15 kwi 2016

Kwadratura Koła [M][T]


Tytuł: Kwadratura Koła (tytuł oryginaly: A Square Peg)
Autor: MaryRoyale
Rodzaj: Niesprecyzowany
Rating: T
Status: Miniaturka
Zgoda: Jest
Beta: Patronuska :*


Summary: Co, jeśli jeden z Nowego Pokolenia urodził się z niepełnosprawnością fizyczną lub psychiczną? Jak Autyzm Albusa kształtował jego życie i wybory w Hogwarcie oraz poza nim.

Witam :) Przychodzę do Was dzisiaj z miniaturką (tłumaczeniem). Tak jak Daddy's Little Girl, którą może już czytaliście na tym blogu, Kwadratura Koła oczarowała mnie z pierwszymi linijkami tekstu. Mimo, że autorka porusza trudny, często niezrozumiały temat dla wielu ludzi, robi to w tak delikatny i piękny sposób! Prawdomówiac ta miniaturka jest prawdziwa perelka, ktora wyciaga to co jest najlepsze, najwazniejsze z tematu. Przy tym wzbudza tak wiele emocji, ze nie wiesz czy masz plakac na poczatku, wsciekac na Ginny, czy ja rozumiec, cieszyc i byc wdzieczna za to jakim Harry jest ojcem. (przepraszam za brak polskich znaków, poprawie wieczorkiem)

They said he wouldn't, but he DID.
They said he couldn't, but he CAN.
They said he won't, but he WILL.

From childhood's hour I have not been
As others were; I have not seen
As others saw; I could not bring
My passions from a common spring.
-excerpt from "Alone" by Edgar Allan Poe

Albus wiedział, że był inny - że był wyjątkowy - od bardzo długiego czasu. Kiedy był mały nie znosił być trzymanym na rękach i za każdym razem wiercił się do czasu, aż postawiono go na ziemi. Zawsze uciekał i chował się pod swój ulubiony kocyk, by stłumić dźwięki, których robiło się zbyt wiele. Słyszał rozmawiających nad sobą i dookoła siebie dorosłych, gdy rzucali w powietrze słowami, których nie znał znaczenia, ale wcale go to nie obchodziło. Kiedy w końcu dorośli odsłaniali go i przeganiali do pokoju zabaw - gdzie było głośno i hałaśliwie - płakał i kopał nogami. 

Pewnego dnia reporterka otoczyła go w Magicznych Dowcipach Weasleyów i zapytała, czy jest dumny ze swojego taty, który ocalił ich świat. Albus nie wiedział co kobieta miała na myśli. Mama zawsze mawiała, że tata uratował dzień, kiedy w drodze do domu wstępował do sklepu po chleb i mleko. Albus próbował wyobrazić sobie ojca, codziennie dostarczającego chleb i mleko każdemu w magicznej Wielkiej Brytanii i potrząsnął głową w niedowierzaniu. Dziennikarze byli dziwni. Kiedy był mały to myślał, że najważniejszym czarodziejem w całym magicznym wrzechświecie był wujek Charlie, ponieważ pracował on ze smokami. 

Tylko dlatego, że Albus był cichy i odzywał się wtedy, kiedy czuł taką potrzebę, nie oznaczało to, że był głuchy. Z pewnością nie znaczyło to również, że nie rozumiał co ludzie o nim mówili.

- Mówię tylko, że powinniśmy posłuchać tego mugolskiego głośnika*, Harry - powiedziała jego mama głośnym, poruszonym głosem, który działał Albusowi na nerwy i sprawiał, że czuł się niespokojny. 

- Razem z Hermioną próbowaliśmy ci to wytłumaczyć, Ginny; nie wiem dlaczego nie słuchasz. Mózg Albusa jest skonstruowany w ten sposób - nie ma na to lekarstwa - odpowiedział jego tata w ściśle kontrolowany sposób, jak zawsze gdy był zdenerwowany. 

- Nie chcesz by był normalny? - Albus słyszał jak głos jego mamy się załamał i wydawało mu się, że słyszał jak pociąga cicho nosem. 

- Kocham mojego syna, takiego jakim jest - warknął tata - tylko dlatego, że coś jest inne, nie znaczy, że jest gorsze. 


