. Nie powinna być dla niego mokra. Nie taki był plan! Nie powinna tego wyczekiwać!
Przypomnij sobie pierwszy raz. Przypomnij sobie, jak okropny potrafi być.
Draco nie powiedział nic, tylko przejechał główką penisa kilka razy wzdłuż jej wejścia, nim się w nią wsunął. Ten raz nie był tak brutalny. Udało jej się wyrecytować rymowankę siedem razy, zanim doszła, osiem, nim i on do niej dołączył.
Po wszystkim nie płakała.
Za piątym razem, kiedy się pieprzyli, została wezwana do jego biura. Oczekując tego, że popchnie ją znów na biurko, zdziwiła się, widząc skórzaną kanapę przy ścianie, przy której wcześniej nic nie stało. Złapał ją za ramię i poprowadził w tamtą stronę. Pociągnął swoje spodnie w dół do kolan i usiadł.
— Ściągnij majtki — nakazał.
Zrobiła to i przekonała się, jak ciężko jest odwrócić wzrok od jego sztywnego penisa. Do tej pory zawsze spoglądała w bok. A gdy dodać do tego jeszcze jego umięśnione uda... Ten widok ją oczarował. Malfoy był niesprawiedliwie piękny i doskonale o tym wiedział.
— Ujeżdżaj mnie — powiedział.
Całkowicie zapomniała o rymowance.
Ich sesje zaczęły się zlewać w jedno, aż do tego tygodnia. Ponownie była przyciśnięta do ściany z nogami oplatającymi go w pasie, czekając, aż w nią wejdzie. Stykali się nosami.
— Pocałuj mnie — rozkazał.
Zagapiła się. Pomimo tego, że przeleciał ją z tuzin razy, jeszcze nigdy nie zrobili czegoś tak intymnego jak pocałunek.
— Teraz — powiedział twardo.
Zdawszy sobie sprawę, że gdyby czekała chwilę dłużej, mogłaby go urazić, przycisnęła swoje usta do jego. Pocałunek był niepewny i nieśmiały przez pierwsze kilka sekund, dlatego oplotła rękoma jego plecy i poczuła, jak Draco topnieje w jej uścisku. Smakował jak golteria. Złapał ją za pośladki i wsunął się w nią z niemal niesłyszalnym westchnieniem.
Doszła dwa razy.
Tego samego dnia w Kwaterze Głównej Bill Weasley powiedział, że Hermiona wygląda na zadowoloną. Szczęśliwą nawet.
— Roztaczasz wokół siebie taką aurę, Miona.
To miał być tylko komplement, dlatego zmartwił się, kiedy wybuchnęła płaczem.
— To przez stres w pracy — wyjaśniła zawstydzona, po czym wytarła policzki z łez.
— Jasne, kochana — powiedział, poklepując ją po ramieniu. — Musi być ci ciężko pracować dla tych drani. Ale już niedługo. Nie będziesz musiała tam wracać. Wiem to.
Hermiona nie mogła zidentyfikować uczucia, które rosło w jej piersi, ale miała dziwne wrażenie, że to panika.
Przez dwa dni z rzędu Draco nie pojawił się w pracy.
Hermiona była zbyt przerażona, by zapytać o to kogokolwiek, i nie opuściła swojego biurka. W tym miejscu kręciło się za dużo niebezpiecznych dla niej ludzi, by samej wałęsać się dookoła. Nawet by go poszukać. Zdawała sobie sprawę, że tylko dzięki niemu jeszcze żyła — każdy pracownik szybciej dostarczyłby ją do Lucjusza, niż powiedział, co się stało z Draco.
Trzeciego dnia prawie popłakała się z ulgi, gdy została wezwana do jego gabinetu. Drogę przemierzała szybko, próbując nie wyglądać zbyt gorliwie, ale z desperacką ciekawością chciała się dowiedzieć, gdzie się podziewał.
Odpowiedź była boleśnie widoczna.
Draco siedział przy biurku z głową ukrytą w dłoniach. Jego twarz ozdabiały czarne siniaki, palce dłoni owijały bandaże, a jedno oko okaleczono tak bardzo, że białko stało się krwiście czerwone.
— Witaj, Granger — powiedział zmęczonym głosem, a ona zagryzła usta, nie pozwalając im zadrżeć.
— Kto ci to zrobił? Czy to… Czy to moja wina? — zapytała cicho.
— To bez znaczenia — powiedział, powoli wstając. Obszedł biurko dookoła i zatrzymał się przed nią. Złapał kosmyk włosów, który zasłaniał jej widok, i go przesunął. — Dalej masz pracę.
Zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze, Hermiona przybliżyła się do niego i pocałowała, jak mogła najdelikatniej. Czuła, jak jego twarz wykrzywia się w zaskoczeniu, a chwilę po tym jego ramię oplotło ją w talii. Wplotła palce w jego miękkie jak u dziecka włosy.
— Dziękuję — szepnęła.