Kiedy Albus miał jedenaście lat i wybierał się do Hogwartu, zadał swojemu tacie bardzo ważne pytanie: „co się stanie, jeśli zostanie przydzielony do Slytherinu?”. Albus wiedział gdzie się dostanie, zanim nawet znaleźli się na peroniei 9 i ¾ ; każdego roku Teddy, a później też James tylko utwierdzali go w przekonaniu, że on sam należy do Slytherinu. 

Gryfoni zawsze byli tak bardzo głośni i hałaśliwi, Puchoni wcale nie lepsi, a „debaty” Krukonów w rzeczywistości często były takie same. W przeciwieństwie do Ślizgonów, którzy zawsze byli cisi. Do tego i Puchoni i Gryfoni przytulali się i uderzali w plecy cały czas bez przerwy, a Ślizgoni kiwali do siebie głową. Jeśli to nie było wystarczającym dowodem by przekonać Albusa, zrobiły to kolory. Jasne, i Gryfoni i Krukoni mogli szczycić się, że kolorami ich domów były złoty i brąz, ale na szalikach i krawatach wyglądały jak żółty i pomarańczowy, a Albus nie mógł znieść koloru żółtego, a pomarańczowego po prostu nienawidził. Kojący srebrny i ślizgońska zieleń przemówiły do Albusa znacznie bardziej niż kolory pozostałych domów kiedykolwiek mogły. 

- Jestem Malfoy. Scorpius Malfoy - powiedział młody chłopak jasnych włosach, kiedy Albus usiadł na ławce. Do tego wystawił układnie swoją dłoń. 

Albus przez chwilę wpatrywał się w podaną dłoń, po czym ujął ją niepewnie. 

- Potter. Albus Potter. 

~~*~~*~~

- Jak to było dorastać z Wybawcą Magicznego Świata? - wydyszała do niego zasapana Puchonka w klasie eliksirów. 

Albus cofnąć się gwałtownie od dziewczyny, która naruszyła jego przestrzeń pochylając się w jego stronę. Wpatrywała się w niego w skupieniu, a Albus pragnął, jak najszybciej się od niej uwolnić. 

Jak to było dorastać z jego tatą? Albus nie rozumiał co miała na myśli. Jak było co? 

- Wybacz, ale siedzisz na moim miejscu - wycedził Scorpius Malfoy lodowatym głosem. 

Puchonka zamrugała i spojrzała na niego niepewnie. Jej oczy się rozszerzyły, a z jej ust wydostał pisk. Scorpius upuścił swoją torbę i usiał na miejscu obok Albusa, który wpatrywał się na niego w szoku. 

- Jeśli chcesz, to mogę odejść - mruknął Scorpius, a końcówki jego uszu poróżowiały. 

- Dziękuję - powiedział w końcu Albus. - Za to, że sprawiłeś, że sobie poszła. 

- Oh, to. - Scorpius wzruszył ramionami. - Mam do czynienia z takimi rzeczami cały czas. 

- Twój ojciec też jest wybawcą naszego świata? - zapytał Albus z ciekawością, a na policzkach Scorpiusa wykwitły mocne rumieńce. 

- Nie. Właściwie wręcz przeciwnie. 

Albus zamrugał. Nie był pewny co miał na to odpowiedzieć. 

- Więc… dziękuję ci. 

- Nie ma za co - mruknął Scorpius. 


Zdawało się, że Scorpius rozumiał Albusa, bardziej niż ktokolwiek wcześniej. Albus nie musiał nigdy o nic prosić ani mówić, a Ślizgon i tak stał się jego buforem amortyzującym pomiędzy nim, a resztą świata. 

Wystarczyło, że Scorpius uniósł brew i spojrzał zaostrzonym wzrokiem srebrnych oczu, żeby większość ludzi zostawiało Albusa w spokoju za co chłopak był ogromnie wdzięczny. Scorpius napisał do swojej babci i zapytał czy mogłaby wysłać kilka książek o smokach, których Albus nie miał możliwość przejrzeć nigdy wcześniej. Radosny uścisk i spontaniczny pocałunek w policzek sprawił, że Scorpius zarumienił się wściekle, a Albus znieruchomiał z niepewności. 

- Powinieniem… Czy było to niepoprawne? - zapytał zaniepokojony Albus. 