Za dwudziestym razem, gdy się pieprzyli, weszła do jego gabinetu i zszokowana odkryła, że zamienił kanapę w łóżko. On sam siedział na skraju, przyglądając się jej z nieodgadnionym spojrzeniem w szarych oczach.
— Rozbierz się.
Zsunęła spódnicę, czując się z jakiegoś powodu podenerwowana. Guziczki koszuli odpięła jeden po drugim i pozwoliła, by materiał opadł na podłogę. Koronkowy stanik zsunął się z jej piersi. Powoli wyszła z majtek. Od chłodnego powietrza dostała gęsiej skórki, co sprawiło, że stała się jeszcze bardziej nerwowa. Skrzywiła się, spoglądając na niego ze skrępowaniem.
Nigdy przedtem nie była przed nim kompletnie obnażona. Zazwyczaj pieprzyli się na „pożyczonym” czasie, szybkie sesje z minimalnym pozbawianiem ubrań. Co, jeśli on nie polubi tego, co zobaczy? Z obawą czekała na jego reakcję.
Uchylił lekko usta, gdy wzrokiem błądził po jej ciele.
Wstał, ściągając koszulę, po czym szybkim ruchem spuścił spodnie. Był blady i szczupły, z mocno zarysowanymi mięśniami. Idealny tors. Piękne ramiona. Boże, te cholerne uda! W jej podbrzuszu uniosły się motylki, przyprawiając ją o nieswoje uczucie. Hermiona zauważyła brak Mrocznego Znaku w miejscu, w którym się go spodziewała. Czy to było zaklęcie maskujące? Spojrzeniem powiodła do twarzy mężczyzny, gdy powolnym krokiem się do niej zbliżał. Przymknęła oczy, czując jego usta na swoich wargach.
— Pójdź ze mną do łóżka — powiedział zachrypniętym głosem.
Mogła przysiąc, że wyszeptał jej imię, gdy w niej doszedł.
Neville został zabity minionej nocy podczas misji. Hermiona przyszła do pracy z pustym spojrzeniem i zaczerwionymi oczami z braku snu. Od razu zabrała się za dokumenty, które leżały na biurku — czytała, robiła notatki, wypełniała. Bez przerwy. Aż przegapiła lunch.
Kiedy Draco przyszedł po nią, nawet nie zwróciła uwagi, że wszedł do jej gabinetu.
— Granger — powiedział. Spojrzała na niego. — Płaczesz.
Zaskoczona, sprawdziła policzki. Były mokre. Przez jak długi czas już płakała?
Wyglądał, jakby zżerało go poczucie winy. No oczywiście. Musiał wiedzieć o Neville’u. Jezusie, jego własny ojciec najpewniej był odpowiedzialny za śmierć jej przyjaciela.
Cholerny skurwysyn
Zamrowiło ją w umyśle.
I nie pieprzyli się tego dnia. Wysłał ją do domu wcześniej i kazał wziąć wolne na następny dzień.
Następnego tygodnia na biurku znalazła nową fiolkę z niebieskim eliksirem.
Wpatrywała się w buteleczkę, zastanawiając się, co czuła, wiedząc, że najprawdopodobniej miała pracę na kolejny miesiąc. Pracę i… to, co jeszcze tutaj robiła. Czym stała się ta skomplikowana umowa? Jej życie obracało się teraz dookoła tego mężczyzny. Majtki stały się zbędną częścią jej garderoby, często chowane w szufladzie biurka. Bez przerwy była wilgotna, a jej ciało w ciągłym stanie podniecenia z powodu tego, co Draco mógł z nią danego dnia jeszcze zrobić. Był wrogiem, wiedziała o tym doskonale, ale widocznie jej kobiecość potrzebowała przypomnienia. Nawet teraz, na sam widok eliksiru, czuła, jak łechtaczka przyjemnie pulsuje.
Odkorkowując buteleczkę, przełknęła płyn na raz.
Pieprzył ją mocno tego popołudnia, niemalże przyciskając jej kostki do swoich uszu, gdy się w niej zanurzał. Doszedł tak mocno, że mogła poczuć, jak jej wnętrze napełnia się ciepłem, a z męskich ust wydostał się na wpół stłamszony jęk.
— Nie doszłaś — powiedział na bezdechu.
Miała już powiedzieć, że była na krawędzi, kiedy padł na kolana i przejechał językiem po jej łechtaczce. Boże święty. Boże święty. Boże święty.
Jęknęła jego imię w chwili, gdy białe światło wybuchło jej pod powiekami.
Coś się działo w Kwaterze Głównej. Mimo że Hermiona nie miała prawa pytać o szczegóły, była niesamowicie ciekawa, o co chodziło. Głosy roznosiły się po kuchni, a w powietrzu wibrowało podekscytowanie.
Teddy wybiegł z kuchni, a za nim wyłoniła się Tonks. Posłała Hermionie przepraszający uśmiech, chwyciła malucha w ramiona i wróciła do pomieszczenia.
— Już prawie, Hermiona — powiedziała cicho. — Daj mi godzinę, i damy ci coś ważnego do tej twojej głowy.
Do czwartej nad ranem Hermiona męczyła się, nie mogła zasnąć przez rosnące uczucie strachu w klatce piersiowej. Co takiego Tonks zrobiła? Co ona miała zrobić?
Za trzydziestym razem ich pieprzenie było desperackie i gwałtowne. Ubrania porozrzucane po całym pomieszczeniu, ona siedząca na nim okrakiem, wijąca się na jego kolanach, gdy poruszał nią w górę i w dół.
Jego usta były wszędzie — na szyi, na piersiach, jej ustach.
— Draco — wymamrotała pomiędzy pocałunkami. — Draco.
— Och, Boże, Hermiono — jęknął, a jego ciało zesztywniało. Doszli razem, z trudem łapiąc oddech, jej palce wplątane w jasne włosy, jego paznokcie wbijające się w jej tyłek.
Ułożyła głowę w łuku jego szyi, mając nadzieję, że jej łzy będą ukryte za jej grzywką. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę, ignorując tykanie zegara na ścianie, a on przesuwał palcami po jej kręgosłupie, delikatnie, w górę i w dół.
Poczuła mrowienie w głowie.
Kiedy dzisiejszej nocy wróciła do kwatery głównej, nikogo nie zastała w domu.
A przecież ktoś zawsze w nim był.
Przeszła po wielkim, starym budynku, mając nadzieję, że dostrzeże jakikolwiek znak życia, równocześnie obawiając się, co mogło to oznaczać. Pokoje i łóżka polowe były puste. Płaszcze zniknęły.
Gdy znalazła się w kuchni — pomieszczeniu, w którym jeszcze nie była — znalazła czekającą tam na nią kartkę. Przyczepili ją do paleniska, zapewne myśląc, że w tym miejscu na pewno ją znajdzie. Drżała cała, gdy szybkim krokiem doszła do komina kuchennego i sięgnęła po skrawek papieru.
„Lucjusz nie żyje. Dziś atakujemy.”
Całe pomieszczenie zawirowało, aż musiała się złapać blatu dla równowagi.
To było to. To była ta noc, w którą albo wygrają, albo przegrają. To była noc, która zadecyduje o reszcie jej życia.
Usiadła więc i czekała, czując się fizycznie niezdolna do zrobienia czegokolwiek innego.
I pierwszy raz zastanawiała się, czy Draco kiedykolwiek towarzyszył ojcu na misjach.
Modliła się, że nie.
Ostatecznie, Voldemort upadł krótko po Lucjuszu, wraz z połową Zakonu. Firma Malfoyów została zamknięta niemal od razu pod zarzutem powiązań ze śmierciożercami. A Anglia znowu była wolna.
Hermiona czuła mieszaninę przytłaczającej ulgi i równie mocno przytłaczającego uczuciu wybuchającej bomby w środku jej piersi. Po krótkiej chwili niezdecydowania znalazła się w miejscu jej starej pracy, przeszukując każde jedno pomieszczenie, próbując znaleźć najmniejszą wskazówkę z pobytem Dracona. Budynek został opuszczony, wszystkie oznaki życia zniknęły, a kanapa, do której się przywiązała, została brutalnie porzucona w cieniu. Przeszukując jego biuro, zdała sobie sprawę, że musiała wyglądać na co najmniej obłąkaną.
Poszukując kochanka, który był po złej stronie wojny. Poszukując kochanka, który mógł nigdy nim nie być — tylko mężczyzną, który wykorzystał sytuację. Nic jej to nie obchodziło. Musiała go odnaleźć. Nawet jeśli tylko po to, by usłyszeć, że nic dla niego nie znaczyła, po prostu musiała wiedzieć.
Dwa tygodnie bez owocnych poszukiwań poszło na marne. Czas świętowania przyszedł i poszedł, wielkie, głośne wydarzenia wypełnione serdecznymi przemówieniami i szlochającymi widzami. Czuła się wstrząśnięta, widziała, ale nic nie słyszała. Wraz z Harrym trzymali się za rękę na wszystkich publicznych imprezach, prawie się nie odzywając. Wyglądał na równie oszołomionego, co ona.
— Nie wiem, co mam ze sobą zrobić — powiedział do niej szeptem w czasie jednej przemowy. — Mam wrażenie, jakby moje stare życie się skończyło. Jakbym musiał zaczynać od nowa.
— Ja też — odpowiedziała z gardłem ściśniętym żalem. W jaki sposób odbudować swoje życie na niestabilnej podstawie? Większość jej przyjaciół zginęła. A osoba, która zajmowała jej myśli, mogła równie dobrze nie żyć. — Czuję, jakbym miała złamane serce — wymamrotała, opierając głowę na męskim ramieniu.
— To dobry sposób, by to opisać.
Po trzech tygodniach wróciła do rodzinnego domu. Został na nią przepisany w testamencie rodziców, i jak dotąd próbowała unikać powrotu w to miejsce. Było to prawie nie do zniesienia, by przebywać w pokojach, w których spędziła swojego dziciństwo. Nic się nie zmieniło, a jednak wszystko było odmienione. Spędziła tygodnie w tym domu, sortując kartony, przeglądając zdjęcia, płacząc na łóżku swoich rodziców.
Co by powiedzieli, widząc ją teraz? Co by zrobili z tym chaosem, którym stała się ich córka?
Z czasem zaczęła akceptować tę nową rzeczywistość. Naprawdę zaczynała od nowa. Harry został w Dolinie Godryka, próbując zdecydować, co teraz będzie robił. I tak samo ona, zostanie tutaj, dopóki nie będzie gotowa by pójść naprzód.
Co do Dracona, zrozumiała, że on nie wróci. Zmiana, która zdawała się w nim zachodzić, nigdy nie istniała. Było to po prostu łatwym bzykaniem, a on był zwykłym śmierciożercą. Niefortunna i źle dobrana para. Było to kompletną głupotą z jej strony, żeby to chociaż rozważać i mieć nadzieję. Nawet jeśli żył, nigdy się już nie zobaczą.
Kilka tygodni później usłyszała pukanie do drzwi. Myśląc, że to znowu kobieta z kościoła, która często odwiedzała ich sąsiedztwo, pociągnęła za klamkę. Poczuła, jak kręci się jej w głowie, gdy zobaczyła Dracona stojącego po drugie stronie.
Nie mogła się poruszyć, wpatrując się w niego z uchylonymi ustami.
Wyglądał wciąż tak samo. Z idealnie ułożonymi włosami, chłodnymi, szarymi oczami i jasną cerą. Jedynie garnitur zmienił na ciemne spodnie i czarną koszulę.
Nie mogła oddychać.
— Zaprosisz mnie do środka, Granger? — zapytał, unosząc brew. — Czy zamierzasz się tak na mnie gapić cały dzień?
— Co tu robisz? — wyszeptała.
Posłał jej spojrzenie, którego nie mogła rozszyfrować, i prześlizgnął się koło niej, by stanąć w salonie.
— Słyszałem, że mnie szukasz — odpowiedział.
Przymknęła drzwi i znowu na niego spojrzała, a złość ponownie w niej zawrzał.. Jak mógł tak po prostu tam stać? Czy w ogóle rozumiał, co się z nią działo? Nie, oczywiście, że nie. Przecież było to tylko łatwym i dogodnym pieprzeniem. Jasne.
— Kto ci powiedział? — zapytała.
— Potter — odpowiedział mimochodem.
Insynuowanie, że Draco rozmiawiał z Harrym, było czymś, czego jej mózg nie był w stanie pojąć w tej chwili.
— Nigdy nie wspominałam Harry’emu o tobie — powiedziała.
To był fakt. Jeśli chodziło o Harry’ego, jej relacja z Draconem nie wykraczała poza tą, którą Zakon dla niej zaplanował.
— Być może Potter jest mądrzejszy, niż na to wygląda — odpowiedział, wzruszając ramionami, wciąż wydając się irytująco obojętny.
— Więc co powiedziałeś Harry’emu? — zapytała, czując, jak furia przejmuje kontrolę nad rozsądkiem. — Że byłam dobrą dziwką? Że byłam idealnym pracownikiem? I jaka to szkoda, że urodziłam się ze szlamowatą krwią?
Oczy Dracona najpierw się rozszerzyły, a później zwęziły. Zacisnął ze złości szczękę.
— Pieprz się, Granger. Nie masz zielonego pojęcia, co dla ciebie zrobiłem.
— No to, co takiego zrobiłeś? — zapytała, a jej głos balansował na pograniczu histerii. — Błagam, powiedz mi. Chciałabym to usłyszeć.
— Czy ty naprawdę sądzisz, że nie wiedziałem? — ryknął. — Czy ty naprawdę myślałaś, że nie mogłem stwierdzić, że twoje fałszywe wspomnienia były tylko takie? Fałszywe. Za jakiego imbecyla ty mnie masz, co? Przez lata dałaś mi praktycznie zero informacji. Musiałem rozprowadzać sieci kłamstw tylko po to, byś zatrzymała swoją pracę. Mój ojciec by cię wypatroszył pierwszego dnia!
— Co? — zapytała, kręcąc głową zagubiona. — Skłamałeś dla mnie? Ale dlaczego?
— Ponieważ alternatywą była śmierć. Oni nie zamierzali pozwolić ci na powrót do Zakonu, jeśli nie pracowałaś dla nas. Albo pracowałaś dla mnie, albo zostałabyś zabita.
— Ale… dlaczego chciałeś, żebym żyła?
Patrzył na nią, dysząc ze złości.
— C...co? Ty tak na serio? Myślałem, że to już dość oczywiste, zwłaszcza teraz.
— Z tobą nic nie jest oczywiste — wyszeptała. — Nigdy nie wiedziałam co jest prawdziwe, a co nie. Jeśli próbowałeś zatrzymać mnie w pracy, dlaczego zagroziłeś, że mnie zwolnisz?
— Ponieważ mój ojciec osiągnął końca swojej cierpliwości. Powiedział, że pojawi się w firmie na końcu swojej misji, by cię zabić osobiście. Próbowałem dać ci szansę.
Stała, w ciszy przetrawiając wszystkie nowe informacje.
— Zatrzymałeś mnie.
— Szczerze powiedziawszy, Granger, nie miałem ochoty odrzucać tego, co chciałaś mi ofiarować.
— Mogłeś to wziąć, kiedy tylko chciałeś, siłą.
— Może i nie jestem romantycznym typem, ale nigdy nie wziąłbym tego od ciebie bez twojej zgody — warknął, gotując się ze złości. — Powiedziałem ojcu, że niedługo dostaniesz kluczowe informacje. Potrzebowałem czasu, by wymyślić, co robić. On nie był szczęśliwy, pokłóciliśmy się, ale i tak zrobił wszystko po mojemu.
— Informacje wciąż były takie same — powiedziała. — Więc co mu dałeś, że się wycofał?
Draco spojrzał na nią, a na jego twarzy odmalowały się żal i wina.
— Widziałem w twojej głowie, że Potter podróżuje z Longbottomem. Trzymałem tę informację dla siebie, ale kiedy zagroził, że cię zabije, powiedziałem mu — wyznał, a Hermionie zaparło dech z wrażenia.
— Wyśledzili Neville’a! Zabili go… Mogli zabić Harry’ego!
— Musiałem coś im dać! — powiedział, prosząc ją o zrozumienie. — Granger, mój ojciec nie dałby ci łatwiej śmierci. Sprawiłby, że byłaby to jak najbardziej makabryczne i bolesne, dla ciebie i mnie. Cynk z Longbottomem był na tyle mglisty, że miałem nadzieję, że nic się nie stanie. Niestety, nie udało się.
Łzy zaczęły spływać po jej policzkach, złość i smutek w końcu ją złamały.
— A ostatnie wspomnienie? To, które widziałeś ostatniej nocy?
— To była lokalizacja Harry’ego — odpowiedział zmęczonym głosem. — Pułapka zastawiona przez Zakon.
— Wiedziałeś? Powiedziałeś swojemu ojcu?
— Powiedziałem mu o miejscu, ale nie o swoich przypuszczeniach.
— Dałeś mu informację, która doprowadziła do jego śmierci — oznajmiła zdziwiona.
— Był tyranem. Zabił moją matkę i chciał zabić ciebie. Tak jest lepiej.
Spojrzała na niego.
— Jesteś śmierciożercą? — zapytała. — Nie kłam.
— Byłem — przyznał. — Mój znak zniknął, kiedy stało się jasne, że nie jestem wystarczająco lojalny. Ojciec dał mi firmę do kierowania, by mnie chronić.
Kilka dużych kawałków puzzli złączyło się razem w jej umyśle… Jednak jedno wciąż pozostało puste.
— Kim dla ciebie jestem? — zapytała, bojąc się odpowiedzi. Mógł ją złamać, tu, w tej chwili, jeśli tylko by chciał. Mógł ją zniszczyć jednym słowem.
Przejechał dłonią po włosach, szurając stopami, czując się niepewnie. Wstrzymała oddech.
— Jedyną dobrą rzeczą, która mi pozostała, na to wygląda.
Odetchnęła.
Odetchnęła.
— Gdzie się podziewałeś? — zapytała miękko. — Myślałam, że nie żyjesz.
— Potter oznajmił mi, bym uporządkował swoje życie, jeśli myślę o tobie na poważnie — powiedział. — Urządziłem mamie prawdziwy pogrzeb. Wyczyściłem ze wszystkich czarnomagicznych artefaktów dom. Przeciołem więzi ze znajomymi ojca. Wszystko przygotowałem.
— Przygotowałeś na co?
— By zacząć od nowa. Mam nadzieję, że z tobą.
Ich spojrzenia się spotkały, i przez krótką sekundę, widziała panikę w jego oczach. Był tak samo przerażony, jak ona. Mrugnęła, ledwo wierząc w to, co to znaczyło.
— Zdajesz sobie sprawę, że to, co mieliśmy… To… To nie jest sposób, w jaki to będzie działać, jeśli chcemy spróbować tego na poważnie — powiedziała. — Nie jestem już twoją pracownicą. Jestem tobie równa.
— Rozumiem.
Poczuła ulgę. Podeszła do niego powoli i przejechała palcami po linii jego szczęki. Przybliżył się do dotyku jej dłoni i przymknął oczy.
— Chcę spróbować — wyszeptała.
Ucałował jej dłoń z taką czułością, jakiej jeszcze nigdy u niego nie widziała.
— Mógłbym traktować cię tak dobrze — powiedział — że nawet nie będziesz musiała ruszyć palcem, jeśli nie będziesz chciała.
Kołysanka wróciła do niej, ale tym razem Hermona nie próbowała przed niczym uciekać.
Kręcone Loczki, Kręcone Loczki,
Czy będziesz moja?
— Draco? — zapytała.
Nie powinnaś myć naczyń
Ani karmić świń
Podniósł wzrok, a na jego twarzy pojawił się błogi wyraz — po raz pierwszy, odkąd pamiętała.
— Tak?
Ale usiąść na poduszce
I szyć piękny szew
I jeść truskawki
Cukier i śmietankę
— Chodź ze mną do łóżka — wyszeptała.
Tej nocy Hermiona zdecydowała się porzucić wyliczankę, które bez przerwy liczyła. Ten raz miał być prawdziwy. Nadszedł czas zapomnieć poprzednie trzydzieści, bo ten był pierwszy.
{ PS! Pamiętaj, że jeśli nie masz ochoty pisać komentarza, który naprawdę sprawi mi przyjemność, możesz ocenić rozdział. Ocenę znajdziesz nad etykietami posta. <3 }
Wow.
OdpowiedzUsuńGdzieś pod koniec jest błąd "przeciołem".
Poza tym miniaturka świetna, po prostu mega. Słowo, które mi się nasuwa to subtelna :))
KH
Poprawię, a także kilka inne, które teraz rzuciły mi się w oczy ;) dziękuje!
UsuńCzekałam na tą część i powiem Ci, że podoba mi się bardziej niż pierwsza. Może dlatego, że tutaj oboje powoli się do siebie... przywiązują? Tak, to chyba odpowiednie słowo.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Neville'a zawsze go lubiłam, no ale w sumie lepiej, że zginął on, a nie Harry. Chociaż i tak mi smutno
Końcówka mega. A ostatni fragment idealny <3
Pozdrawiam i czekam na więcej Twoich tłumaczeń
Arcanum Felis
Kocham Twoje teksty - własne czy tłumaczone - bez róźnicy. Czytałam oryginał, ale tak myślę, że w Twoim przekładzie ma on pewnego rodzaju magię, której zabrakło mi w oryginale. Cieszyło mnie w tej miniaturze przede wszystkim to, że autorka zachowała w tajemnicy uczucia i zamierzenia Draco, pozostawiając do kontemplacji, całą tę otoczkę, Hermionie. A nawet ona nie była w stanie do końca przewidzieć zakończenia i tego, jak to wszystko mogłoby się skończyć. Kawał dobrej roboty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Snovi
Dla mnie czasem tekst też jest bardziej... Piękny albo caly w naszym języku, dlatego między innymi zdecydowałam się na małe tłumaczenia. Cieszę się, że w moim przekładzie leży ci mini lepiej niż oryginał - chyba nie ma większego komplementu.
UsuńŚmieszne, bo dokładnie na to samo zwróciłam uwagę, gdy czytałam ja pierwszy raz. Równie mocno byłam zła na Dracona co Hermiona, bo ciężko było przewidzieć, czy to byl tylko seks.
Dzięki! I równiez pozdrawiam :*
No pokochałam tę miniaturkę :O. Jest tak fascynująca: wystarczy umieć czytać między wierszami. Kurczę, wzruszyłam się na końcówce. Bo to było takie słodkie. Ich relacje zaczęły się w sposób najgorszy z możliwych, ale nawet umiem na to przymknąć oko, bo widząc takie zakończenie nie sposób zrobić inaczej.
OdpowiedzUsuńOczywiście jak zwykle pięknie przetłumaczone! :) Czekam na Twoje kolejne tłumaczenia i teksty!
Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo chęci do tłumaczenia i pisania :D
Charlotte
wschod-slonca-dramione.blogspot.com
Oj, naczekałam się na dokończenie tej miniaturki ;) W trakcie postanowiłam sobie, że już nie rozpocznę lektury żadnego interesującego tekstu przed jego ukończeniem, bo ostatnio niemal wszystko, po co sięgam, staje w miejscu na bardzo długo. Klątwa Voldemorta czy Merlina ? ;)
OdpowiedzUsuńA wracając do rzeczy: jak dla mnie, autorce tej mini opowieści udało się utrzymać formę do końca. Nie poszła w zbytnie przesłodzenie, nie ułatwiła życia bohaterom. Pokazała rozterki, zagubienie, problemy, które były nieodłączną częścią tego, rodzącego się w bólach, uczucia. Jakie czasy, takie uczucie, takie emocje i przeżycia.
Jest kilka fragmentów, które szczególnie mnie urzekły, jak choćby to, że Draco dał Hermionie wolny dzień po śmierci Neville'a i nie oczekiwał seksu. Wiadomo, miał wyrzuty sumienia i nie był tak do końca bez winy, jednak sam fakt, że uszanował ból Granger pokazuje jego człowieczeństwo bardziej niż jakiekolwiek puste gesty.
Kolejny, chyba najpiękniejszy fragment miniatury, to spotkanie w domu Hermiony i ten moment:
"Poczuła ulgę. Podeszła do niego powoli i przejechała palcami po linii jego szczęki. Przybliżył się do dotyku jej dłoni i przymknął oczy.
— Chcę spróbować — wyszeptała.
Ucałował jej dłoń z taką czułością, jakiej jeszcze nigdy u niego nie widziała."
I ten:
"Tej nocy Hermiona zdecydowała się porzucić wyliczankę, którą bez przerwy liczyła. Ten raz miał być prawdziwy. Nadszedł czas zapomnieć poprzednie trzydzieści, bo ten był pierwszy."
Ujęło mnie to za serce chyba najbardziej z całości. Te dwie poranione dusze, które wreszcie mają szansę na coś nowego, wspólnie i od początku.
Podsumowując, naprawdę bardzo dobry tekst, z tłumaczeniem świetnie oddającym klimat całości. Pozdrawiam.
Margot
Troszeczkę! Ale i tak nie jest źle, na swoje ulubione opowiadania potrafiłam czekać latami XD
UsuńWłaśnie to lubię w Galfoy. Trzyma fason przez całą historię, zwłaszcza w tych nowszych miniaturkach. Już niedługi biorę się za kolejne jej dzieło, które poruszyło mnie jeszcze bardziej niż STR, mam nadzieję, że przypadnie ci równie mocno do gustu, co i ta mini.
Ulga, że nie zawiodłam, bo była ona ciężkim orzechem do zgryzienia : )
Pozdrawiam : )
Bardzo mi się podobało! Cudowny koniec, no i relacja Hermiony i Draco jest wspaniała w tym opowiadaniu. Pozdrawiam Cię i czekam na kolejne Twoje dzieła! :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam raz po czym drugi musiałam bo szok i niedowierzanie mnie ogarnęło.
OdpowiedzUsuńGenialne. GENIALNE opowiadanie
Pierwszą część opowiadania przeczytałam już daaawno, ale jakoś za drugą nie mogłam się zebrać. I absolutnie nie wiem, co było tego powodem, dlatego cieszę się, że w końcu mogłam to przeczytać! Bo ta miniatura, co prawda dwuczęściowa, ale miniaturka, jest bardzo dobra! Mi się w każdym razie podobała i zasługuje na to, żeby mieć ją w pamięci dłużej niż pięć sekund.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się pewna brutalność tego tekstu, to że przez seks Hermiona stała się niewolnicą Draco, także i postawa Hermiony była tu bardzo wow, że dla takiej sprawy była w stanie znosić coś, czego nie chciała, poświęcenie na jej przypadku jest bardzo widoczne.
No i na pewno należą Ci się, Irlandko, brawa, bo myślę, że genialnie oddałaś klimat tego tekstu, w większości raczej było wszystko gładko, bez niedomówień czy zgrzytów, czasem z tego co zauważyłam machnęła Ci się literówka.
I naprawdę lubię szczęśliwe zakończenia, uwielbiam, ale tutaj mnie to bardzo rozczarowało. Jest ono dla mnie tak piekielnie wymuszone, a przez to niepasujące do takiego tekstu, podobnie mam z tą przemową czy raczej wyjaśnieniami Draco, że on o wszystkim wiedział. Dla mnie to po prostu naiwne tłumaczenie, przez który autor chce być przebiegły, ale wychodzi niezbyt sensowne. W zachowaniu Hermiony też mi brakowało kilku rzeczy, miniaturka ma brakujące elementy, ale nie widzę sensu, by o tym mówić, o wszakże tylko tłumaczyłaś, a za to BARDDZOO Ci dziękuję.
Zdecydowanie warto poświęcić chwilę czasu, żeby się zapoznać z tym tekstem.
Wenyyy i czasu.
Ściskam, Acrimonia.
No nie wierzę, kto do mnie zawitał! ❤️ witam, witam.
UsuńKompletnie cię rozumiem, ja np nie mogę się wziąść z punch drunk, które tłumaczy agatte, i czekam, żeby przeczytać je na jej blogu. Jakoś mnie wgl nie ciągnie!
Kurde, a ja właśnie kupuje końcówkę! Ale to jest piękne, że dosłownie każdy inaczej odbiera fragmenty tekstu! Z czym się zgodzę, to fakt, że jest całkiem inna od reszty, bo jest słodka, a nie taka brutalna, ale mi nawet ten kontrast nie przeszkadza. Może dlatego, że aż do przesady uwielbiam happy Endy? ;)
Dziękuję Ci kochana za ten komentarz! Miły spóźniony prezent normalnie! Buziaki!