- Nie… - Scorpius potrząsnął głową. - Nie… jest ok. 

- Przepraszam - powiedział Albus. - Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłem. Nigdy nie… Przepraszam. 

- Wszystko w porządku, Albusie - powiedział Scorpius stanowczym głosem. 

~~*~~*~~

W szóstej klasie, Albus otrzymał grawerowane zaproszenie, by spędzić świąteczną przerwę w Malfoy Manor. Zaproszenie było na grubym, kremowym welinie*. Grawer był zrobiony w taki sposób, zaproszenie składało się tak, a idealne kółko zwieńczone woskową pieczęcią tak. Albus nie chciał połamać nawet tego wosku i go zepsuć, więc siedział przez kilka, długich minut trzymając zaproszenie w dłoniach. 

- Nie musisz przychodzić, jeśli nie chcesz - powiedział Scorpius niskim głosem. 

Z lekkim grymasem na twarzy, Albus połamał wosk. Zaproszenie było tak perfekcyjnie wykonane, jak sie tego spodziewał. Mały RSVP* druk opadł bezwładnie na stół pomiędzy nimi. Albus ostrożnie zaznaczył kwadracik z pozytywną odpowiedzią i wsunął kartkę do małej, zwrotnej koperty. Sowa zrobiła mały, królewski ukłon i wystawiła swoją nóżkę. 

- Co powie twoja rodzina? - Scorpius zapytał później, na co Albus odpowiedział wzruszeniem ramion. 

- Najprawdopodobniej będą dużo krzyczeć - Albus zamilkł na chwilę by spojrzeć na swojego chłopaka.- Babcia pewnie będzie próbowała przekonać mamę i tatę, by mi tego zabronili albo coś, ale nie zrobią tego. 

Scorpius zmarszczył brwi i Albus wiedział, że jego chłopak był niezadowolony faktem, że jego rodzina będzie krzyczeć zwłaszcza, że zdawał sobie sprawę, jak to wytrącało Albusa z równowagi. Nie chodziło o to, że Scorpius był nadopiekuńczy, ale raczej o to, że nie lubił gdy Albus denerwował się z jakiegokolwiek powodu. To był jeden z czynników, dla których Albus go kochał.

- Czy to… To z powodu mojej rodziny? - zapytał w końcu Scorpius, a Albus potrząsnął głową. 

- Nie. Babcia uważa, że powinienem być trzymany pod kloszem. Uważa, że to nie jest dla mnie bezpieczne… - Albus zamilkł i wskazał dłonią pomiędzy sobą a Scorpiusem. - No, wiesz. 

Scorpius uśmiechnął się zadowolony do Albusa, a jego brwi się uniosły. 

- Nie, nie wiem. Dlaczego mi tego nie wytłumaczysz? Z najdrobniejszymi szczegółami. 

- Oh, zamknij się - powiedział Albus i rzucił go poduszką w głowę. 

~~*~~*~~

- Nie jesteś taki, jak myślałem

Albus nawet nie spojrzał znad szachów. Czuł, jak Lucjusz Malfoy obserwował go z zamyślonym wyrazem na twarzy. Albus sprawdził ostrożnie szachownicę i w końcu przesunął pionek. Dopiero wtedy spojrzał spod rzęs na dziadka Scorpiusa.

- Pański ruch, proszę pana. 

Lucjusz zaśmiał się, a jego śmiech wydawał się lekko zardzewiały, tak jakby patriacha rodu Malfoyów nie śmiał się zbyt często. Odwrócił się do swojego wnuka i powiedział: 

- Lubię go, Scorpiusie. Mój ruch, w rzeczy samej, młody człowieku. 

W czasie kończenia Hogwartu, Albus czuł się niespokojnie. Nie był pewny co ma ze sobą zrobić, ani gdzie się wpasować. James już ukończył swój trening na Aurora w zeszłym roku i dołączył do taty w Departamencie Przestrzegania Prawa. Ich całe kuzynostwo miało szanowane pozycje pracy w Ministerstwie Magii, albo pracowało dla Gringotta. Większość z nich zaczęła pracę od Magicznych Dowcipów Weasleyów, ale Albus nie mógł znieść hałasu i migoczących świateł. 

To były jego osiemnaste urodziny i jego mama upewniła się, że obecni byli tylko oni i panowała cisza. James musiał wyjść nieco wcześniej do pracy, a Lily poszła do swojego pokoju napisać list do Hugo. Tak o to przy stole w kuchni został tylko on i jego rodzice, popijający herbatę. 

Przybycie sowy Malfoyów ze lśniącym pudełkiem do Grimmauld Place dwanaście zmieniło wszystko, doprowadzając do poruszenia, które sprawiło, że Albus się skrzywił i zasłonił instynktownie swoje uszy . 

- Ale Harry, on nie może! On nie… On nie jest w stanie… - Głos jego mamy wzrastał z niepokojem i Albus wydał z siebie zakłopotany dźwięk. 

- Albus może robić wiele wspaniałych rzeczy, których ludzie mówili, że nie będzie mógł - odpowiedział zdecydowanie jego tata. 

- Ale to! I to jeszcze z Malfoy spośród wszystkich ludzi! - zaprotestowała jego mama. 

- Scorpius wydaje się być całkiem dobrym chłopcem - odpowiedział tata. 

- Scorpius jest wspaniały - powiedział Albus stanowczo. - Chroni mnie od ludzi, kiedy tego potrzebuję i zawsze wszystko dla mnie planuje. Kocha mnie. 

- Ale czy ty możesz… Kochasz go? - Jego mama była zdenerwowana. Jej zaczerwieniona twarz i łzy na policzkach były wystarczającym dowodem nawet dla niego. 


- Tak - odpowiedział z łatwością. Przez chwilę patrzył na tatę, po czym odwrócił się z powrotem do mamy. - Tylko dlatego, że jest to inne, nie znaczy, że jest gorsze, mamo. 

Kobieta pobielała na twarzy, by za chwilę zapłonąć czerwienią raz jeszcze. 

- Ja się tylko o ciebie martwię - wyszeptała. - Ja też cię kocham, wiesz. 

- Wiem, mamo. 

- Więc, chcesz tego? - zapytał go tata łagodnym głosem. 

Albus sięgnął po smukłe, czarne etui i je uchylił. Wewnątrz była gruba, męska bransoletka zrobiona ze srebrnych smoków z zielonymi oczami. Uśmiechnął się śledząc obuszkiem palca jednego ze smoków. 

- Tak.

- W porządku - powiedział jego tata i posłał stanowcze spojrzenie w stronę swojej żony.- W porządku - odpowiedziała z westchnieniem.


Kwadratura Kola - najlepiej ten tytul wytlumaczyla mi Patronuska, za co sle jej buziaki: ' ten tekst rozumiem jako zadanie wskazane przez innych jako niewykonalne, słowa Ginny najlepiej o tym świadczą,"on nie może" a wiara Harry'ego i miłosc Scorpa pokazuje, że niemożliwe jest jednak możliwe, dlatego kwadratura koła wydaje mi się idealna, bo z założenia jest niemożliwa, trzeba przeczytać, by okazało się, że jednak jest '

*Welin - bardzo cienki pergamin z cielęcej skóry, wysokiego gatunku.

* RSVP - skrótowiec pochodzący od francuskiego zwrotu répondez s'il vous plaît (dosłownie: proszę odpowiedzieć), umieszczany na zaproszeniach, gdy zapraszający oczekuje potwierdzenia zamiaru przybycia zapraszanego.

14 komentarzy:

  1. "Albus cofnąć się gwałtownie od dziewczyny, która naruszyła jego przestrzeń pochylając się w jego stronę" - cofnął, rzuciło mi się teraz w oczy. Tekst jest absolutnie fantastyczny, wyjątkowy i niepowtarzalny, rarytas wśród innych tekstów <3 Sposób w jaki autorka przedstawiła autyzm - zachwyca. Do tego subtelna relacja Scorpiusa i Ala. Ojciec jakim jest Harry wzbudza same pozytywne, właściwe emocje. Reakcje Ginny, choć kontrowersyjne, są jak najbardziej prawdziwe <3 To po prostu Perełka przez wielkie P, zjawiskowa i dająca do myślenia w swej delikatności. Bardzo Ci dziękuję, że mogłam choć ociupinkę pomóc przy tłumaczeniu tego tekstu :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Ci dziekuję! Dzięki Tobie mogłam ją wstawić niż miałam to w planach : )