Tekst miazga. Taki jakie lubie :3
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam takie klimaty.
Wracając po roku przerwy jestem szczerze zadowolona,że mogłam przeczytać coś tak dobrego :)
Wiedziałam,że wchodząc tu nie zawiode sie i tak też się stało :3
Dziękuje,że mogłam przeczytać tą genialną miniaturke :)
Jako że mam do czynienia z tłumaczeniem, nie będę wypowiadać się na temat fabuły,bo nie ma sensu. Powiem tylko, że mi się podobała.
OdpowiedzUsuńWychwyciłam parę zdań, które nie brzmią zbyt logicznie, a także literówki i błędy, ale są one tak rzadkie, że w żadnym stopniu nie wyrywały mnie z podążania za akcją ;)
Pozostaje mi tylko podziękować za to, że podjęłaś się tłumaczenia, dzięki czemu mniej mi się nudziło w pracy ;P
Pozdrawiam ;D
Szkoda, że nie wypisałas mi tych zdań, bi tyle bety co miała ta miniaturka, to sobie nie wyobrażasz. Więc dobrze by były je znaleźć ;) dziękuję za komentarz.
UsuńPowolutku wracam do świata Dramione i muszę nadrobić te wszystkie zaległości, więc oto jestem!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, gratuluję wyboru fanficku do tłumaczenia, podoba mi się jego klimat. Choć z reguły nie jestem miłośniczką tekstów wojennych (ale powiem szczerze - ostatnimi czasy coraz chętniej po nie sięgam), to uważam, ze ten jest bardzo dobry i pełen wielu niesamowitych emocji. Mimo że, oczywiście, piekielnie brutalny.
Po drugie, bardzo podoba mi się Twoje tłumaczenie, co nie powinno jednak nikogo dziwić, bo zawsze lubiłam Twój styl, aczkolwiek po tak długiej przerwie dostrzegam wyraźnie dużą poprawę! Naprawdę, od Daddy's Little Girl nie tylko jakość tłumaczenia podskoczyła, ale też całość czyta się przyjemniej.
Zaraz lecę przeczytać w oryginale, ale tymczasem gratuluję, dziękuję za ten moment wzruszenia i trzymam kciuki za jeszcze więcej takich tekstów. No i kochana, życzę Ci dużo czasu! Bo wiem dobrze, jak trudno go znaleźć :*
O rany, cześć!Nawet nie wiesz, jak się cieszę widząc cię tutaj! Brakuje nam ciebie w tej sferze, więc nie możemy się ciebie doczekać, kochana. Ja za to kocham wszystko co wojenne, ale to co ujęło mnie w tym opowiadaniu to właśnie ta brutalność, o której wspomniałaś. Urzekła mnie, bo niestety wiele autorów próbuje ją ubarwić, wybielić albo ukryć to jaka potrafi być i jak wiele musimy poświęcić by ją wygrać. Galfoy tego nie zrobiła.
UsuńMyślę, że w Daddys Girl ten sposób napisania psuł tą przyjemność, ale pewnie też masz rację, myślę, że trochę w tym pisaniu dojrzałam od tego mojego pierwszego tłumaczenia ; )
Dziękuję za to, że do mnie zawitałaś, znalazłaś czas na przeczytanie tej mini, a nawet naskrobaniu kilku zdań. Buziaki kochana i zapraszam ponownie! <3
Długo zwlekałam, właśnie czytam tę miniaturę kolejny raz, a przeciez zaczęłam, gdy jeszcze nie było drugiej części. Wielkie zaniedbanie z mojej strony, ale już nadrabiam. Uwielbiam tę miniaturę, a mnie nie jest łatwo kupic słowem pisanym i chociaż masz kilka dosłownie kilka potknięć językowych, to cały tekst absolutnie mnie urzeka.
OdpowiedzUsuńKocham tę kanapę, kocham jej przemyślenia i panikę. kocham to uczucie, które się między nimi rodzi i choć w moim prywatnym życiu jestem raczej zgorzkniałym człowiekiem, to kocham u ciebie Harry'ego, który za plecami hermiony kazał Draco uporzadkować jego życie by mógł zacząć z hermioną na powaznie, kocham moment, gdy on taki strasznie poraniony mówi jej, ze to nieważne, bo ona nadal ma swoją pracę, uwielbiam gdy kazał jej się pocałować, gdy ogladała jego uda... nie wiem, czy ten komentarz można nazwac konstruktywnym, ale gdybym chciała taki napisać, skończyłabyś z epistołą na kilka stron worda w której rozpisałabym linijka pod linijką ten tekst i każdą opisałabym emocjami jakie we mnie budzi i tymi czułymi strunami które we mnie szarpie.
Pozdrawiam i życzę więcej takich kwiatów do tłumaczenia
Alex
coseeterne.wordpress.com
Genialna miniaturka! No i oczywiście dowaliłaś kawał dobrej roboty przy tłumaczeniu :D
OdpowiedzUsuń