      Usuń
  2. Jestem zachwycona! I po raz kolejny dziękuję Ci za tłumaczenie - to prawdziwa perełka!
    Podziwiam autorkę, która w sposób rewelacyjny pokazała problem autyzmu. Tego, jak najbliższe osoby na nią reagują - Molly zamykająca go pod kloszem, Ginny która nie umie sobie poradzić z chorobą syna i wreszcie Harry, jako tata, którego każdy by chciał.
    Postać Scorpiusa mnie tu urzekła - mimo młodego wieku zdaje sobie sprawę z roli swojej rodziny w minionej wojnie.
    Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję : ) Ja również podziwiam, zwłaszcza, że zna to życie od podszewki mając syna z autyzmem. Z jednej strony jej to na pewno pomogło oddać prawdziwość takiego życia, ale z drugiej mogło przeszkodzić. Na szczęście dla nas tak się nie stało i dzięki temu pokazała nam, że takie dzieci nie musza być obcowane ani izolowane.

      Ulepszona weersja Draco Malfoya, bez arogancji, bez uprzedzeń, a mimo tego wciąż znający swoją wartość i otaczający się otoczką pewnego siebie młodego Malfoya i wykorzystujący to, by Albus czuł się bezpieczny.

      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Jestem oczarowana! Genialne tłumaczenie (miałam okazję przeczytać oryginał), naprawę dobre. Co do samej treści, rzeczywiście pięknie ujęte. Tak delikatnie, mgliście, symbolicznie, ale uderza z dużą moca. Przynajmniej we mnie.
    DP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie zepsułam tej historii tłumaczeniem : ) To jedno, kiedy ktoś chwali tekst, gdy zna tylko jedną wersję, a całkowicie co innego, gdy zaznajomił się też z oryginałem : )

      Zapraszam na 30 kwietnia, bd miniaturka o Tonks. Równie piękna i mocno uderzająca, lekko kontrowersyjna .

      Pozdrawiam : )

      Usuń
  4. Przeurocza miniaturka, nigdy podobnej nie czytałam. Jest naprawdę wyjątkowa. Dzięki, że ją przetłumaczyłaś. Miłego dnia
    precious-fondness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wczoraj w nocy i zasnęłam z myślą, że jak tylko rano będę w stanie sformułować pojedyncze zdanie, to muszę skomentować.
    Jakiś czas temu sporo czytałam i generalnie interesowałam się zespołem Aspergera, więc i o autyzmie trochę się dowiedziałam. Tym bardziej chciałam poznać tę historię. Nie zawiodła.
    Przepięknie przedstawione życie Albusa. Na początku pomyślałam: „Kurczę, niemożliwe, żeby zrobić to w tak krótkim tekście”, ale zdecydowanie się udało. I to z tyloma wątkami pobocznymi jedynie wspomnianymi, a jednak dającymi się wyraźnie odczuć, wow. Subtelne, ale właśnie jednocześnie w tej swojej subtelności mocne. Nierozumiejący Albus, wyrozumiały Harry, niemogąca pogodzić się z tym wszystkim Ginny i Scorpius podbijający moje serce - na pewno wszystko to na długo zapamiętam. A wytłumaczenie, że Albus mógł trafić tylko do Slytherinu - tak sensowne, że aż wbiło mnie w fotel.
    Kupuję taką wersję ich historii. :)
    Czytało się lekko, płynnie, nie odczułam, że jest to tłumaczenie. Jedyne, co mi przeszkadzało, to przecinki - albo w nieodpowiednich miejscach, albo pogubione. Chyba byłaś bardzo głodna. ;D Ale to ja, moje oczy to wyjątkowy radar na przecinki, nic nie mogę na to poradzić.
    Aaa, i jeszcze rzucił mi się w oczy „wszechświat" (piszemy przez sz).
    Ogólnie świetny wybór tekstu i naprawdę dobra robota. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się niezmiernie z twojego komentarza! Nie czytam twoich tekstów jeszcze, ale wiem, że jesteś osobą która wie jak powinno się pisać, kiedy coś się trzyma kupy, a krytyka zawsze uzasadniona. U mimo, że tekst nie mój, a tylko tłumaczyłam, to niezmiernie miło się czyta, gdy ktoś pisze, że płynnie się czytało. Zwłaszcza, że sama czasem irytuje się, gdy czyta się coś jak po schodach. Cieszę się też, że mój wybór przypadł ci do gustu. Mimo, że miniaturka naprawdę krótka, to oddaje problemy z którymi zmagają się osoby z ta choroba bardzo dobrze, dobitnie, ale i prostym językiem.

      Usuń
  6. Przepiękne. Genialny tekst dotykający autyzmu, wyobcowania. Subtelnie pokazujący nam, że inne nie znaczy złe/gorsze.
    Uczący zrozumienia i tolerancji w tych kilku zdaniach lepiej niż niektóre sążniste epistoły.
    Fantastyczny wybór miniaturki do tłumaczenia. I jedna z najlepszych opowieści o Albusie w Slytherinie i o związku ASP/SM.

    Gratuluję i pozdrawiam.
    Margot

    OdpowiedzUsuń
  7. (Kochana, w pierwszym zdaniu masz cztery razy być :))
    wrzechświecie - wszechświecie

    peroniei - peronie

    Powinieniem… - powinienem

    Zaproszenie było tak perfekcyjnie wykonane, jak sie tego spodziewał. - ogonek zjadłaś :D

    patriacha rodu Malfoyów nie śmiał się zbyt często. patriarcha

    Bardzo się cieszę, że przetłumaczyłaś ten tekst :) Cieszę się również z tego, że nie sięgnęłam po niego w oryginale tylko cierpliwie czekałam! Było warto :)

    Jest to moja druga ulubiona miniaturka o tym pairingu zaraz po Ślizgońskich zamiarach. Nie wiem, która część bardziej mi się w niej podoba - prawdziwość przedstawienia autyzmu, prawdziwość problemów z jego akceptacją u Ginny i Molly, czy relacja ze Scorpiusem.

    Ginny zachowuje się tutaj bardzo prawdziwie - nie rozumiem, nie potrafi sobie wyobrazić, co przechodzi jej syn. Od małego miała przy sobie magię, prawie zawsze im pomagała, a tutaj, w najważniejszym dla niej momencie ją zawodzi. Oboje z Harrym są dla mnie bardzo kanoniczni - on wychowany w towarzystwie mugoli wie co się dzieje, wie, że mimo swojej inności, Albus jest cudowny i całkowicie normalny.

    Albus jest kochany, doskonale zdaje sobie sprawę, że jego własna mama uważa go za kogoś potrzebującego ciągłej ochrony, kogoś kto nie potrafi sobie poradzić samemu, przez co uważa go za hm... po prostu kogoś niepełnosprawnego. Jej słowa są okrutne, ale jej strach jest prawdziwy.

    Bardzo podoba mi się tutaj wymiana pomiędzy chłopcami, gdy Albus pyta Scorpiusa, czy jego tata również jest wybawcą czarodziejskiego świata. Cała postawa Scorpiusa jest tutaj świetnie przedstawiona, tak prawdziwie! Takiego go sobie właśnie wyobrażam.

    Dzięki Ci Kochana za tę miniaturkę :) Wielokrotnie do niej wracam :)

    (Jak dobrze, że to komentarz, a nie opowiadanie i nie muszę się bać powtórzeń xD)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama mam autystycznego brata i jak przeczytalam ta miniaturke to aż łzy zaszklily mi się w oczach. Cudo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej! To znaczy, że autorka wykonała kawał dobrej roboty, skoro wywołała w tobie takie emocje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm, wyjątkowy tekst i oryginalny. Jeszcze nie spotkałam się z takim tematem w ff potterowskim nowego pokolenia, więc przyznaję, że jestem zaskoczona. Ale również w pełni usatysfakcjonowana, że trafiłam na tego bloga i miałam możliwość przeczytania tej miniaturki. Masz bardzo dobry gust, jeśli chodzi o wybieranie miniaturek do tłumaczenia :)
    Bardzo wzruszająca i porywająca, czytało się szybciutko, co zaskakuje, bo poruszone kwestie są trudne. Naprawdę piękny tekst. Przeczytałabym więcej, no ale miniaturka miniaturka pozostanie :)
    Pozdrawiam,
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń